Patrząc z boku na zachowania niektórych polityków - zwłaszcza opozycyjnych można czasem odnieść wrażenie, że masturbacja polityczna stała nieodłączną częścią ich życia publicznego. W tym stwierdzeniu nie ma niczego przesadnego. Opozycja zamiast szukać romansu z potencjalnym wyborcą skupia się tylko i wyłącznie na samozaspokojeniu. Tylko co z tego wynika oprócz chwilowo dobrego samopoczucia? Według większości seksuologów masturbacja jest skutecznym sposobem na zrelaksowanie się i rozładowanie napięcia. Termin obejmuje stymulację za pomocą dłoni, przedmiotów codziennego użytku, a także za pomocą akcesoriów, takich jak wibratory czy sztuczne pochwy. Jest też uznawana przez naukę za normalny element seksualnej ekspresji człowieka. Tak ja w życiu intymnym tak i w publicznym stała się elementem ekspresji polityków. Tylko tak jak to w życiu bywa - z masturbacji nie rodzą się dzieci - tak i w świecie polityki nowych wyborców również nie przybywa. ...ale czy to ma jakieś znaczenie? Przecież najważniejsze jest tylko własne samopoczucie i...
Stojąc po różnych stronach barykady nie trudno dziś palcem wskazać i to w każdym obozie na pioniera tej formy ekspresji czy komunikacji z wyborcą. Po stronie opozycji chyba liderką stała się Kidawa. Raczej już była liderka opozycyjna nawet w ostatnim czasie zaczęła korzystać z dostępnych akcesoriów. Sztabowcy PO wymyśli krótki film, w którym ich kandydatka na prezydenta odpowiada na pytania innej posłanki PO - udającej dziennikarkę. I tak o to Kidawa uruchomiła własną "telewizję" już nie dla potencjalnych wyborców tylko dla samej siebie i jej koleżanek i kolegów onanistów politycznych. A wszystko dla własnego samopoczucia. Onanizm polityczny jednak górą?! ...bo jak inaczej to skomentować?! Ale prawdziwym królem onanistów jest już od jakiegoś czasu sam Donald Tusk. Jego działalność polityczno-medialna skupia się właściwie tylko na oświadczeniach w serwisach społecznościowych. Niegdyś mistrz scenicznej autoprezentacji i komunikacji z wyborcą stał się pionierem masturbacji politycznej. Czy jego działania sprzyjają pozyskiwaniu wyborców czy ograniczają się tylko zaspokojenia własnych potrzeb? Pewnie punkt widzenia będzie zależny od naszych sympatii politycznych ale pewnych rzeczy nie da się nie zauważyć. Aż tak trudno nazwać pewne rzeczy po imieniu? Czyżby?
Niektórzy w komunikacji z wyborcą utracili zdolność racjonalnego myślenia. Z czego to wynika? Z braku pomysłu na kampanie? ...z głupoty i braku umiejętności oceniania otaczającej rzeczywistości. A może z...? Złośliwi pewnie stwierdzą, że niektórzy za dużo naoglądali się programów naukowych na temat korzyści płynących z uprawiania masturbacji. W programach telewizyjnych i w sieci dowiedzieli się, że masturbacja np. u mężczyzn może ograniczyć ryzyko zachorowania na raka prostaty oraz wzmacnia układ odpornościowy poprzez większą produkcję leukocytów. Ponoć u kobiet może przynosić korzyści w postaci ochrony przed zakażeniami szyjki macicy poprzez zwiększanie kwasowości wydzieliny pochwy i usuwanie złuszczonych komórek z szyjki macicy. Skoro korzyści płynące z masturbacji przesłaniają zdolność do racjonalnego myślenia, może już czas odciąć im dostęp do internetu i telewizji?
Czasem mam wrażenie, że masturbacja urosła już do niezwykle szkodliwego zjawiska socjologicznego. A za głosem polityków poszli dziennikarze i ludzie ze świata mediów - dolewając tylko oliwy do ognia albo inaczej mówiąc - dostarczając tylko właściwych lubrykantów ułatwiających proces masturbacji publiczno-politycznej. ...i dotyczy to wszystkich stron barykady!
...jestem starzejącą się wiedźmą. ...wiek czyni swoje! Nawet moje czary już dziś nic nie znaczą!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka