Maciej Rybiński Maciej Rybiński
83
BLOG

Filozoficzny kamień brukowy

Maciej Rybiński Maciej Rybiński Polityka Obserwuj notkę 4
Najładniejszy komentarz, jaki usłyszałem po stołecznych wyborach - Hanna Gronkiewicz-Waltz jako prezydent Warszawy na pewno pozwoli na Paradę Równości. Pewnie tak, chociaż dla mnie, a przypuszczam że i dla uczestników tej parady, choć się do tego głośno nie przyznają jest, aby demonstrując nie połamali sobie nóg na wykoślawionych chodnikach.

Wybory samorządowe przy gremialnym udziale przedstawicieli nauk społecznych, komentatorów i samych polityków upozowane zostały nie tylko na ogólnopolskie wybory polityczne, ale także na wybory światopoglądowe. Ludzi, od których będzie zależał porządek na ulicach i stan dróg, wybierano - podobno- wedle ich ideowych afiliacji. Nie kamień brukowy był ważny, tylko kamień filozoficzny. No to teraz będziemy mieli arterie brukowane kamieniem filozoficznym i zalewane asfaltem ideowym. W niektórych metropoliach nawierzchnie ulic będą konserwatywne, w innych liberalne, gdzieniegdzie lewicowe. A jeszcze są subtelne odmiany: lewicowo- liberalne, konserwatywno-centrowe. Trzeba było przed wyborami ogłosić ekspertyzy, która orientacja jest najkorzystniejsza dla zawieszenia w samochodach i która najlepiej rozładuje korki.

Prawie wszystkie partie, których reprezentanci uczestniczyli w wyborach samorządowych, ogłosiły, że odniosły ogólnopolski sukces w Warszawie. Platforma zdobyła najwięcej głosów, PiS otrzymał więcej, niż poprzednio, lewa demokracja podwoiła swój wynik z wyborów parlamentarnych. Gdyby to kogoś w ogóle interesowało i pytał, to przedstawiciele Samoobrony czy LPR także potrafiliby uzasadnić poważne osiągnięcia swoich ugrupowań.

Tymczasem patrząc z partyjnego punktu widzenia na statystykę wyborczą w całym kraju, wybory wygrała największa w Polsce partia - partia bezpartyjnych. To przedstawiciele bezpartyjnych powygrywali w pierwszej turze, osiągając wyniki bliskie białoruskim. W wielu miejscach poparcie partyjne – niezależnie, przez które ze stronnictw deklarowane - odbierało popieranemu szanse na zwycięstwo. W licznych miastach infrastruktura będzie więc też bezpartyjna. I jak mi się wydaje, tam właśnie będzie funkcjonować najlepiej.

Jeszcze jedna osobliwość powszechnej egzegezy tych wyborów - traktuje się je jako kres, jako koniec, jako zwieńczenie, dla jednych triumfalne, dla innych gorzkie. A to nie koniec, tylko - przynajmniej z punktu widzenia mieszkańców wszystkich tych miast i gmin - nie koniec, ale dopiero początek. Koniec będzie za cztery lata i wtedy dzisiejsi triumfatorzy mogą zostać obrzuceni kamieniami. Oczywiście filozoficznymi.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka