Pozorowana samorządność
Najważniejszym i najtrudniejszym z zagadnień gminnego samostanowienia, jest problematyka wartościowania ładu przestrzeni.
Najważniejszym, bo tylko wobec terytorialnych przestrzeni, prawa z władczych decyzji o takim czy innym ich zagospodarowaniu, skutkują na zawsze.
Najtrudniejszym, bo tylko wobec terytorialnych przestrzeni, jakość władczych decyzji nie może być skonfrontowana z takim samym punktem odniesienia.
Do efektywnego zarządzania wszystkimi innymi dziedzinami ustroju życia publicznego; transportem, kanalizacją, sportem, szkołami, śmieciami, wodą czy pomocą społeczną, można by wykorzystać zasadę samoregulacji pomiędzy użytkownikami. Samoregulacji nadzorowanej albo przez polityczną władzę rządu krajowego albo przez finansową władzę instytucji standaryzujących rynki. Do rozporządzania publicznymi przestrzeniami, nie.
Od dwudziestu lat przyglądam się procesowi degradacji ładu przestrzeni Krakowa. Wielokroć nieskutecznie próbowałem oddziaływać na zatrzymanie tego regresu. Esencjonalną diagnozę przyczyn swojej samorządowej bezradności postawiliśmy w roku 2004 tytułem konferencji: „Przestrzenie dla korupcji”. Co wyrażało brak skuteczności mechanizmów obywatelskiego nadzoru nad decyzjami lokalnej administracji (gminnej) o zmianach w wykorzystaniu publicznych wartości przestrzeni.
Alternatywnie rozważaliśmy tytuł : „Pozorowana samorządność”.
Podmiotowość we wspólnocie samorządowej
Trudnością niemal każdej decyzji o zagospodarowaniu przestrzeni, jest konflikt wartości, czy inaczej interesów, prywatnych i publicznych.
Obywatelski nadzór pośredni nad rozstrzyganiem tych konfliktów interesów, dokonywanych w formie konkretnych decyzji administracyjnych, realizowany jest poprzez demokratycznie wybieranych przedstawicieli. Zarówno tych umocowanych do osobistego kierowania (prezydent, burmistrz, wójt), jak i tych umocowanych do osobistego regulowania (radni).
Skuteczność tego nadzoru pośredniego jest ocenia bardzo nisko. Podobnie jak bardzo nisko oceniana jest skuteczność społecznego oddziaływania na swoich politycznych przedstawicieli. Stąd termin „pozorowana samorządność”.
Wyrazem poczucia słabości obywatelskiego nadzoru nad rozstrzyganiem konfliktów pomiędzy publicznymi a prywatnymi wartościami przestrzeni, jest szacowane na 1 do 2% zainteresowanie Krakowian obserwacją konkretnych procesów decyzyjnych, prowadzonych przez miejską administrację. Nie sądzę by w innych miastach było lepiej. Ta ucieczka od obywatelstwa wyraża społeczne poczucie pozorowanego nadzoru. Skutkujące moralną postawą samo wykluczania się z systemu pozorowanej samorządności.
Przez wiele lat wskazywałem, że pierwszym krokiem dla umocnienia we wspólnotach samorządowych zasady podmiotowość politycznej (obywatelstwa), powinno być wprowadzenie ordynacji jednomandatowej do wyborów rad gmin. Że bez spełnienia tego warunku koniecznego dla osobowej relacji wzajemnej odpowiedzialności obywatela i radnego, nie ma co mówić o demokratycznym korzystaniu z wolności.
Medialne osłabienie refleksji
Zmiana ordynacji na JOW jest potrzebna, ale sytuacji publicznych wartości kultury przestrzeni, zaczęła się obecnie pogarszać,jeszcze z innego powodu.
Za czasów dominacji komunikacji wertykalnej, powiatowe wydawnictwa prasowe, regionalne rozgłośnie radiowe, czy stacje telewizyjne, spełniały role ośrodków koncentracji społecznego zainteresowania. Mobilizując w konsekwencji polityków do skuteczniejszego nadzoru.
Cyfrowa sieć, przeniosła nasze zainteresowanie do komunikacji horyzontalnej, marginalizując znaczenie lokalnych węzłów narodowej refleksji nad publicznymi wartościami. A dodatkowo, poprzez krajową centralizacji aktywności wydawniczej, zatracając możliwość pogłębienia refleksji nad terytorialnym konkretem kultury przestrzeni.
To osłabienie znaczenia lokalnych mediów, a w konsekwencji osłabienie zainteresowania radnych nadzorem nad przestrzenią, czyli najważniejszym i najtrudniejszym z zagadnień lokalnej polityki, prowadzi do faktycznej swobody pracowników urzędów gmin, w procesach dotyczących gospodarowania przestrzeniami. I nie wiele na to zaradzą urbanistycznie poprawne i socjologicznie klarowne procedury. Na nic się też przydają profesorskie stylizacje kodeksów etycznych. No może trochę policyjne podsłuchy w urzędowych toaletach.
Ale.
