W niedzielę, 25 maja zostałem skazany na podróż przepełnionym jak za czasów Gierka pociągiem pośpiesznym relacji Przemyśl – Zielona Góra. Wsiadłem do niego na stacji Tarnów o godzinie 13:54 z dwójką dzieci. Jako że pociąg pękał w szwach, ucieszyłem się na widok zupełnie pustego przedziału. Okazało się jednak, że zajmuje go konduktor, legitymujący się numerem służbowym 22015.
konduktor nr 22015, który nie chciał wpuścić dzieci do przedziału, który sam zajmował
Konduktor oświadczył, iż przepisy PKP pozwalają mu na zajęcie całego 8-ososobowego przedziału nawet wtedy, gdy na korytarzu pociągu tratują się nawzajem pasażerowie. Na nic się zdały moje argumenty, że podróżuję z dwójką małych dzieci, a przedziały dla „matki z dzieckiem” są zajęte. Nawiasem mówiąc, znając absurdalny charakter przepisów PKP, nie wiem czy by mnie tam wpuszczono, gdyż byłem „ojcem z dzieckiem”, a nie matką.
Konduktor nie ustąpił, rozpierał się sam w przedziale aż do Krakowa. Po powrocie z urlopu starałem się ustalić, na jakiej podstawie prawnej, konduktor numer 22015, kazał mi stać z dwójką dzieci w zatłoczonym korytarzu.
6 czerwca wykonałem pierwszy telefon do Prezesa Zarządu i Dyrektora Generalnego PKP, Andrzeja Wacha (nr tel. 022-4741 405). Tam odesłano mnie do rzecznika prasowego Michała Wrzoska. W sekretariacie rzecznika stwierdzono, że to nie ich „działka” i odesłano mnie do Prezesa Przewozów Regionalnych. W jego sekretariacie panienka, która nie chciała mi podać swego nazwiska, odesłała mnie pod numer 022-4732 904 wewnętrzny 101 lub 102. Żaden z tych numerów jednak się nie zgłaszał. Sekretariat rzecznika prasowego skierował mnie ponownie do panienki, która bała się podać swego nazwiska.
Ona z kolei poleciła mi zadzwonić do tajemniczego „Biura Zarządzania Drużynami Pociągowymi”, a gdy się okazało, że to właśnie biuro nie podnosi słuchawki, panienka zaproponowała, abym podał swój numer i ktoś do mnie zadzwoni. Po moich jałowych 9 telefonach faktycznie zadzwonił do mnie Piotr Gosztomski, naczelnik w/w tajemniczego biura i oświadczył, że przepis, który pozwolił konduktorowi na trzymanie mnie i moich dzieci w zatłoczonym korytarzu pociągu, to „Regulamin przewozu osób, rzeczy i zwierząt”.
Zadałem sobie trud przeczytania tego dzieła i nie znalazłem tam żadnego zapisu dotyczącego blokowania całego przedziału przez konduktora. Wówczas wspomniany naczelnik przeprosił mnie i poinformował, że faktycznie w regulaminie nic takiego nie znajdę, gdyż stosowny przepis znajduje się w tajemniczej „INSTRUKCJI PR 1”, której nigdzie nie znajdę, a która pochodzi jeszcze z czasów….PRL-u!
zatłoczony korytarz pociągu Przemyśl-Zielona Góra, 25 maja 2008
Zastanawiam się po tym wszystkim, czy jako pasażer PKP jestem „osobą”, „rzeczą” czy też „zwierzęciem” ze wspomnianego „Regulaminu przewozu osób, rzeczy i zwierząt”?
_________________________________________________ w czasie mojego wykładu w Chicago w lutym 2009 _________________________________________________ _________________________________________________ patrz: www.marekciesielczyk.com _________________________________________________ dr politologii Uniwersytetu w Monachium, Visiting Professor w University of Illinois w Chicago, pracownik naukowy w Forschungsinstitut fur sowjetische Gegenwart w Bonn, Fellow w European University Institute we Florencji, europejski korespondent Radia WPNA w Chicago, autor pierwszej książki w jęz.polskim nt.KGB, 12 lat radny Rady Miejskiej w Tarnowie, Dyrektor Centrum Polonii w Brniu do 31 marca 2011, Redaktor naczelny pisma i portalu Prawdę mówiąc - www.prawdemowiac.pl _________________________________________________ skopiuj poniższy adres i wklej - jest tu relacja telewizji POLONIA z mojego wykładu w Chicago w lutym 2009: http://vids.myspace.com/index.cfm?fuseaction=vids.individual&VideoID=52245621 _________________________________________________
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka