Maciej Rybiński Maciej Rybiński
49
BLOG

Dwie strony medalu

Maciej Rybiński Maciej Rybiński Polityka Obserwuj notkę 1
Wdzięczny jestem losowi, że nigdy mnie nie zetknął z Edwardem Mazurem. Mogłem się przecież gdzieś kiedyś na niego natknąć, pogadać, wypić kawę, a nawet wódkę. A dziś miałbym kłopoty. ABW, CBŚ, CBA. Na szczęście nie jestem ambasadorem, dyplomatą, politykiem, ani funkcjonariuszem państwowym. Ale i tak mogę z dumą albo z żalem, zależnie od nastroju i okoliczności powiedzieć- nigdy nie widziałem Edwarda Mazura na oczy i gdyby nie media, nie miałbym w ogóle pojęcia, że ktoś taki istnieje.
To jest jedna strona medalu. Druga to problem, dlaczego Edward Mazur nigdy nie starał się mnie poznać, nie zabiegał o moje względy, nie szukał przyjaźni, ani w ogóle żadnego kontaktu. Nie on jeden. Lista ludzi, których nie poznałem i z którymi nie miałem żadnych relacji, jest długa i jakoś dziwnie pokrywa się z listą tych, o których jest dziś głośno i donośnie. Nie miałem znajomości ani w kołach policyjnych, ani w kręgach gangsterskich. Właściwie dlaczego? Statystycznie rzecz biorąc powinienem znać przynajmniej jedną osobę związaną z największymi aferami kryminalno-politycznymi ostatnich czasów. A nie znam nikogo. Czy to dlatego, że ja szczególnie ostrożnie dobierałem sobie znajomych, czy też odwrotnie, dlatego, że oni nigdy nie mieli do mnie żadnego interesu. Mając do dyspozycji odpowiedni aparat i stosowne procedury, wiedzieli, że niczego im nie mogę załatwić, ułatwić, skręcić, wykręcić i ukręcić. Żyli sobie osobno, w świecie interesów, o których ja nie wiedziałem nawet, że są w ogóle do zrobienia.

To, co mnie naprawdę męczy, to kto spośród moich znajomych jest znajomym Mazura. Jest taka praca naukowa prof. S. Milgrama "The small world problem" (Problem małego świata) w której autor udowadnia, że każdy z nas zna każdego mieszkańca ziemi przez trzy szczeble. Jeśli mamy tylko 1000 znajomych, z których każdy zna kolejne 1000 osób, to możemy mieć za pośrednictwem jednego tylko szczebla kontakt z milionem ludzi. Przez dwa - ze wszystkimi Polakami w kraju i na emigracji. Przez trzy, z Dalajlamą, Benedyktem XVI, Bushem i Putinem. Jak kto woli, to z Castro. Z każdym. Wolałbym znać Mazura przez dwa szczeble, ale nie wykluczone, że starczy mi jeden, tylko nie wiem, który. I to jest trzecia strona medalu, czyli tak zwany kant.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka