Piotr Żyłka cieszy się ze skruchy biskupa Piotra Jareckiego po jego wypadku na podwójnym gazie (deon). Ja też się cieszę, ale inaczej. Sytuacja, w której publiczne przeprosiny osoby publicznej po popełnieniu publicznie znanego przestępstwa stają się wydarzeniem i aktem odwagi, jest sytuacją nienormalną, świadczącą wyłącznie o tym, że wciąż po uszy tkwimy w komunie.
Oświadczenie biskupa Jareckiego (tvnwarszawa) jest wydarzeniem tylko dlatego, że dotąd w podobnych sytuacjach nigdy nie słyszeliśmy żadnych przeprosin, ale samo w sobie nie jest ani wydarzeniem, ani aktem odwagi, a jedynie przejawem elementarnej przyzwoitości, zwyczajnym, spodziewanym i koniecznym, niestety, nieco spóźnionym i zawierającym błędy.
Prowadzenie auta pod wpływem alkoholu jest przestępstwem, polegającym na stworzeniu zagrożenia utraty zdrowia lub życia dla uczestników ruchu ulicznego, za co Kodeks Karny przewiduje karę grzywny lub utraty wolności do 2 lat oraz utratę prawa do prowadzenia pojazdów na czas do 10 lat, dlatego skrucha osoby publicznej powinna w pierwszym rzędzie zawierać pokorną konstatację, że właśnie takie zagrożenie dla innych stworzyła. Za to i przede wszystkim za to powinna przeprosić. Osoba duchowna powinna także przeprosić za zgorszenie, co bp Jarecki uczynił, ale to sprawa drugorzędna, bo zgorszenie łatwo naprawić pokutą i poniekąd samymi przeprosinami, tymczasem skutków realnego zagrożenia dla życia nie da się naprawić, odwrócić ani usunąć. Można ich tylko unikać w przyszłości, ale to możliwe jest dopiero po prawidłowym rozpoznaniu tego zagrożenia, jakie samemu się stworzyło wcześniej, czyli po przyznaniu się do winy.
Ks. Wojciech Lemański właśnie z tego powodu napisał, że „dziękuje Bogu za latarnię” (naTemat). W tej uwadze jest nieco ironii, ale znacznie więcej zaufania do Opatrzności, bo przecież niefortunna jazda mogła mieć tragiczny finał. Przeprosiny powinny być realistyczne, powinny zatem obejmować wszystkie możliwe i łatwe do przewidzenia skutki przestępstwa, zwłaszcza gdy mówi o nich nie tylko zdrowy rozsądek, ale i kodeks karny.
Oczywiście, w tym wypadku nie warto tych przeprosin ponawiać, ale rzecznicy diecezji i zakonów powinni dbać o to, żeby w podobnych sytuacjach takie przeprosiny pojawiały się szybko i były poprawnie sformułowane. Ilekroć opinia publiczna znajdzie w ich autentyczny żal, obiektywne rozpoznanie winy oraz program zadośćuczynienia, tylekroć staną się one narzędziem ewangelizacji i doskonałym przykładem nawrócenia dla innych. Nawet niewierzący przyjmą ten przykład ze zrozumieniem i empatią.
W pierwotnej wersji zamieściłem ten tekst na portalu deon.pl i areopag21.pl, a tu korzystam z możliwości, że raz napisany tekst w każdej chwili mogę poprawić. Panu Marcinowi Gugulskiemu dziękuję za trafne uwagi.
Inne tematy w dziale Polityka