Maciej Rybiński Maciej Rybiński
88
BLOG

Święto Honoru

Maciej Rybiński Maciej Rybiński Polityka Obserwuj notkę 7
 




Wiele lat temu, Polska była jeszcze PRL, niemiecki historyk Gotthold Rohde opublikował z okazji 11 listopada w gazecie "Frankfurter Allgemeine Zeitung" artykuł o Józefie Piłsudskim, w którym nazwał polskiego marszałka ostatnim mężem stanu w Europie, który był człowiekiem honoru. Ta piękna i pochlebna diagnoza była ściśle związana z datą 11 listopada.

Józef Piłsudski wrócił z internowania (to i dla naszego pokolenia swojskie pojęcie) 10 listopada. Na dworcu powitali go członkowie rady Regencyjnej z księciem Lubomirskim na czele. Jeszcze tego samego dnia niemiecka rada Żołnierska, reprezentująca armię, nadal okupującą większość terytorium polski wysłała do niedawnego, niemieckiego więźnia stanu delegację z żądaniem gwarancji bezpiecznego powrotu do kraju. Nic chyba lepiej nie może oddać pozycji, jaką miał wtedy Piłsudski, nie sprawujący żadnych urzędów i żadnych funkcji, jak ten apel. Był autentycznym, nie nadmuchanym sztucznie autorytetem moralnym. Dla obcych i dla swoich.

Następnego dnia, 11 listopada, rada regencyjna powierzyła Piłsudskiemu naczelne dowództwo wojsk polskich. Których nie było. Praktycznie pod komendę jeszcze brygadiera dostał się Adam Koc i jego POW. Pierwszą czynnością Piłsudskiego na nowym stanowisku było złożenie wizyty w gmachu byłego Generalnego Gubernatorstwa, gdzie obradowała niemiecka Rada Żołnierska.

Przyszły marszałek wygłosił do Niemców przemówienie, w którym powiedział między innymi: "Żądam od was, żebyście się zachowywali zupełnie spokojnie i nie prowokowali więcej narodu polskiego, a wszyscy jak jeden mąż, wrócicie do waszej ojczyzny. Obecnego tu na sali porucznika Ignacego Boernera wyznaczam jako mego oficera łącznikowego przy waszej Radzie Żołnierskiej, do niego zwracajcie sie z wszelkimi bólami i potrzebami."

Na wychodzącego z gmachu Piłsudskiego czekał ogromny tłum warszawiaków, do których krótko przemówił: "W tym gmachu obraduje niemiecka Rada Żołnierska, która objęła władzę nad wszystkimi oddziałami niemieckimi stacjonującymi w Warszawie. W imieniu narodu polskiego wziąłem tę Radę Żołnierską pod swoją opiekę, ani jednemu z nich nie śmie stać się najmniejsza krzywda."
 

Hołd, jaki Piłsudskiemu złożył w 70 lat później niemiecki historyk dotyczył właśnie tego epizodu - marszałek obiecał znienawidzonym, niemieckim żołnierzom w imieniu narodu polskiego osobiste bezpieczeństwo i słowa dotrzymał. Jako jedyny z wielkich polityków XX wieku okazał się nie tylko mężem stanu, ale i człowiekiem honoru.11 Listopada - formalnie jest to święto Wojska Polskiego, które tego właśnie dnia powstało. Od nominacji Naczelnego Wodza. A więc trochę od pieca, bo to nie Piłsudski objął komendę nad armią, tylko otrzymał tytuł i armii musiał sobie poszukać, albo ją stworzyć.

Ale wobec wszystkich okoliczności tego historycznego dnia, warto by się zastanowić, czy do daty 11 listopada  nie dodać  jeszcze jednej wartości - nie ogłosić jej Świętem Honoru. W kraju, w którym samozwańcze autorytety moralne, okadzane przez kapłanów dziwnych kultów personalnych mianują ludźmi honoru sowieckich generałów, dławiących dążenie narodu do wolności, albo szefów tajnej policji politycznej, mających krew rodaków na rękach, trzeba przywrócić pojęciu honoru jego dawne, uniwersalne znaczenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka