Ma Pan tę dziwną cechę, że tłumaczy to samo tym samym, czyli mało precyzuje. Nie inaczej postępuje Krzysztof Rybiński. Obaj Panowie utyskujecie na polityków i bankierów, że wolą pożyczać niż doprowadzać do bankructwa, tymczasem w odniesieniu do państwa bankructwo nigdy nie jest cnotą (R. Gwiazdowski, Operation outright; K. Rybiński, Manianizacja Europy).
Drukowanie pieniędzy jest złem, ale tylko wtedy, gdy pieniędzy jest mało, wtedy każdy nowy dolar bez pokrycia oznacza inflację. Dzisiaj tych dolarów jest jednak dużo, większość wirtualnych, więc gdy Fed lub EBC coś tam dodrukuje, to prawie nikt tego nie zauważy.
Pan nie może powoływać się na realia monetarne sprzed pięciu dekad. Pan na dzisiejszych rachunkach ma obowiązek wykazać, że skupowanie rządowych obligacji zwiększyło gdzieś inflację. Tego Pan nie wykaże, bo tego wykazać się łatwo nie da. Czynniki inflacyjne są poza wszystkim tak różnorodne, że trzeba by niebotycznej góry nowych euro-jenów-lub-dolarów, żeby inflacja wzrosła tylko z powodu tej góry. Jeśli Pan i Rybiński tego nie rozumiecie, to zestawcie sobie wartość tego, co EBC może kupić na Południu Europy, z tym, co cała Europa i jej rynek są warte. Nie liczyłem, nie wiem, ale tak na oko wydaje mi się, że mucha na portrecie jaśniewielmożnego pana cesarza więcej mogła w oczach Szwejka niż EBC w oczach Europy, oczywiście, pod warunkiem, że Pan to poprawnie zestawi.
Nie znaczy to wcale, że drukowanie gotówki stało się działalnością bezkarną, wręcz przeciwnie, wciąż jest karygodne, gdy w środku puste, dzisiaj nawet bardziej niż kiedyś, bo dzisiaj umiemy to precyzyjnie policzyć, ale w sytuacji, gdy doskonale znamy rynek, wiemy co na nim jest, czego gdzie przybywa, a czego ubywa i dlaczego, wówczas możemy dodać we właściwym miejscu nieco gotówki, aby w ten sposób pomóc, a nie zaszkodzić, pod waruniem wszakże, że płynność i kooperację zwiększymy bardziej niż wszystko inne.
Pan i Rybiński twierdzicie, że szkoda jest pewna i nieodwracalna, ale nie podajecie na to żadnych dowodów. Żeby to zrobić, musielibyście wykazać, że kryzys nie zmusił Italii i Hiszpanii (Greków odkładamy ad kalendas) do żadnych poważniejszych oszczędności. Moim zdaniem zmusił, wydatki budżetowe przyciął, a sposób finansowania deficytu zmienił. Jeśli poszuka Pan dalej i znajdzie korelację między przywracaniem płynności, a zmniejszaniem wewnętrznego długu, to Pański tezy całkiem wypłowieją. Jak wielka to korelacja, nie wiem, nie liczyłem, ale myślę, że za ten wysiłek Włochom i Hiszpanom należy się pewna pomoc, zwłaszcza, że w ten sposób pomagamy również sobie.
Prócz wszystkiego Włosi i Hiszpanie wprowadzili ostatnio tę jedną, niebłahą zmianę, iż powiedzieli adieu! pewnym dwu utracjuszom, których i Pan powinien znać. Obaj, Zapatero i Berlusconi, zrobili ze swoją gospodarką to, nieprzymierzając, co Panu się zdarza robić z językiem polskim.
Robert Gwiazdowski, Operation outright, www.salon24.pl (7 wrz 2012).
Krzysztof Rybiński, Manianizacja Europy. Euromatoły i banksterzy niszczą Unię, www.forsal.pl (5 wrz 2012).
Cele obecnej polityki EBC trafnie ujmuje Charlemagne, Too central a banker?, www.economist.com (7 wrz 2012), źródła w odnośnikach.
Stanowisko prezesa Bundesbanku, Jensa Weidmanna: Bundesbank Text: Weidmann Reiterated Bond-Buy Criticism, mninews.deutsche-boerse.com (7 wrz 2012).
Stanowisko prezydenta EBC: Mario Draghi, The future of the euro: stability through change, Die Zeit, 29 Aug 2012, www.ecb.europa.eu (7 wrz 2012).
Stanowisko Prezydenta Rady Europejskiej: Towards a genuine economic and monetary union. Report by President of the European Council Herman Van Rompuy, EUCO 120/12, www.consilium.europa.eu (7 wrz 2012).
Inne tematy w dziale Gospodarka