Maciej Rybiński Maciej Rybiński
89
BLOG

Aleja zasłużonych

Maciej Rybiński Maciej Rybiński Polityka Obserwuj notkę 7

Ostatnio w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach odbyło się walne zebranie mieszkańców. Krótko przed północą zazgrzytały marmurowe płyty, poruszyła się ziemia i lokatorzy zaczęli się rozkopywać.

Chrzęściły kości, w słabym blasku księżyca świeciły ordery. Dawni przyjaciele padali sobie w objęcia.

- Poznałem was po zębach- słychać było okrzyki.

- Świetnie wyglądasz, wyszczuplałeś.

- Schudłem. I oczy mi się zapadły.

- Zobaczcie, kolego, brzuch mi całkiem zginał.

- Ale kręgosłup, mocny jak zawsze.

W ogólnym rozgardiaszu nie obyło się też bez omyłek. Dwaj sąsiedzi, ucałowawszy się rozgłośnie po kościach policzkowych, odskoczyli od siebie tak gwałtownie, że jeden z nich zgubił w trawie goleń.

- Przecież ja z wami nie rozmawiam, dogmatyku.

- Tfu, odchyleniec prawicowo - nacjonalistyczny - splunął ten drugi trzonowcem.

Ale ogólnie atmosfera była pogodna. Wszyscy niespiesznie, podpierając się deskami wyrwanymi z trumien powlekli się pod krzyż, na wzgórek i tam zasiedli kołem na trawie.

- Towarzysze zasłużeni-  zagaił przewodniczący.

- Głośniej, tu nic nie słychać- zaprotestował ktoś.

- Wydłub sobie ziemię z ucha.

- Co?

- Uwaga, wszyscy wytrząsamy ziemię z uszu- zarządził przewodniczący.

Zaczęło się ogólne dłubanie kośćmi małego palca, trzaskały żuchwy, grzechotały stawy łokciowe. Ale zaraz obrady poszły lepszym torem.

- Koledzy - mówił przewodniczący - w naszej alei panuje ostatnio pewna martwota. Zostaliśmy zapomniani, nikt nas nie odwiedza, nie składa wieńców, nie organizuje capstrzyków. Nie wiem, jak wy, ale ja się czuję śmiertelnie urażony. Z innych kwater słychać śpiewy a nawet salwy, a u nas cisza cmentarna. Coś trzeba na to zaradzić. Czekam na propozycję.

- Martwy sezon. Trzeba czekać na zmianę koniunktury - zauważył filozoficznie rozłożony pod brzozą lokator, iskający żebra z robaków. Rozległy się jęki protestu, tak rozgłośne, że puszczyki i nietoperze zerwały się w panice z gałęzi i zawirowały w nocnym powietrzu. Przewodniczący zastukał garścią w czerep, aż zadzwoniło.

- Proszę mieć wzgląd na powagę miejsca - zawołał - to nie jest pora na potępieńcze swary.

- To jest skandal - odezwał się ktoś grobowym głosem. - Nieznany Żołnierz codziennie jest obkładany kwiatami, a facet, jak sama nazwa wskazuje, był nieznany. My jesteśmy znani, zasłużeni i nic. Skazano nas na śmierć cywilną. Proponuję na znak protestu przewrócić się w trumnach miednicą do góry.

- Tu się nie ma co obrażać - rzekł inny, chrzęszcząc zwolna- z żywymi naprzód trzeba iść, po życie sięgać nowe.

- Racja. Na naszych grobach można jeszcze zbudować fundament nowego.

- A ja proponuję ustąpić miejsca młodym. Dyskusja trwała aż do jutrzni. Dopiero przy pierwszych blaskach słońca uczestnicy zebrania pozbierali się do kupy i udali na zasłużony odpoczynek.

Rano pracownicy cmentarza znaleźli jeno wygniecioną trawę, spłowiałą wstążkę Orderu Budowniczych Polski Ludowej oraz samotną kość. Jest to właśnie ta kość niezgody, która aż tylu ludziom w Polsce stoi dziś w gardle.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka