Zawiadamiam PT redaktorów wszystkich stacji telewizyjnych w kraju (co do zagranicznych nie mam jeszcze wyrobionego stanowiska) że z dniem 1 grudnia roku 2006 odmawiam stanowczo występowania w ich programach. Proszę wykreślić mnie z rejestrów zasobów ludzkich i więcej nie molestować.
Chyba, że realizatorzy zgodzą się, abym występował anonimowo, tyłem do kamery albo w kominiarce, ze zniekształconym głosem, bez podania nazwiska. Jednocześnie wzywam wszystkich dziennikarzy związanych z najpoczytniejszymi gazetami i czasopismami do pójścia w moje ślady.
Gdyby argumenty moralne, przemawiające przeciw występowaniu dziennikarzy prasy w audycjach telewizyjnych otwarcie i z nazwiskiem, jakie zaraz przytoczę okazały się dla kogoś niewystarczające, to zwracam uwagę, że anonimowość gwarantuje swobodę wypowiedzi i szczerości poglądów. Trzeba tylko uważać, żeby się nie zdemaskowac jakimś drobiazgiem- tatuażem albo kolczykiem w nosie czy ulubioną figurą retoryczną.
Do wydania takiej deklaracji woli skłoniło mnie uznanie przez kolegów z "Gazety Wyborczej" i "Rzeczpospolitej" wspólnego wieczoru wyborczego TVP i "Dziennika" za kryptoreklamę. W tej sprawie śledztwo wdrożyła Rada Nadzorcza TVP. Wprawdzie nie jest końca jasne, kto się kryptoreklamował, telewizja publiczna czy "Dziennik", ale ja najpoważniej w świecie przyjąłem jako argument pytanie - ile moja gazeta musiałaby zapłacić za 17 minut reklamy w najlepszym czasie oglądalności nie zadając pytania, ile w warunkach gospodarki rynkowej telewizja musiałaby zapłacić kilku popularnym komentatorom za 17 minut występu.
Niemoralność kryptoreklamy jest oczywista. Niestety, jest ona powszechna. Codziennie, zazwyczaj w godzinach najlepszej oglądalności całe tabuny dziennikarzy podpisanych imieniem, nazwiskiem i nazwą redakcji kryptoreklamują swoje firmy bez żadnej żenady. Na ekranie są znacznie dłużej niż proszek do prania, za ktorego pokazanie koncerny płacą duże pieniądze. Dziennikarze nic nie płacą, a to, że im także nie płacą, wskazuje wyraźnie na kryptoreklamowe intencje obu stron. Trzeba wreszcie przywrócić moralność i etykę zawodową i położyć tym wynaturzeniom kres. Ta sama sprawa jest zresztą z politykami, ktorzy występując pod szyldem swoich partii uprawiają kryptoagitację.
Ja nie będę w tym zdeprawowanym systemie uczestniczył inaczej, jak anonimowo i w przebraniu, żeby mnie nikt nie mógł rozpoznać. Nie mam zamiaru być dalej Goździkową prasy codziennej i wzywam wszystkich, aby poszli w moje ślady. A jak nie- zacznę publikować listy z nazwiskami kryptoreklamowiczów: Wczoraj "Wyborczą" reklamowali w tv Piotr Stasiński, Piotr Pacewicz i Ewa Milewicz, a "Rzeczpospolitą" Paweł Lisicki i Krzysztof Gottesman. Lepiej się przebierajcie, zresztą zapusty blisko.
Inne tematy w dziale Polityka