Zbliżający się szczyt Organizacji Narodów Zjednoczonych na temat zmian klimatycznych, którego główna część odbędzie się w dniach 2-4 grudnia, będzie mieć miejsce się w Katowicach - mieście na ogół kojarzonym z węglem i degradacją przyrody. O zgrozo jednym ze sponsorów tego szczytu jest Jastrzębska Spółka Węglowa, wiodący producent węgla w Polsce. „Partnerstwo JSW wspiera polską prezydencję, gwarantując spółce aktywne uczestnictwo w wydarzeniu i możliwość promocji proekologicznych zmian w sektorze wydobywczym” – podała spółka we wtorkowym komunikacie. Bardzo ciekawe stwierdzenie, szczególnie biorąc pod uwagę cel i meritum spotkania, jakim jest walka z emisją CO2 i dyskusja nad sposobem jej osiągnięcia. Nie jestem pewien, jakie są proekologiczne możliwości wydobywcze, o ile w ogóle takowe istnieją, jednakże z chęcią posłucham, co szefostwo JSW miało na myśli.
To kolejna, ale nie jedyna z gaf, które popełnili organizatorzy. Następną jest otworzenie baru tlenowego na czas trwającego szczytu - chyba jako autoironia, gdyż Katowice to aglomeracja, która uplasowała się na 47 miejscu jeśli chodzi o zanieczyszczone miejscowości w Europie, a spośród 50 najbardziej nieczystych miejsc w Unii Europejskiej, ukazanych w zestawieniu, tylko 12 jest spoza Polski. To niechlubny rekord którym możemy się „szczycić”. Może właśnie dlatego nie wezmą w szczycie udziału ludzie faktycznie mogący wprowadzić zmiany na świecie - Donald Trump, Angela Merkel, Emmanuel Macro, czy Władimir Putin, jest to wizerunkowa porażka Polski.
W Polsce 80% miksu energetycznego pochodzi z węgla, jest to niekwestionowany król energetyki w naszym kraju. Do 2040 roku udział w całości wytwarzanej energii z tego źródła ma zmaleć do 60%. Pomimo ogromnych dofinansowań, na które się zrzucamy, w latach 2016 - 2020 przewidziano dopłaty na poziomie 10,5 mld zł, wydobycie spada - w ostatnim roku zmniejszyło się o 10%. Spadek wydobycia musi być równoważony importem. Z jednej strony rządzący mówią o energetycznym uniezależnieniu się od Rosji, czemu mają służyć takie projekty jak gazoport w Świnoujściu i gazociąg Baltic Pipe, z drugiej to właśnie z Rosji importujemy najwięcej, bo aż 69% węgla, nie wspominając o innych surowcach energetycznych.
Ilość sprowadzanego z Rosji opału bije kolejne rekordy, w tym roku wzrosła prawie dwukrotnie. Kolejnym problemem jest to, że ten węgiel jest nielegalny. Import pochodzi z samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej, okupowanej przez pro-rosyjskich separatystów, a w zasadzie przez Rosjan, części Ukrainy. Antracyt ma sfałszowane świadectwo pochodzenia, stwierdzający, że pochodzi z Federacji. W ten sposób państwo polskie finansuje zbrodniczą, obłożoną sankcjami przez cały cywilizowany świat, działalność Rosji. ONZ ocenia, że zajmowanie mienia na wschodzie Ukrainy może zostać uznane za zbrodnię wojenną grabieży. Polska będzie miała w tym swój niechlubny udział, jako państwo dzięki któremu następuje pranie brudnych pieniędzy i wspieranie wojny na wschodzie.
Wracamy do miejsca, w którym ma się odbyć szczyt klimatyczny - do Katowic. To właśnie tam zarejestrowana jest spółka Doncoaltrade, która sprowadza zakazany surowiec do Polski, co zakrawa na kpinę.
Krokiem w stronę osiągnięcia redukcji emisji jest zaprezentowany w piątek, 23.11.2018, przez Ministerstwo Energii projekt polityki energetycznej (PEP2040).
Zbudowanie polskiej elektrowni jądrowej to niewątpliwie najmocniejsza strona tego planu, pomimo działań krajów europejskich zmierzających do redukcji bądź rezygnacji z tego źródła pozyskiwania energii. Energetyka odnawialna ma tę wadę, że zależy od uwarunkowań atmosferycznych, zdarzają się dni pochmurne bądź bezwietrzne, w które produkcja elektryczności jest bliska zeru. Można sobie z tym poradzić za pomocą magazynów energii, ale baterie, a w szczególności ich produkcja, są bardzo szkodliwe dla środowiska, poza tym mają stosunkowo krótką żywotność, co zwiększa ich negatywny wpływ na środowisko. Na pomoc przychodzi właśnie bezemisyjna elektrownia jądrowa, która pozwala na posiadanie zabezpieczenia energetycznego. Pozostała część raportu jest niestety bardzo życzeniowa, jak na przykład wprowadzenie 1 mln aut elektrycznych na polski rynek do 2025 co jest niemożliwe, gdyż w całej Unii Europejskiej w pierwszym kwartale 2018 roku zostało zarejestrowanych niecałe 70 000 samochodów elektrycznych, w tym w Polsce 340. Rządzący wykazali się niebywałą fantazją kreśląc takie wizje. Za raportem nie poszły jeszcze żadne konkretne decyzje, które przekształciłyby polską gospodarkę na bardziej innowacyjną i nastawioną na rozwój gałęzi gospodarki związanych z odnawialnymi źródłami energii. Inne kraje beda korzystać z nowo-powstających wysoko płatnych miejsc pracy dla inżynierów projektujących sposoby pozyskiwania energii, wysoko-wyspecjalizowanych monterów turbin, ogniw fotowoltaicznych, magazynów energii.
Kraj, który osiągnie przewagę w koszcie pozyskiwania energii uzyska prymat nad innymi w każdej dziedzinie gospodarki, z kolei Polska sama chce ustawić się w ogonie stawki, niwelując wszystko co udało się do tej pory osiągnąć w dziedzinie odnawialnych źródeł energii i jej taniego wytwarzania. Wynikiem tego będzie przeniesienie produkcji do krajów, w których obsługa działania energochłonnych fabryk będzie tańsza niż w nadwiślańskim kraju.
Czy uda nam się dogonić świat i uniknąć spowicia się w mrokach historii? - to pytanie pozostaje otwarte.
Inne tematy w dziale Rozmaitości