"Koniec rozdawnictwa dla śmierdzących moczem staruchów". To nie jest wcale ponury żart ani scena z tzw. ogłupiających sitcom-ów emitowanych na Polsacie czy w TVN. To prawdziwa sytuacja w jednym ze sklepów na warszawskiej Pradze.
Niedzielne popołudnie i niemiłosierny upał. Słupki rtęci pokazują trzydzieści trzy stopnie. Idąc ulicą Targową w Warszawie widzę nie duży sklepik spożywczy. Wchodząc do środka starsza i zdyszana kobieta dokonuje nie wielkich zakupów. W koszyczku znajduję się jakaś paczka najtańszych parówek, trzy kajzerki i woda mineralna. Przy samej kasie kobieta przypomniała sobie o tym, że zapomniała kupić dwóch pomidorów. Stojąca za nami inna kobieta w wieku około 45 lat wpada w szał. W przypływie wścieklizny zaczyna szydzić z seniorki. Nie kończy się tylko na kilku wulgaryzmach. Wręcz z pianą na ustach obwieszcza kasjerowi w sklepie oraz innym kupującym, iż lada moment nie będzie "trzynastki". Swój "wywód" kończy stwierdzeniem: "koniec rozdawnictwa dla śmierdzących moczem staruchów". To nie jest wcale ponury żart ani scena z tzw. ogłupiających sitcom-ów emitowanych na Polsacie czy w TVN. To wydarzyło się w jednym ze sklepów na warszawskiej Pradze. To rzeczywiście prawdziwy obraz nas samych?
Zrobiło mi się żal zruganej seniorki. Uśmiechnięte miny innych kupujących o dość czerstwych wyrazach twarzy oraz samego spoconego do bólu kasjera zdradzały radość. Jakby kibicowali agresorce - zamiast stanąć po stronie upokorzonej staruszki. Czemu? Skrywana nienawiść do osób, które po części żyją z programów socjalnych? W bezpośredniej rozmowie pani Henryka mówi, że tego typu sytuacja nie wydarzyła się po raz pierwszy. Latem zeszłego roku w okolicach dworca wileńskiego stanęła z wiaderkiem kwiatów. Dostała mandat za handlowanie w miejscu nie dozwolonym. I to na nie małą kwotę - aż 300 zł. Zgodnie z literą prawa nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Przepisy są jednoznaczne. Ale jednak pozostał niesmak. Schorowana staruszka przyłapana na "mafijnym przekręcie stulecia". Ale nie to tak naprawdę szokuje. Komentarze zwykłych przechodniów budziły niepokój i zażenowanie. Epitety typu "stary kocmołuch" i inne pogardliwe wulgaryzmy niemożliwe do cytowania padły kilkukrotnie z ust niby zwykłych ludzi. Zero zrozumienia i jakiekolwiek empatii. To rzeczywiście prawdziwy obraz nas samych?
O swoim życiu Pani Henryka mówi nie wiele. Otrzymuje emeryturę w wysokości 2080 zł po przeprowadzaniu 31 lat pracy w sklepie spożywczym Społem. Po opłaceniu rachunków na życie zostaje się jej ok 900 zł miesięcznie. Trzynastka i czternastka jest dla niej wybawieniem. Dzięki temu może kupić sobie o wiele więcej. Większość pieniędzy idzie jednak na leki. Miesięcznice wydaje na nie ok 400 zł. Przed pojawieniem się programów socjalnych nie wykupywała recept. Zwyczajnie nie było jej na to stać. Ze strachem dziś patrzy na przyszłość. Obawia się, że nowa ekipa rządząca ograniczy dostęp do socjalu. Dla niej każda złotówka jest wagę złota. Nie kupuje niczego - co można byłoby nazwać "luksusem". Żyje naprawdę skromnie. Z pogardą spotyka się raz na jakiś czas zazwyczaj ze strony młodych osób, czasem ze strony lepiej sytuowanych seniorów. W jej kamienicy mieszka 83-letni senior, którego uposażenie emerytalne wynosi ponad 6700 zł. Jest do niej wrogo nastawiony i często używa wobec niej wulgarnych określeń typ "plebs", "dziadówka", "pisowska locha". Czemu? Trudno powiedzieć - choć jej zdaniem to wynika z chęci podkreślenia tego, że kiedyś znaczył więcej niż inni, że był "kimś". Jak widać i wśród seniorów jest podział na lepszych i gorszych oraz "czysta" zawiść, że ktoś może mieć równie dobrze jak "my". Brzmi jak absurd? Ależ skąd?! To samo życie! To rzeczywiście prawdziwy obraz nas samych?
Tak jak wielu seniorów - tak i Pani Henryka uważnie obserwuje wszystkie serwisy informacyjne. Z niepokojem patrzy na wszelkie doniesienia dotyczące konieczności ograniczenia wydatków socjalnych. Jest jednak przekonana, że najpóźniej jesienią stanie się najgorsze. Zapowiedziane podwyżki cen energii, bankructwo NFZ, rosnąca dziura budżetowa będą preludium do powiedzenia tylko jednego. "Kochani seniorzy! Pieniądze na trzynastą i czternastą emeryturę się skończyły. Dosłownie wczoraj!" To nie moje słowa - tylko słowa zatroskanej seniorki, której wkrótce nie będzie stać na nic. Na pytanie jaki jest prawdziwy obraz nas samych odpowiada wprost. Brak empatii i krótkowzroczne myślenie o własnej "d...e! Ma rację?
...jestem starzejącą się wiedźmą. ...wiek czyni swoje! Nawet moje czary już dziś nic nie znaczą!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo