Jedną z traum II wojny światowej, jest nasza nieporadność w wiązaniu pracy z wolnością.
Bogactwo inwentarza
Jako praktykujący Krakus, wykorzystałem okazję do zwiedzenia wystawy "Dziedzictwo" w Muzeum Narodowym w Krakowa i porównania jej z wystawą "Polaków portret własny" z jesieni roku 1979. Z wydarzeniem, będącym dla wielu Polaków, estetycznym pomostem, pomiędzy spotkaniami narodowej solidarności w trakcie pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski (czerwiec 1979) a konfederacyjnym Ruchem społecznym solidarność z jesieni 1980.
Obraz własny
Ostatnim akordem wystaw z 1979 roku było zaproszenie do samooceny. Tuż przed wyjściem, duże lustro pytało o miejsce we wspólnocie pamięci i działania.
Przypominało, że wolność wymaga mocnych sumień. Że to dziedzictwo, któremu na imię Polska, dzieje się poprzez prawdę konkretnych aktów wolności. Prawdę reflektowaną tu i teraz, ale wobec osądu wieczności. Wobec Boga. Jak na Spowiedzi Świętej. Bez matactwa poprawności politycznej.
Tajemnice autonomii
Wystawa profesora Marka Rostworowskiego prowadziła do Jana Pawła II, jako naszego przewodnika do Trzeciej Niepodległości. Zachęcała do korzystania z pamięci dla tożsamości. Do przywołania miejsca Polski wśród wolnych narodów Europy. Była szczepionką na zniewolenie PRL-owską politpoprawnością.
Wystawa profesora Andrzeja Szczerskiego też przywołuje postać Jana Pawła II. Ale bez lustra. Nie szuka też w Polskim dziedzictwie szczepionki na obecne zagrożenia prawdy pamięci chrześcijańskiej Europy przez Unijną urawniłowkę. Zagrożenia dla solidarności i wolności, redukowaniem człowieka do produktywności i konsumeryzmu.
Wystawa nie ostrzega, że lekceważąc ochronę tajemnicy, i tej duchowej, dążącej do wiecznej sprawiedliwości i tej materialnej, chronionej autonomią obywatelską, ułatwiamy robotę cyfrowych strażnikom świata poprawności politycznej.
Czających się w nowoczesnych technologiach do wprowadzenia multikulturalnego cyber niewolnictwa.
Impresje o korzystaniu z wolności
Wprawdzie profesor Marek Rostworowski wprost tego nie dopowiedział, ale esencją jego wystawy, esencją jego opisania Polskości, było "Nie ma wolności bez solidarności". Na wiele sposobów wypowiedział to i wcześniej i później Jan Paweł II. Ale najpełniej autor znaczka SOLIDARNOŚĆ. Łącząc ludzi pracy z biało czerwoną wolnością.
Pojęcie "wolność " wprowadzone jest na kilkanaście sposobów w zestawie myśli wybranych przez współautorów ostatniej z sal wystawy "Dziedzictwo". Jak widać na zdjęciu, nie znalazły się w tym zestawie ani Jano Pawłowe "Nie ma wolności bez solidarności" ani Norwidowe "Bo praca jest by się zmartchywstało" ani niemieckie "Arbeit macht frei ".
Pracodzielność piątą cnotą kardynalną cywilizacji łacińskiej
Pewnie mało kto z muzealników zatrudnionych w gmachu Muzeum Narodowego w Krakowie wie, że siostrzanym gmachu po drugiej stronie Alei Adama Mickiewicza, w czasach narodzin Solidarności, Śląskie Wyższe Seminarium Duchowe z tymczasową (1929 - 1981) siedzibą w Krakowie, opublikowało genialny postulat księdza Czesława Bartnika, by "pracodzielność" została piątą cnotą kardynalną cywilizacji łacińskiej.
Moim zdaniem, ta koronna sentencja Polskiej Szkoły filozofii personalistycznej, powinna być zaczynem dla samokształcenia ekonomicznego w rodzinach, obecnym w ekspozycjach wszystkich Polskich muzeów.
By praca, w gospodarce opartej na wiedzy, pomagała naszej wolności.
___________
https://vod.tvp.pl/website/dziedzictwo,34900794
Inne tematy w dziale Kultura