Pojęcie „spiskowa teoria” zostało w Polsce skompromitowane już wiele lat temu. Polska jest jedynym państwem na świecie i w historii ludzkości, w którym nikt nigdy przeciw nikomu nie spiskował. Nawet – jak oznajmił niedawno Kiszczak – w Polsce nigdy nie było tajnych współpracowników, a SB uzyskiwała informacje wyłącznie dzięki podsłuchowi.
Gdy dochodzi do zabójstwa, oficer prowadzący śledztwo pyta, kto mógł skorzystać na tej śmierci. Jako że sam od lat jestem zwolennikiem tego, co w Polsce nazywane jest „teorią spiskową”, a w innych państwach zdrowym rozsądkiem lub logiką dwuwartościową, zadaję sobie pytanie, komu najbardziej zależy na tym, by po tzw. „prawej” stronie nie powstała żadna silna alternatywa polityczna w stosunku do PiS?
Gdy w wyborach do Parlamentu Europejskiego, który powinien zniknąć z mapy politycznej UE, jeśli ma być w dalszym ciągu nic nie znaczącym biurokratycznym kwiatkiem do kożucha, chcą brać udział (jako osobne listy wyborcze) cztery ugrupowania: Libertas, LPR, Naprzód Polsko i Prawica Rzeczypospolitej, to znaczy, że:
1. ludzie odpowiedzialni za to rozbicie mają pofałdowaną korę mózgową w niewłaściwy sposób,
2. ludzie, którzy mają interes w tym rozbiciu, są tak sprawni, że udało im się do niego doprowadzić, stojąc na zewnątrz tych ugrupowań lub mając w nich swych „agentów wpływu”, jakby to określił podręcznik KGB.
Jeśli mamy do czynienie z sytuacją nr 1, sprawa jest prosta. Przysłowia są mądrością ludu, a jedno z nich mówi, „Jak ma Pan Bóg kogoś pokarać to mu rozum zabiera” lub „Na głupotę nie ma rady”.
Jeśli zaś rozbicie „prawicy” to wynik działań w/w „agentów wpływu”, spytać należy oczywiście, w czyim interesie jest to rozbicie. Odpowiedź na to pytanie stanowić może wskazówkę, kogo w przyszłości powinni unikać ci, którzy będą chcieli doprowadzić kiedyś ponownie do zjednoczenia grup i grupek, mogących wspólnie stanowić alternatywę dla PiS.
Należy przecież pamiętać, że w czasach największej popularności LPR i Samoobrona cieszyły się poparciem w sumie ok. 25% wyborców. Gdy do tego dodamy sfrustrowanych polityką PiS-u byłych zwolenników tej partii, możemy twierdzić, że nowa , zjednoczona formacja, którą słuszniej byłoby nazywać partią radykalną niż prawicową, mogłaby liczyć na poparcie nawet ok. 30% wyborców.
Taki scenariusz byłby możliwi pod dwoma warunkami: po pierwsze – ludzie, którzy zajmowaliby się jednoczeniem radykalnych („prawicowych”) grup muszą dysponować odpowiednio wysokim ilorazem inteligencji, po drugie – ci, którzy sabotować będą takie działania, powinni być natychmiast wykluczeni z grona potencjalnych twórców nowego ruchu jako „agenci wpływu” środowiska (środowisk?), którym zależy na tym, by nie było żadnej alternatywy dla PiS.
_________________________________________________ w czasie mojego wykładu w Chicago w lutym 2009 _________________________________________________ _________________________________________________ patrz: www.marekciesielczyk.com _________________________________________________ dr politologii Uniwersytetu w Monachium, Visiting Professor w University of Illinois w Chicago, pracownik naukowy w Forschungsinstitut fur sowjetische Gegenwart w Bonn, Fellow w European University Institute we Florencji, europejski korespondent Radia WPNA w Chicago, autor pierwszej książki w jęz.polskim nt.KGB, 12 lat radny Rady Miejskiej w Tarnowie, Dyrektor Centrum Polonii w Brniu do 31 marca 2011, Redaktor naczelny pisma i portalu Prawdę mówiąc - www.prawdemowiac.pl _________________________________________________ skopiuj poniższy adres i wklej - jest tu relacja telewizji POLONIA z mojego wykładu w Chicago w lutym 2009: http://vids.myspace.com/index.cfm?fuseaction=vids.individual&VideoID=52245621 _________________________________________________
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka