"Podarty i rozciągnięty sweter dziwnie prezentował się na młodej rekruterce w upalny poranek. A przy tym - znany wszystkim symbol pioruna z prawej strony przypominał na brudno szarym i wygniecionym odzieniu jakby "swastyczkę" a nie oburzenie i gniew ruchów feministycznych. Do tego ponury wyraz twarzy i tępe spojrzenie dwudziesto-sześcio latki zdradzały już całkowicie tylko to, że z pewnością nie będzie to udane spotkanie". I tak też było. Ale po kolei. Wczoraj zostałam zaproszona na spotkanie rekrutacyjne do jednej z firm ubezpieczeniowych w Warszawie. Siedząc na recepcji widzę nagle zdyszaną kobietę. Witam się ze mną i zaprasza mnie do sali konferencyjnej wraz z innymi kandydatami. Jej wspomniany rozciągnięty sweter zakrywający całkowicie krótkie spodenki sprawia wrażenie jakby rekruterka była bez majtek. Wiem, brzmi dziwnie. Ale jeszcze dziwniej się na nią patrzyło. Pozostali kandydacie udają, że nie widzą problemu. Ja wybucham śmiechem. Przez co najmniej trzy minuty nie byłam w stanie się opanować. Dostałam "głupawki". Mój rechot było słychać w całym biurze. ...jak już się uspokoiłam - pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy była tylko jedna. "Gdzie ja k****a jestem?!" Próbuje zachować jednak "zimną krew" do końca spotkania. Udaje, że jestem niezwykle zainteresowana choć tak naprawdę w głębi duszy czuje, że czas ogłosić ewakuacje! ...i to natychmiastową. Z grzeczności postanawiam już wytrwać do końca.
To nie koniec absurdu! To dopiero początek! Rekruterka przedstawia nam rozmowę jakiegoś handlowca, który w sposób wręcz brutalny i chamski namawia klientkę do podpisania umowy ubezpieczeniowej. Następnie przerywa odsłuch i zadaję każdemu z nas na sali jedno pytanie: "Czy handlowcowi udało się namówić klientkę?" Dwóch kandydatów na sali mówi "nie". Na końcu i ja dostaję to samo pytanie. Odpowiadam, że nie wiem ale raczej nie. Ciężko mi się wróży z fusów i nie mam też daru jasnowidzenia, choć co noc modlę się o łaskę do Boga w tej sprawie". Oburzona rekruterka odpowiada, że handlowiec po 2,5 godzinnej rozmowie przekonał klientkę do podpisania umowy. "...i taka jest nasza rola! Jeśli klient chce to super! Jeśli nie chce to znaczy, że chce - tylko jeszcze o tym nie wie".
Na koniec rozmowy rekruterka pokazuje nam "na żywo" pracę innych pracowników. To co najbardziej przyciąga uwagę, to wszędzie wywieszone zdjęcia z opisem "pracownik miesiąca", "najlepszy handlowiec tygodnia", "najlepsza rozmowa miesiąca z klientem". Tych wyróżnień sporo. Więcej może jest tylko podczas MTV Music Awards. Nawet nasze "Fryderyki" nie miały tak rozbudowanej kategorii wyróżnień. A i szkoda, że nie wiążą się one z żadną gratyfikacją finansową a jedynie ze zdjęciem na tablicy. Wpatrując się w jedno ze zdjęć podchodzi do mnie już nie rekruterka tylko recepcjonistka i mówi: "...i dla Pani może znajdzie się miejsce na tablicy. Wystarczy chcieć!". Bez cienia wahania odwracam się do niej i mówię: "...oh so sweet! Czy ja wyglądam na idiotkę?!" Usłyszawszy to rekruterka wpada w osłupienie i zaczyna się jąkać. Wyraźnie chce sprawić mi przykrość mówiąc na koniec rozmowy tylko jedno: "...i tak jest Pani dla nas za stara". To nie żart ani historia wyssana z palca. To wydarzało się na rozmowie o pracę w dniu 17.07.2024 tuż po godzinie 10:00 w jednej z rozpoznawalnych firm ubezpieczeniowych na warszawskiej Woli.
Ważne: Wyniki badania eksperymentalnego i badań ilościowo-jakościowych wg PIE z 2021 wskazują, że na polskim rynku pracy występuje dyskryminacja ze względu na wiek, ale nie jest ona właściwie identyfikowana przez osoby dyskryminowane, a jej źródłem nie musi być świadoma kalkulacja, lecz raczej nieuświadomione stereotypowe myślenie.
Fałsz czy prawda?
Zapraszam też do prywatnego kontaktu na adres: e.roms@wp.pl
Komentarze
Pokaż komentarze (11)