Solidarne wykorzystywanie cyfrowych innowacji pomoże w ochronie i owocowaniu dziedzictwa narodowego.
Z roszczeniami na Berdyczów
Delikatność Polaków w traktowaniu żądań zadośćuczynienia za zbrodnie dokonane przez III Rzeszę Niemiecką i Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich, wynika jak sądzę z narastających przez kilka wieków kłopotów z ciągłością ochrony własności w wymiarach prywatnym i wspólnotowym 1).
Całkowite załamanie ciągłości w ochronie praw własności w rodowodzie ekonomicznym i politycznym Polaków następuje od roku 1939, czyli od wkroczenia Niemieckich i Radzieckich służb przygotowanych do systematycznego niszczenia wszystkich świadectw dziedzictwa Polskości i trwa do dnia dzisiejszego, gdy ustrojowo tolerujemy praktykę zgłaszania takich roszczeń, które komuś wpadnie do głowy. Do głowy spadkobiercy albo i nie spadkobiercy. Co jest szczególnie groźne dla ochrony materialnych składników dobra wspólnego.
Patrząc z perspektywy formalno-prawnej trwającą obecnie spiralę nieprawości traktować możemy jako grzech zaniechania polityków III Rzeczpospolitej. Ale patrząc z pełnej perspektywy dziejów własności prywatnej i narodowej, zakres praw powinna wyznaczać przestrzeń II Rzeczpospolitej, czyli obszar zupełnie inny od współczesnego. Obszar Polski Jagiellońskiej, uznany dla naszego Państwa przez Traktat Wersalski ale zamieniony w Jałcie na obszaru Polski Piastowskiej.
Jeżeli Środkowa Europa chciałaby potraktować na poważnie tzw. „Święte Prawo Własności” ustawa reprywatyzacyjna powinna być wspólnym aktem Białorusi, Litwy, Niemiec, Polski i Ukrainy. A punktem wyjścia dla takiej regulacji powinno być określenie ostatecznego terminu zgłaszania prywatnych roszczeń.
Jako ekonomista postawiłem publicznie taki polityczny postulat wiosną 1990 roku w kontekście prywatyzacji Krakowskich nieruchomości komunalnych. Niestety nie podjęły go kierowane przez prof. Jacka Woźniakowskiego ówczesne władze Krakowa.
Dziś na taką sprawiedliwość jest już za późno.
Czy nam się to podoba czy nie, dziś na dziedziczenie nasi politycy powinni patrzeć nie z perspektywy sprawiedliwości utraconych zasobów Polski Jagiellońskiej lecz z perspektywy sprawiedliwości powstających zasobów Polski Piastowskiej. Poszerzonych o etos Kresów Dawnej Rzeczpospolitej, dzięki nowoczesnym możliwościom rozwijania instytucji, narzędzi i praktyk solidarnego rozwoju wiedzy.
Pasmo pamięci – Wojna Światowa
Załamywanie się ciągłości naszego rodowodu politycznego i ekonomicznego rozpoczęły zabory, obejmując XIX wieczny proces formowania państw na zasadzie jednolitości etycznej narodów. Tymczasem Polacy odzyskując niepodległość w efekcie I Wojny Światowej, uczynili to mniej więcej w granicach Dawnej Rzeczpospolitej. Czyli w przestrzeni dziedzictwa włodkowicowskiej zasady państwa wielu samostanowiących się narodów. Ta cywilizacyjna kolizja była zarzewiem rozlicznych konfliktów, prowadząc w efekcie do zbrojnego zniewolenia nas przez zaborczych sąsiadów. A konsekwencji do przesiedlenia pokonanych Polaków w granice jednolitości etycznej. I w nich odzyskaliśmy Trzecią Niepodległość, dzięki szczęśliwemu dla wolności procesowi zjednoczenia Europy.
W tym kontekście porażka Polaków z dwoma najeźdźcami we wrześniu 1939 roku, powinna być traktowana zgodnie ze słowami Mołotowa, jako międzynarodowa korekta ustaleń z I Wojny Światowej. Polacy którzy po raz kolejny stanęli po stronie tej Europy, w której narody mają prawo do samostanowienia, tym razem przegrali. Nie tak jak w XIV wieku, gdy nasi antenaci potrafili obronić podstawy nowożytnego humanizmu i w bitwie pod Grunwaldem i na Soborze w Konstancji.
Taka prawda cywilizacyjnej roli Polaków w rzecznictwie praw do wolności, nie jest obecna we współczesnych politykach historycznych czy programach edukacyjnych. Nie jest obecna i szybko nie będzie, nie tylko z uwagi na sprzeczność z uformowanymi przez lata z perspektywy Zachodniej Europy opisami naszych dziejów. Szybko nie będzie, bo trudno ją ująć w opartych na liniowej systematyce czasu Chronos, szkolnych metodach edukacji historycznej.
Instytucje dobrej pamięci
Aby przedstawiać tak szeroką i głęboką prawdę dziejów, nasze instytucje kultury narodowej powinny współpracować dla ułatwiania rodakom solidarnego rozwoju wiedzy. Dla wsparcia domowej edukacji międzypokoleniową, mogącej stosować nie tylko metody systematycznego czasu Chronos ale i metody spontanicznego czasu Kairos. W domowej edukacji historycznej, ciekawości poznania nie będzie dominować akademicka staranność szkolnych programów edukacyjnych, lecz będzie ożywiać poczucie radości dziecka z poznawania prawdy w atmosferze miłości.
Projektowanie takiej edukacji historycznej nie jest kontekstowym życzeniem. Od kilku lat pisuję o szansach cyfrowej humanizacji systemu edukacji, wskazując na polityczne możliwości wprowadzenia zasady „samokształcenia w rodzinie” do ustrojowych podstaw systemu edukacji przez całe życie. Możliwości nie podejmowanej przez Polskich polityków – jakby z rozwojowej nieśmiałości. Tymczasem taki paradygmat dla integracji edukacji domowej i edukacji szkolnej, narzuci kryterium jakości odpowiednie dla potrzeb pedagogicznych rodziców i innych opiekunów, usługom społecznym pozaszkolnych instytucji kultury.
Takim jak: archiwa narodowe, biblioteki, domy kultury, kluby sportowe, muzea 2 ).
Uważam, że obecnie głównym warunkiem rozwijania się procesu „cyfrowej humanizacji edukacji” 3 , jest wola podejmowania współpracy pomiędzy wymienionymi instytucjami dla synergicznego wykorzystywania posiadanych zasobów. Współpracy zorientowanej na konkretne potrzeby rozwojowe, odnoszone do konkretnych zasobów majątku narodowego, przewidującą wykorzystywanie cyfrowych platform do solidarnego rozwoju wiedzy.
Kto, kiedy, jak podejmie taką inicjatywę w konkretnych pasmach pamięci – nie wiem.
Dlatego pięć wymienionych instytucji ułożyłem w porządku alfabetycznym.
Potrzeby Europejskiego ożywienia Polskiego pasma pamięci – Wojna Światowa – pokazują że warto.
Inne tematy w dziale Kultura