Jeżeli dojdzie do konkretnej ugody, co do formy uzyskania prywatnych korzyści bezpośrednich lub pośrednich, przez pracownika administracji publicznej (gminy), dzięki nie korzystnemu dla wspólnoty rozporządzeniu przez niego wartościami publicznymi, to taka korupcja w obecnych warunkach ustroju samorządowego, nie ma jak wywołać obywatelskiej mobilizacji dla politycznego procesu zablokowania takiej ugody.
Powiatowa integracja samorządności
Uboczny negatywny skutek procesu rewolucyjnego wprowadzania do naszej kultury narzędzi horyzontalnej komunikacji, polegający na osłabieniu skuteczności przedstawicielskich mechanizmów demokratycznego stanowienia o ładzie przestrzeni, jest moim zdaniem naturalną ułomnością okresu dojrzewania do efektywnego wykorzystania kulturowych innowacji.
Przecież jak już widzimy w różnych obszarach naszej społecznej aktywności, dynamika spontaniczności naszego cyfrowego rozpoznawania i reagowania, pozwala na znacznie skuteczniejsze mobilizowanie rozmaitych społeczności, niż robiły to media epoki Gutenberga. W tej praktyka łączenia kontaktów w sieci z kontaktami bezpośrednimi.
Ta praktyczna obserwacja była przesłanką inicjatywy z 2011 roku, kiedy to zaproponowałem Wojewodzie Małopolskiemu Stanisławowi Kraciakowi utworzenie Małopolskiej Rady Ładu Przestrzennego. Po pierwsze jako jego organu konsultacyjnego, ale równocześnie jako instytucji wsparcia dla powiatowych węzłów integrowania rzeczników przestrzeni. Czyli dla wzmocnienia kompetencji społecznej do lepszego wykorzystania cyfrowych dokumentów, opisów i wideo rejestracji przebiegu procedur administracyjnych dotyczących wykorzystania publicznych przestrzeni.
Misją Rady było połączenie wsparcia merytoryczno - eksperckiego i interwencyjno - politycznego dla społecznego nadzoru nad konfliktami wartości w przestrzeniach, prowadzonego poprzez Powiatowe Integratory Samorządności. Nową, niezależną od organów lokalnej władzy, instytucję cyklicznych spotkań osób i instytucji społecznego rzecznictwa ładu przestrzennego.
Jako ostateczną instancję dla politycznego rozważania sporów, tych sporów które nie dają się rozstrzygnąć w procedurze eksperckiego arbitrażu proponowanego przez Radę, wskazaliśmy na gminne referendum.
Rada funkcjonowała tylko rok, została rozwiązana z przyczyn pozamerytorycznych, po objęciu funkcji Wojewody Małopolskiego, przez byłego Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji Jerzego Milera. Tu dostępne są materiały prezentujące niektóre z efektów naszej pracy.
Nowe porządki demokracji
Dziś, wracając po sześciu latach do postawionego w Krakowie, modelu subsydiarnego wsparcia administracji rządowej dla samorządności terytorialnej, szczególnie podoba mi się w nim propozycja lokalnego referendum jako ostatecznej instytucji dla przeprowadzenia demokratycznego osądu.
Oto bowiem, dzięki kompetencji z otwartej sieci wiedzy i praktyki samokształcenia przez całe życie, następuje zarówno wzrost kultury prawnej społeczeństwa jak i wzrost aspiracji do obywatelskiego upodmiotowienia w życiu publicznym. Wyrazem tego procesu są nowe instytucje dla lokalnego (budżety obywatelskie) czy krajowego (sieciowe inicjatywy referendalne) programowania rozwoju.
Te społeczne potencjały są szansą na skuteczne spożytkowanie rzecznictwa publicznych wartości przestrzeni. Szansą ale i niebezpieczeństwem jego zmarnowania w trybach demokracji przedstawicielskiej wobec systemowej kolizji dwóch porządków działania.
Konkretne zaangażowanie konkretnego człowieka, jego rodziny i bliskich, jest bardzo szybko mobilizowane do najwyższych narodowych poziomów odpowiedzialności i ofiarności. Ze wszystkimi zaletami i wadami takiej spontaniczności. W krótkim czasie potrafimy rozpoznać zawiłości prawe i urbanistyczne, w krótkim czasie potrafimy znaleźć i uporządkować argumenty, zidentyfikować strony konfliktu interesów i dotrzeć do bezpośrednio zainteresowanych. Wszystko w kulturze korzystającej z dynamiki horyzontalnej komunikacji, właściwej dla witalności porządku (logiki) spontanicznego czasu Kairos.
A teraz trafiamy na polityczny bufor etatystycznej ospałości instytucji ustroju demokracji przedstawicielskiej, odpowiedni do komunikacji wertykalnej i porządku (logiki) systematycznego czasu Chronos.
Uważam, że ta kolizja dwóch porządków czasu w działaniu politycznym, aktywnych obywateli i ich politycznych przedstawicieli, jest ustrojową barierą, dla wykorzystania nowoczesnych narzędzi i technologii do bezpieczeństwa i rozwoju publicznych wartości w Rzeczpospolitej.
Inne tematy w dziale Polityka