Pluszowy miś i Matka Boska
Tuląc do piersi pluszowego misia kilkuletnia Henryka ze łzami w oczach klęknęła przed obrazem Matki Boskiej. Pijany gestapowiec przyłożył do jej skroni pistolet. Wykrzykując dla nie niezrozumiałe słowa w języku niemieckim zerwał z niej część ubrania. Potem bił ją pięściami po twarzy i głowie. Kiedy chciał ją już zgwałcić i to na oczach polskiego szmalcownika do kuchni wszedł drugi gestapowiec. Wtedy pomiędzy nimi rozgorzała kłótnia. Zaczęli się nawet szarpać między sobą - po czym jeden z nich podszedł do Polaka i zaczął pytać o rzekomo schowane pożydowskie złoto. Spór narastał na sile a końca nie było widać. W tym momencie zakrwawiona Henryka już nie myślała o tym jak przeżyć - tylko jak szybko umrzeć. Wpółnaga i wpółżywa szeptała o szybką śmierci. Aż w końcu straciła całkowicie przytomność. Zapamiętała jeszcze silne uderzenie w tył głowy. To chyba miało zakończyć jej życie. Ale tak się jednak nie stało.
Obudziła się w domu sąsiada. Ze wstrząśnieniem mózgu i okaleczona na całym ciele. Prawdopodobnie przeżyła ponieważ uznana została za zmarłą przez swoich oprawców. Konająca dziewczynka pomoc dostała od Rocha, z którym jej rodzicie nie byli jakość specjalnie zaprzyjaźnieni. Raczej siebie unikali. A powodem był antysemityzm pobliskiego sąsiada. Prawda była jednak zupełnie inna. Niechęć do Żydów była tylko na pokaz. Chodziło o odwrócenie uwagi wścibskich sąsiadów i uśpienie czujności szmalcowników. Już w 1941 na strychu swojego domu ukrywali dwójkę żydowskich dzieci. Dla Henryki było to olbrzymie zaskoczenie. Wcześniej żyła zupełnie innym, mylnym wyobrażeniem Rocha i jego żony.
Okupacja skradła Henryce nie tylko dzieciństwo ale tak naprawdę wszystko. Trauma wojny trwała do ostatnich chwil jej życia. Zmarła w 2010 roku. Jej rodzice zapłacili najwyższą cenę za pomoc małoletniej Żydówce - Józefinie z podwarszawskich Ząbek. Brutalnie zamordowani zostali z rąk Gestapo. Nie przeżył również miejscowy weterynarz, który pomógł ukrywającej się Żydowce przejść ostre zapalenie płuc. Przy tym nie oszczędzono nawet jego 6-miesięcznej córeczki. Zapijaczony gestapowiec rozbił głowę niemowlęcia o blat stołu.
Do tego dramatu może i by nigdy nie doszło - gdyby nie zbrodnicze działania polskiego szmalcownika. Ale i jego los nie oszczędził. W zaledwie trzy miesiące po zakończeniu wojny - znaleziono go powieszonego na warszawskiej Pradze w okolicach Parku Skaryszewskiego. Czy ktoś mu w tym pomógł? Czy dokonał samobójstwa pod wpływem wyrzutów sumienia? Tego już się nigdy nie dowiemy. W tej mrocznej historii jedno jest oczywiste. Łatwo można było stać się ofiarą. A katem był nie tylko niemiecki okupant ale niestety i...
