Maciej Rybiński Maciej Rybiński
72
BLOG

Brońcie lepszego zła

Maciej Rybiński Maciej Rybiński Polityka Obserwuj notkę 6

Grudzień. Początek sezonu na stan wojenny. Pora na publikowanie wspomnień o czołgach, koksownikach, internatach i lojalkach. I znów, po raz kolejny, tym razem w ćwierć wieku później, poczucie niedosytu. Całkowity brak wspominków tych, którzy przy koksownikach trzymali wartę, ani tych, którzy przed kamerami telewizyjnymi donosili do koksowników herbatę i łakocie. Są opowieści bitych, nie ma pamiętników tych, co bili. To jest dość dziwna sytuacja, niewytłumaczalna. Trudno zakładać, że po stronie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego byli tylko niepiśmienni. Albo ludzie całkowicie niezdolni do refleksji. Dlaczego się wstydzą, że w ślad za Jaruzelskim wybrali lepsze zło (wolę to określenie od mniejszego zła, jest bardziej dobitne), dlaczego milczą. Przecież dla wielu to musiało być silne przeżycie, może nawet pozytywne.

Opowiadał mi kiedyś pewien były żołnierz Wehrmachtu, po dłuższej uczcie, że dwa lata, jakie spędził pod oblężonym Leningradem to był najlepszy okres w jego życiu - miał 20 lat, podwójną rację papierosów i alkoholu i dwa razy w tygodniu przyjeżdżał burdel polowy. Młodość, poczucie władzy i dodatkowe przydziały były również udziałem szeregowych aktywistów stanu wojennego. Szkoda, że milczą, być może gdyby to milczenie przerwali, uwiarygodniliby przynajmniej po części nieuchronność dramatów stanu wojennego. Przecież niektórzy rośli w siłę i działo im się lepiej.

Wokół stanu wojennego wytworzyła się zła atmosfera potępienia, która zamyka usta połowie uczestników tych wydarzeń. Mamy obfite relacje tych, którzy uciekali, i żadnych relacji tych, którzy gonili. To znaczy, że znamy tylko połowę prawdy. Ja osobiście zetknąłem się tylko z jedną opowieścią kogoś, kto był po słusznej stronie - jak przywaliłem temu opozycjoniście pałką, to mu wszystkie kredki z tornistra wyleciały - ale przekazano mi ją jako dowcip. A tu się nie ma z czego śmiać. Nie tylko generałowie Jaruzelski, Kiszczak, Baryła, Oliwa i Żyto mieli życie wewnętrzne i osobisty stosunek do wydarzeń stanu wojennego, ale musiały go także mieć i niższe szarże.

Gromadka publicystów, broniących od ćwierćwiecza zasady lepszego zła, konieczności dziejowej i realizacji geopolityki w "Wujku" już nie wystarcza. Zwłaszcza, że część spośród nich w międzyczasie okazała się związana z resortami siłowymi innymi więzami niż tylko intelektualnymi i moralnymi, nadszarpując sobie wiarygodność w oczach ludzi małego ducha. Tak okrojony, ostrugany stan wojenny nigdy nie zostanie oswojony. Trzeba wezwać funkcjonariuszy ZOMO, strażników więziennych, śledczych i łapaczy, aby też publikowali na rocznicę swoje wspomnienia i swoje racje. W razie oporu, zagrozić odebraniem uprzywilejowanych apanaży. Opozycja napisała już wszystko o sobie. Teraz do pióra powinni się wziąć esbecy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka