Odpowiedzialność za nazistowskie wybryki grupy gówniarzy z udziałem aktywistów Młodzieży Wszechpolskiej jest nie tylko udziałem Ligi Polskich Rodzin i honorowego przewodniczącego Wszechpolaków, Romana Giertycha. To byłoby za proste. Odpowiedzialność spada na wielu. Przede wszystkim na rodziców, na szkołę i nauczycieli. Trudno sobie wyobrazić, jak to jest możliwe akurat w Polsce, w kraju i narodzie tak bardzo umęczonym niemieckim nazizmem, aby wychować i puścić na ulice matołków historycznych, narodowych kretynów okazujących uwielbienie dla Hitlera i jego ideologii. Słowiańscy podludzie czczący germańskich nadludzi, to już nawet nie jest groteska. To katastrofa.
Nie wiem, kto wychowywał uczestników tego festynu, zapewne nie jedynego, bo już poprzednio docierały do opinii publicznej podobne sygnały. Jeśli ich perceptorami byli dorośli działacze polityczni, spadkobiercy Narodowej Demokracji, to są oni też analfabetami historycznymi, nawet jeśli idzie o historię ich własnego ruchu.
Endecja zawsze była antyniemiecka, także wtedy, kiedy zachwycał ją antysemityzm Hitlera. Jedyny konsekwentny germanofil polski, zresztą powodowany lękiem przed Rosją oraz względami cywilizacyjnymi, Władysław Gizbert Studnicki spoliczkował w czasie okupacji gestapowca, który uderzył przy nim kobietę. Dzisiejsi młodzi narodowcy, uważający się za wzór patriotyzmu, oddaliby cześć gestapowskiemu mundurowi i swastyce na rękawie. To jest chore, ale taka choroba mogła się zrodzić tylko w niezdrowej atmosferze.
Hasła i argumenty - zostawmy historię historykom, zapomnijmy o przeszłości i patrzmy w przyszłość - głoszone są wprawdzie z myślą o innej epoce, innych zbrodniach i innym totalitaryzmie, ale oddziaływają uniwersalnie. Ale już zawołanie intelektualistów - dość tej martyrologii, Polacy są zmęczeni - tworzy pustkę historyczną, białą plamę w którą wdziera się ideologiczny obskurantyzm.
Idea narodowa, tak jak propagowana jest przez LPR, jest mocno dwuznaczna. Kto mówi o interesie jednego tylko narodu, jest nieprzyjacielem wolności - to Adam Mickiewicz. W wykonaniu Młodzieży Wszechpolskiej idea narodowa wydaje się być nacjonalistyczną ideą niemiecką. A kto tym młodym, otumanionym ludziom wytłumaczy, że dla osiągnięcia celów, wyznaczonych przez nazizm i Hitlera, trzeba się najpierw wyrzec chrześcijaństwa, do którego tak chętnie się odwołują.
Heinrich Heine niezwykle przenikliwie napisał po pierwszych pogromach i pierwszym paleniu książek w roku 1817: "Chrystianizm uśmierzył trochę germańską radość wojenną, ale nie mógł jej zupełnie zniszczyć, i kiedy pewnego dnia krzyż się złamie, rozpęta się znowu dzikość dawnych zapaśników - buchnie barbarzyńska furia, opisana przez poetów nordyckich. Thor z wielkim młotem rzuci się, aby zniszczyć katedry gotyckie". Kto wytłumaczy Młodzieży Wszechpolskiej, że chrześcijaństwo jest nie do pogodzenia z nazizmem? Powinien to zrobić Kościół. Bo jednak dla Polski aberracja Młodzieży Wszechpolskiej jest groźniejsza nawet od lustracji i księdza Isakowicza- Zaleskiego.
Wszyscyśmy winni po trosze, ale największa odpowiedzialność spoczywa na Romanie Giertychu, firmującym ten ruch i będącym jego duchowym opiekunem. Już uprzednio można było powątpiewać w przydatność Giertycha jako ministra edukacji. Teraz nie ma już wątpliwości. Jeśli trzeba ratować koalicję i sejmową większość, to jest parę ministerstw nie tak wrażliwych społecznie jak szkolnictwo. Można zresztą utworzyć nowe - żeglugi powietrznej na przykład. Jeśli chodzi o uczestników tego wybryku, to najlepsza byłaby staropolska metoda położenia na kobiercu. Niestety, ta droga wbijania rozumu do głowy została, w ramach postępu, wykluczona. A i nie bardzo jest co wbijać, bo rozumu ostatnio niedostatek. Można się tylko oburzać, albo wziąć za rzetelną edukację historyczną.
Inne tematy w dziale Polityka