Altruiści i szmalcownicy
Polacy ratowali Żydów z różnych powodów. Rodzina Henryki pomogła Józefinie kierując się pobudkami altruistycznymi. Ale byli i tacy, którzy kierowali się obowiązkiem patriotycznym i nakazem moralnym. Trzecia grupa składa się z ludzi, którzy pomagali Żydom dla pieniędzy, dzięki którym mogli poprawić swoje warunki materialne. Najwięcej emocji budzą osoby, których celem było łatwe zdobycie majątku i których wcale nie obchodziło dobro Żydów. A gdzieś pomiędzy nimi byli szmalcownicy i agenci Gestapo. Historia jednak niczego nie zapomina. Jest wiele udokumentowanych zdarzeń i zachowań ukazujących to - co działo w się w okupowanej Polsce. Jedną z najbardziej przejmujących relacji złożyła żydowska matka, pani Majdanowa. Autorka relacji opisuje jak w chwili rozpaczy podczas likwidacji warszawskiego getta podeszła do prostej kobiety, Polki handlującej węglem, a ta ulitowała się nad jej kilkuletnim synkiem i bez wahania podjęła się opieki nad nim. Ta ostatnia, pozostawiwszy syna, postanowiła udawać Polkę i katoliczkę i jako taka zgłosiła się dobrowolnie na roboty do Niemiec. Tymczasem, kobieta, która zdecydowała się uratować jej syna, była zmuszona opuścić swoje mieszkanie w Warszawie z obawy przed sąsiadami, którzy mogli donieść, że ukrywa żydowskie dziecko. Wraz z chłopcem wyjechała z Warszawy na wieś, gdzie udało się jej chronić chłopca do końca wojny. Wobec ludzi udawała, że jest jego babcią. Majdanowa odnalazła ich po powrocie z Niemiec w 1946. Warto dodać, że Polka obdarzyła żydowskie dziecko bezwarunkową miłością nie zważając na okoliczności i ryzyko. Źródło: Relacja Majdanowej, 12 grudnia 1946, CKŻP, teczka nr 301/5289.2, Archiwum ŻIH.
Ale w archiwach historii można natknąć się również inne relacje. Przed wszystkim są to relacje pełne smutku i rozpaczy samych ofiar. A przy tym wyłania się wręcz sadystyczny obraz polskiego szmalcownika. Wymuszanie pieniędzy i kosztowności - a potem oddawanie ofiar w ręce Gestapo. Do tego gwałty i pobicia były na porządku dziennym. Strach przed donosicielami i szmalcownikami był ogromny i to w całej okupowanej Polsce. Ich istnienia nikt dziś nie zaprzecza. Nie jest jednak tak do końca znana skala tego mroku w Polsce. Według Mirosława Tryczyka, autora książki "Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów" w okupowanej Polsce było od 50 tyś do nawet pół miliona szmalcowników. Według innych komentatorów i badaczy ta liczba może być znacznie większa. ...i kim tak naprawdę byli szmalcownicy? ...tylko zwykłymi kryminalistami? ...a może jak twierdzi Jan Grabowski to: "{...} rzemieślnicy, synowie inteligenccy oraz robotnicy zajęli się prześladowaniem Żydów, gdyż było to intratne i niespecjalnie ryzykowne zajęcie, które – przynajmniej w pewnych kręgach – nie pociągało za sobą groźby ostracyzmu społecznego"? Źródło: Jan Grabowski: Judenjagt. Polowanie na Żydów 1942-1945. Warszawa: Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, 2011, s. 91.
Dobro i zło nie ma narodowości
Spór o historię będzie coraz ostrzejszy. To nie ulega żadnej wątpliwości. Ale bez względu na to, po której stronie barykady dziś stoimy - czas powiedzieć wprost jedną ważna rzecz. Trzeba ujawnić i potępić przypadki szmalcownictwa. Trzeba ujawniać i gloryfikować przypadki heroizmu. Przy tym oczywiście nie ma sensu powielanie stereotypów mówiących o tym, że Polak to antysemita i szmalcownik, a Żyd - cwaniak i złodziej. Z pewnością nie ma społeczeństw czarno-białych i nie ma ludzi czarno-białych. Ważne też jest to, aby oceniając innych dokonać najpierw samooceny, aby przypadkiem nie wyszło, że słynna przypowieść o źdźble i belce jest prawdą. Dlaczego? Bo dyskusja bez obiektywizmu, która w jednych widzi tylko zło, a w drugich tylko dobro pogłębia tylko wzajemną wrogość i nienawiść. Dobro i zło nie ma narodowości - to ludzie są dobrzy lub źli, a nie Żydzi, czy Polacy. Stygmatyzowanie narodowości - to rasizm! ...aż tak trudno to zrozumieć?!
WAŻNE
Tego nie możesz przegapić! Chcesz poznać pełną historię małoletniej Józefiny? Więcej dowiesz się o niej w częsci pierwszej i w części drugiej
PS. O tym kim była dla mnie Henryka - już wkrótce w nowej notce z cyklu wyznania osobiste!
"Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura