Marek Ciesielczyk Marek Ciesielczyk
82
BLOG

Czy w Polsce działa OCHRANA ?

Marek Ciesielczyk Marek Ciesielczyk Polityka Obserwuj notkę 0

Gdy KGB chciał zniszczyć jakąś instytucję na Zachodzie, doprowadzał do zainstalowania na jej czele nie sowieckiego agenta - jakby mogli niektórzy przypuszczać, lecz głupca. Agenta można bowiem zawsze zdekonspirować, zaś w przypadku głupca takiego zagrożenia nie ma. Co więcej, może on skuteczniej niż agent doprowadzić daną instytycję do upadku.

Gdy Franz Joseph Strauss - premier Bawarii i organiczny antykomunista, nawiązywał stosunki gospodarcze z Chinami (co przyniosło korzyści Landowi, którym rządził), nikomu nie przyszło do głowy, by oskarżać go o sympatie dla komuny.

Ciekawą jest rzeczą, iż wszelkie operacje wymierzone w komunę w Polsce po 1989 roku (np. lustrację, w tym ujawnianie nazwisk TW i rzekome pozbawianie ich możliwości sprawowania funkcji publicznych) przeprowadzali także organiczni antykomuniści (Olszewski, Macierewicz etc.). Gdy im misja zakończyła się porażką, nikomu nie przyszło do głowy, by oskarżać ich nie tylko o specjalne sabotowanie operacji antykomunistycznej.

By użyć popularnego ostatnio pojęcia, układ prokomunistyczny czy proesbecki zdawał i zdaje sobie sprawę, że ujawnienie akt IPN, lustracja, procesy przeciw komunistom to nieunikniony proces. Skoro wcześniej czy później ktoś się tym zajmie, to lepiej, by robili to - po pierwsze ci, którzy mają opinię organicznych antykomunistów, po drugie ludzie tak nieudolni, by nic z tego nie wyszło.

Kiedyś carska Ochrana sama organizowała antyreżymowe, podziemne drukarnie w Rosji, gdyż wiedziała, że wczesniej czy później, ktoś to zrobi. Lepiej więc było dla cara i Ochrany, gdy opozycja była kontrolowana przez samą Ochranę. Gdy trzeba było rosyjska policja polityczna sama likwidowała antycarskie drukarnie.

Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że od 18 lat nie udało się przeprowadzić lustracji, deesbeikacji, dekomunizacji. Nie udało się skazać komunistów odpowiedzialnych za morderstwa w okresie PRL. Niedawny finałowy proces morderców górników kopalni "Wujek" to swego rodzaju "wypadek przy pracy". Udało się po raz pierwszy doprowadzić do skazania bezpośrednich autorów zbrodni. Dodać należy, iż pomysłodawcy nie zostali skazani.

 Dlaczego od 18 lat tak się dzieje w Polsce, że nie można doprowadzić skutecznie do końca procesów dekomunizacji naszej rzeczywistości. Czy odpowiedzi nie należy szukać w rzeczywistości rosyjskiej XIX wieku?

 **************************************************************

Na początku tego roku Rzecznik Interesu Publicznego uznał posła Samoobrony Jerzego Zawiszę (pułkownika LWP) za kłamcę lustracyjnego. Tę opinię potwierdził sąd lustracyjny pierwszej instancji. Jerzy Zawisza to jedyny poseł w tej kadencji, który został uznany przez sąd za kłamcę lustracyjnego. Teoretycznie jest posłem z tarnowskiego okręgu wyborczego, w praktyce jest posłem-spadochroniarzem z Warszawy. Mimo, że ustawa lustracyjna określa precyzyjnie termin rozprawy apelacyjnej (w tym przypadku najpóźniej na 20 czerwca), sąd nie wyznaczył takiego terminu, nie przejmując się najwidoczniej zbytnio obowiązującymi przepisami lustracyjnymi.

Zawisza został uznany za kłamcę lustracyjnego przez sąd drugiej instancji, gdy .....Sejm już rozwiązano w praktyce. Nie można było więc kłamcę lustracyjnego pozbawić mandatu posła! 

Polonia za sprawną lustracją

Głos w sprawie pułkownika komunistycznego Ludowego Wojska Polskiego, Jerzego Zawiszy  zabrali przedstawiciele Polonii amerykańskiej, którzy już 15 kwietnia 2007 roku napisali do Prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego:

„Do tej pory skład - pod przewodnictwem sędziego Jarosława Górala (który jako jedyny wyraził zdanie odrębne w w/w sprawie posła Zawiszy ! ) z V Wydziału Lustracyjnego Sądu Apelacyjnego w Warszawie - nie sporządził uzasadnienia wyroku, choć sprawa jest dość prosta: jako że pułkownik LWP Jerzy Zawisza przyznał, że podpisał zobowiązanie do współpracy z komunistycznymi, wojskowymi służbami specjalnymi, działając jako tajny współpracownik pod pseudonimem „RENATA”, że spotykał się ze swoimi oficerami prowadzącymi i przekazywał im świadomie informacje na temat swych kolegów, czy nie mieli „podejrzanych znajomości” oraz przyjmował za to od oficerów prowadzących pieniądze. Sądowa samoobrona posła była zaś wprost infantylna – starał się przekonać sąd, że brak jego nazwiska na tzw. „liście Wildsteina” miał być dowodem na to, że nie był TW (sic!), a gdy ten quasi argument został odrzucony przez sąd – pułkownik tłumaczył się, że musiał współpracować, gdyż taki dostał rozkaz. W podobnej sprawie były naczelny prokurator wojskowy generał Janusz Palus został uznany za kłamcę lustracyjnego przez sąd lustracyjny także drugiej instancji, choć – jako oficer LWP wyższy od Zawiszy rangą – miał znacznie więcej powodów, by zasłaniać się rozkazem „z góry”. Do tej pory nie powstał wydział (czy też skład?) lustracyjny przy Sądzie Apelacyjnym w Krakowie, do którego mogłaby zostać skierowana ewentualna apelacja pułkownika Zawiszy, gdy otrzyma on w końcu uzasadnienie wyroku sądu pierwszej instancji.Jeśli trzeba było czekać ponad rok od wyborów parlamentarnych na uznanie posła Zawiszy za kłamcę lustracyjnego przez Rzecznika Interesu Publicznego i sąd pierwszej instancji, jeśli jeszcze nie zostali wyznaczeni w wydziałach karnych sędziowie, którzy mieliby przejąć zadania zlikwidowanych sądów lustracyjnych (choć już dawno temu mówiło się, że w kwietniu przejdą oni szkolenia), jeśli nawet po paru latach sądy lustracyjne miały poważne problemy  interpretacyjne (patrz: uznanie Józefa Oleksego za „kłamcę obiektywnego” i nieuznanie go za kłamcę lustracyjnego czy też odrębne zdanie sędziego Górala w sprawie Zawiszy), to nasuwa się pytanie, czy którykolwiek z byłych tajnych współpracowników komunistycznych służb specjalnych poniesie kiedykolwiek, jakiekolwiek konsekwencje – skoro nawet posła-kłamcę – tak trudno pozbawić mandatu? Jako Polacy zamieszkali w USA, którzy wielokrotnie dawali dowody swego patriotyzmu, oczekujemy od polskiego wymiaru sprawiedliwości sprawnego i sprawiedliwego funkcjonowania, które natychmiast uniemożliwi obecność w polskim parlamencie byłych tajnych współpracowników komunistycznych służb specjalnych, takich jak np. pułkownik Jerzy Zawisza.”

Tarnowianie nie chcą posła-kłamcy

20 kwietnia 2007 roku grupa prawie 100 mieszkańców Tarnowa skierowała Ministra kolei do Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro petycję, w której czytamy:

„My, niżej podpisani mieszkańcy Tarnowa, zwracamy się do Pana Ministra oraz posłów o jak najszybsze przeprowadzenie procesu lustracyjnego wobec osób wymienionych w stosownej ustawie. Niepokoi nas fakt, iż nie ukonstytuowały się jeszcze wydziały lustracyjne przy wyznaczonych w Polsce sądach okręgowych i apelacyjnych, nie zostali przeszkoleni sędziowie, a sprawy już rozpoczęte, mogą nie zostać zamknięte w rozsądnym terminie. Jako tarnowianie oczekujemy zwłaszcza szybkiego zakończenia sprawy pułkownika LWP, Jerzego Zawiszy – posła nie-tarnowskiego, lecz z naszego okręgu wyborczego. Mimo, że został uznany przez Rzecznika Interesu Publicznego (którego trudno posądzić o pochopne formułowanie oskarżeń) oraz  sąd pierwszej instancji za kłamcę lustracyjnego, V Wydział  Lustracyjny Sądu Apelacyjnego w  Warszawie nie zdążył jeszcze przekazać posłowi Samoobrony uzasadnienia wyroku (w chwili, gdy piszemy te słowa), a Sąd Apelacyjny w Krakowie, który prawdopodobnie będzie rozpatrywał apelację Zawiszy, nie wyznaczył jeszcze sędziów, którzy przejmą rolę zlikwidowanych sądów lustracyjnych. Domagamy się jak najszybszego wydania prawomocnego wyroku w tej sprawie, gdyż obecność byłego tajnego współpracownika komunistycznych służb specjalnych w Sejmie RP, który ma nas reprezentować, jest czymś hańbiącym.”

Sąd Apelacyjny w Warszawie nie przejął się specjalnie zapisami ustawy lustracyjnej i przesłał akta sprawy pułkownika Zawiszy do sądu drugiej instancji dopiero pod koniec czerwca, czyli już po upływie ustawowego, ostatecznego terminu rozprawy apelacyjnej. Sąd tłumaczył się między innymi tym, że miał problemy z ustaleniem adresu stałego zameldowania posła Samoobrony, od którego to adresu zależy, w jakim sądzie toczyć się będzie rozprawa apelacyjna. Okazało się w końcu, że sądem tym jest apelacyjny sąd – nie w Krakowie, lecz Katowicach. Mimo, że akta sprawy pułkownika Zawiszy dotarły do Katowic 2 lipca, do dzisiaj (początek sierpnia) sąd ten nie był w stanie wyznaczyć terminu rozprawy apelacyjnej!

 
Trwa w dalszym ciągu zażarta wojna o ustawę lustracyjną. Nikt jednak do tej pory nie zauważył, iż to, co z niej zostało, sprawia, że faktyczni kłamcy lustracyjni mogą śmiać się w twarz ustawodawcy, a sędziowie, którzy mają rozpatrywać sprawy lustracyjne, są do tego nieprzygotowani. Artykuł 21.b, ustęp 4 ustawy lustracyjnej mówi: "Sąd wyznacza termin rozprawy (apelacyjnej, przyp.MC) nie później niż na 30 dzień od dnia przyjęcia apelacji". W przypadku sprawy posła Samoobrony termin ten minął – jak już stwierdziłem wyżej -  20 czerwca 2007.
 

Czy sądy są faktycznie równiejsze od obywateli?

W dniu 17 lipca 2007 w rozmowie telefonicznej z-ca Przewodniczącego Wydziału Karnego Sądu Apelacyjnego w Katowicach, sędzia Stanisław Raszka, stwierdził nie tylko że nie wie, kiedy będzie rozprawa, ale wyraził wątpliwości, czy ustawa lustracyjna w ogóle funkcjonuje jeszcze (sic!), co obrazuje brak przygotowania sędziów do prowadzenia spraw lustracyjnych.

W tym samym dniu Prezes Sądu Apelacyjnego sędzia Bogumiła Ustianicz oświadczyła, że zapis w ustawie lustracyjnej dotyczący terminu rozprawy apelacyjnej ma charakter tylko instrukcyjny, a nie zobowiązujący. Faktycznie ustawa lustracyjna jest przepisem traktowanym podobnie jak przepisy karne, gdzie występują terminy, które nie mają charakteru wiążącego dla sądu. Ale w przypadku ustawy lustracyjnej mogłoby tak być, gdyby ona sama nie regulowała jakiejś sprawy lub gdyby dotrzymanie terminu blokowało sprawę lustracyjną. Artykuł 21 ustawy lustracyjnej jest precyzyjny, a dotrzymanie terminu było w przypadku posła Samoobrony możliwe, gdyby obydwa sądy pracowały solidnie. 

30 lipca z urlopu wróciła Przewodnicząca Wydziału Karnego Sądu Apelacyjnego w Katowicach, sędzia Barbara Misztalska. To ona ma podjąć decyzję w sprawie terminu rozprawy apelacyjnej, która powinna się odbyć najpóźniej 20 czerwca 2007!

Tarnowianie znowu interweniują

Tarnowska inicjatywa obywatelska „pozbawić_Zawiszę_mandatu”, o której mowa wyżej, ponownie zwróciła się do Ministra Sprawiedliwości z prośbą o nadzór nad postępowaniem: 

„...Mamy nadzieję, iż przyczyną złamania ustawy lustracyjnej nie jest fakt, że chodzi tu o posła Samoobrony czy też, że pułkownika LWP Zawiszę reprezentuje znany mecenas Piotr Kruszyński (ten sam, który jest adwokatem Edwarda Mazura) ...lustracja staje się powoli fikcją, skoro postępowania sądowe wobec kolejnych kłamców lustracyjnych trwają tak długo, a oni sami są uniewinniani przez sądy wyższych instancji. Czyżby chciano w ten sposób udowodnić, że w Polsce w ogóle nie było tajnych współpracowników komunistycznych służb specjalnych? Np. sędzia Jarosław Góral - przewodniczący składu sędziowskiego w pierwszej instancji (mimo wcześniejszego wyroku w podobnym przypadku generała LWP Janusza Palusa! ) - wyraził zdane odrębne w tak prostej sprawie, jak ta - pułkownika Zawiszy, który sam przyznał, że:

1. podpisał zobowiązanie do współpracy,

2. działał w sposób tajny jako TW „Renata",

3. spotykał się ze swoimi oficerami prowadzącymi w tajnych miejscach,

4. dostarczał im tajnych informacji na temat swych kolegów,

5. pobierał za to wynagrodzenie!

Prosimy Ministra Sprawiedliwości o nadzór administracyjny nad tą sprawą, jako że nie chcemy, by reprezentował nas dłużej w Sejmie taki człowiek jak pułkownik LWP, Jerzy Zawisza." 

******

Już sprawa lustracyjna Józefa Oleksego pokazała, iż ustawa lustracyjna ma charakter wirtualny, skoro ostateczny wyrok zapadł po wielu latach. Jedną z funkcji ustawy lustracyjnej miało być eliminowanie z polskiego parlamentu ludzi, którzy w przeszłości byli esbeckimi donosicielami i się do tego nie przyznali przed wyborami. W ten sposób okłamali swych wyborców. Jeśli postępowanie lustracyjne ma ciągnąć się latami, ustawa lustracyjna traci sens.

Skoro sądy interpretują ją w taki sposób, iż wyznaczone w niej terminy nie mają mocy wiążącej dla wymiaru sprawiedliwości, a sami sędziowie nie są pewni, czy ustawa w ogóle jeszcze obowiązuje, cała idea pozbywania się kłamców lustracyjnych z życia publicznego jest ośmieszana, a ci, którzy okłamują swój elektorat, mogą śmiać się i z ustawodawców i polskiego wymiaru nie-sprawiedliwości.

patrz także:

http://www.aferyprawa.com/index2.php?p=teksty/show&dzial=zycie&id=1568

_________________________________________________ w czasie mojego wykładu w Chicago w lutym 2009 _________________________________________________ _________________________________________________ patrz: www.marekciesielczyk.com _________________________________________________ dr politologii Uniwersytetu w Monachium, Visiting Professor w University of Illinois w Chicago, pracownik naukowy w Forschungsinstitut fur sowjetische Gegenwart w Bonn, Fellow w European University Institute we Florencji, europejski korespondent Radia WPNA w Chicago, autor pierwszej książki w jęz.polskim nt.KGB, 12 lat radny Rady Miejskiej w Tarnowie, Dyrektor Centrum Polonii w Brniu do 31 marca 2011, Redaktor naczelny pisma i portalu Prawdę mówiąc - www.prawdemowiac.pl _________________________________________________ skopiuj poniższy adres i wklej - jest tu relacja telewizji POLONIA z mojego wykładu w Chicago w lutym 2009: http://vids.myspace.com/index.cfm?fuseaction=vids.individual&VideoID=52245621 _________________________________________________

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka