Maciej Rybiński Maciej Rybiński
121
BLOG

Płacz dziewic z odzysku

Maciej Rybiński Maciej Rybiński Polityka Obserwuj notkę 14

Biorąc na poważnie wszystkie wypowiedzi polityków, deklaracje, sensacje i przestrogi, w naszym kraju powinna nastąpić już ultymatywna katastrofa. Wszystko powinno się zawalić, rząd, parlament, gospodarka. Polska, ośmieszona powinna zostać wydalona z Unii Europejskiej, a jeszcze lepiej wypędzona z Europy na obrzeża Azji.

Powinien panować już faszyzm, wszyscy powinni paradować po ulicach przy dźwiękach bębnów i świetle pochodni przebrani za kaczki, heretycy skwierczeć na stosach, agenci siedzieć w obozach albo podlegać ukamienowaniu. Wałęsa mógłby wrócić do władzy, gdyby musiał i swoją siłą magiczną wywołać u braci Kaczyńskich zawał serca.

Mnóstwo rzeczy powinno się było w ostatnim czasie wydarzyć, skoro zostało zapowiedziane przez ludzi o zdolnościach profetycznych, ale się nie wydarzyło. Tak naprawdę z punktu widzenia przeciętnego obywatela, nie wydarzyło się nic, oprócz wzmożonego pytlowania, którego - jak mawiał pan Longinus Podbipięta - hadko słuchać.
Warto rozmaitym rzeczom przywrócić właściwe proporcje. Weźmy na przykład sprawę Milana Suboticia, dziennikarza TVN, najpierw pomówionego przez ekstremistyczne koła i kręgi o agenturalność, a potem ujawnionego jako agent. Najśmieszniejsze jest, że wielu dziennikarzy broniło Suboticia jak niepodległości Polski, pisano jakieś protesty zbiorowe i listy otwarte, a po cichu nawet pracownicy TVP mówili, oczywiście w zaufaniu, że to żadna sensacja, bo od lat wszyscy wiedzieli, że Subotic współpracuje. Ale przyszło polecenie, czy jak kto woli wyszedł impuls moralny, żeby się oburzać i bronić, to oburzano się i broniono.
Sensacją pierwszej wody są oczywiście szafa Lesiaka plus ustalenia likwidatora WSI, Antoniego Macierewicza, o rozpracowywaniu partii politycznych, agenturze w świecie mediów i polityki, o wszechwładzy służb.

No, mój Boże, w telewizji występują w tej sprawie pierwsze naiwne, dziewice z odzysku, dziwią się, jak to było możliwe a jeśli pada na nie cień podejrzenia, odżegnują się i walą w piersi, przysięgając na głowy dziatek, że niewinni. Duża zabawa, ale nic poważnego. Wszyscy w tym mieszali i uważali za oczywiste, czego echo zresztą słychać w niektórych wypowiedziach o zadaniach służb specjalnych.
Wszystkie te niewiniątka są dziećmi PRL i wszystkie, panie pośle Janie Mario Rokito, traktowały służby dokładnie tak samo, jak członkowie Biura Politycznego KC PZPR. Jako instrument walki ze społeczeństwem i tymi jego reprezentacjami politycznymi które wydawały się zagrażać aktualnej władzy (z wyboru) i jej interesom. Lesiak czy WSI owszem, kręcili politykami, ale przecież byli i politycy którzy kręcili i Lesiakiem i służbami.
Parę lat temu - nie napiszę kiedy, bo nie chcę tworzyć przesłanek dla identyfikacji autora - dostałem prywatny list od jednego z szefów jednej ze służb specjalnych. Dość melancholijny. Ponieważ był to list prywatny, do tej pory w żaden sposób go nie wykorzystywałem, a i teraz zacytuję - anonimowo- tylko parę fragmentów. Pretekstem do napisania listu był jeden z moich felietonów.

"Otóż lektura tegoż budzi we mnie refleksję, która nieomal od pierwszych dni pracy w służbach specjalnych pojawia się, kiedy zastanawiam się nad istotą tej instytucji oraz nad jej historycznym ciężarem stereotypu. Co służby mają wiedzieć? Zewsząd dochodzą oczekiwania, że wszystko. A zatem zewsząd płynie nadzieja, że powróci paradygmat SB - 25 tysięcy ludzi na etatach plus dziesiątki tysięcy tajnych współpracowników, zainteresowanych technologią produkcji kiełbasy, życiem erotycznym działaczy ZMS-u oraz nastrojami ludzi pracy (...) Ku mojemu zdumieniu PRL tkwi najsilniej nadal w oczekiwaniach wobec służb. (...) A może po prostu natura obywatelska bardziej skłonna jest nurzać się w tradycji autorytarnej niż sprzyjać demokracji i państwu prawa? "
Trzeba przeciąć tę złą tradycję raz na zawsze, wywalając wszystkie brudy na światło dzienne. Polska się od tego nie zawali, choć runie parę nadmuchanych sztucznie autorytetów.

Namawiałem kiedyś Czytelników do przyglądania się, kto sprzeciwia się lustracji pod kątem tego, czy przypadkiem nie chroni własnego interesu. Teraz przyglądajcie się Państwo, kto przewodzi dyskusjom, czy ujawniać, co ujawniać i kto ma to robić z taką nutką podejrzliwości, że może szlachetny moralista obawia się, że to jego ujawnią.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka