Marek Ciesielczyk Marek Ciesielczyk
70
BLOG

Zniewolony rynek w Polsce

Marek Ciesielczyk Marek Ciesielczyk Polityka Obserwuj notkę 4

Spotykając się z członkami Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce, Kazimierz Marcinkiewicz - gdy był jeszcze premierem - stwierdził m.in., że biurokracja i skomplikowane prawo to największe problemy przedsiębiorców w Polsce. Przyznał, że w latach 1989-90 polskie prawo gospodarcze było „łatwiejsze” niż obecnie.

polska scena polityczna 

Wolny rynek wydaje się więc być zniewolony. Zresztą nie tylko przez gorset nielogicznych przepisów. Trzeba pamiętać, że wciąż aż ponad 65 procent całości importowanego przez nas gazu pochodzi z Rosji. A bez gazu gospodarka – jak wiadomo – przestaje funkcjonować. Zapowiadana kiedyś realizacja tzw. „pakietu Kluski” miała – w zamyśle rządzących – zliberalizować rynek.

Autor tego projektu chciał, by można było np. zarejestrować firmę w trzy dni. Teraz mamy "pakiet Palikota". Należy jednak w tym miejscu przypomnieć, że „pakiet Ziobry” gwarantować miał wydanie wyroku przez sąd w postępowaniu przyśpieszonym w ciągu 24 godzin.

Czyli człowieka można skazać trzy razy szybciej, niż będzie można zarejestrować firmę w naszym kraju. Dla porównania – w Wielkiej Brytanii można zarejestrować taką firmę telefonicznie i to w ciągu 15 minut! Minister finansów – Zyta Gilowska obiecywała, że w wyniku likwidacji zbędnych urzędów RP zaoszczędzi ok. 10 miliardów złotych. Teraz obiecuje to Palikot. Można spytać, dlaczego dopiero teraz – 17 lat po rzekomym upadku komunizmu – mówi się o realizacji rzeczy, które zrealizowane być powinny w 1990 roku? Można tu - dla porównania - podać przykład jednego tylko koncernu „Volkswagena”, który w ciągu 2 lat potrafił zaoszczędzić ok. 8 miliardów złotych.

Wejście Polski do Unii Europejskiej, tak entuzjastycznie przyjmowane jeszcze niedawno przez większość „poprawnie” myślących Polaków, oznacza dla nas w praktyce przystąpienie do struktury, która wyprodukowała już ok. 170.000 stron najprzeróżniejszych dyrektyw. Większość z nich, bo 100.000 – to radosna twórczość biurokratów z Brukseli z ostatnich 10 lat! Tak zwana „strategia lizbońska”, która zakładała wyprzedzenie gospodarcze przez UE w najbliższym czasie Stanów Zjednoczonych, okazała się podobną fikcją jak w latach 60-tych obietnice Nikity Chruszczowa, zapowiadającego – podobnie jak dziś UE – wyprzedzenie USA. Z okazji obchodzonej niedawno uroczyście 50. rocznicy podpisania traktatów rzymskich warto zauważyć, że produktywność w Unii Europejskiej jest o 20 lat w tyle za USA. Od czasu wprowadzenia euro nie wzrósł handel między krajami UE. Jako że biurokraci z Brukseli zauważyli np., że paszporty krów brytyjskich nie zgadzają się z kolczykami w ich uszach, Brytyjczycy są zmuszani przez UE do wybicia bydła wartości pół miliona funtów! Utrzymywany m.in. z podatków Polaków Parlament Europejski nie ma ostatnio lepszego zajęcia jak zajmowanie się regulacją rozgrywek piłkarskich w Europie (sic!). 44% Europejczyków uznało, że po przystąpieniu do UE ich życie pogorszyło się! Polski rynek coraz bardziej zniewala gorset unijnej biurokracji. 

Są tacy, którzy twierdzą, że sytuacja przedsiębiorców w Polsce nie jest tak tragiczna, jak to wynika z porównań z innymi państwami UE. Np. podatek od przedsiębiorstw (od zysku spółek kapitałowych) w Polsce wynosi 19%, tj. dwa razy mniej niż np. w Niemczech. Jednak z drugiej strony musimy pamiętać, że ten sam podatek na Łotwie, która goni – a nawet przegania nas – pod względem wielu wskaźników gospodarczych – wynosi tylko 15%, w Irlandii – którą każdy podaje jako godny naśladowania przykład gwałtownego przyśpieszenia gospodarczego – 12,5%, zaś w Estonii – „drugiej Irlandii” – 0% !

Pod koniec lutego 2007 roku liczba bezrobotnych w Polsce wynosiła 2,3 mln osób, co oznaczało, że już wtedy bezrobocie w spadło do 15% (rok wcześniej wynosiło prawie 19%). Teraz jest jeszcze niższe. Trzeba jednak pamiętać, że w ciągu ostatnich dwóch lat z Polski uciekło ok. 2 mln osób (głównie do Irlandii i Wielkiej Brytanii, do USA rocznie ucieka na stałe lub na kilka lat ok. 100.000 osób).

I nie ma się co dziwić tym młodym, zazwyczaj dobrze wykształconym Polakom. RP stosowała i stosuje wobec ludzi wykształconych podobną strategię płacową jak PRL. Na liście rankingowej, obrazującej przeciętne wynagrodzenie w różnych branżach pod koniec roku 2006, na trzech ostatnich miejscach uplasowały się: „nauka i szkolnictwo” – 1.890 zł brutto (trzecie miejsce od końca), „kultura i sztuka” – 1.800 zł brutto (przedostatnie miejsce), „służba zdrowia” – 1.703 zł brutto (ostatnie miejsce).

W Polsce najmniej opłaca się więc być naukowcem, nauczycielem, pianistą oraz lekarzem. W tym miejscu warto poinformować, że niedawno rzecznik prasowy Prezydenta Tarnowa poinformował media, że nauczyciele tarnowscy otrzymują miesięcznie ok. 400 zł dodatku motywacyjnego. W rzeczywistości dodatki te wynoszą 20-30 zł ! Po protestach nauczycieli rzecznik prezydenta tłumaczył się, że dodał dodatki motywacyjne z całego roku i przez „pomyłkę” powiedział, że to 400 zł miesięcznie. Można podejrzewać, że tego typu dezinformacja mogła zrazić do nauczycieli inne grupy zawodowe.

W ciągu ostatnich 15 lat w Polsce wzrasta gwałtownie liczba osób niezdolnych do pracy – jest to wynikiem nie tylko starzenia społeczeństwa, ale także przechodzeniem na wcześniejszą emeryturę czy rentę. Na liście rankingowej państw z największym udziałem procentowym w ogólnej liczbie mieszkańców tych, którzy nie pracują, Polska plasuje się w czołówce. W zawodach „mundurowych” polscy emeryci to ludzie nawet 35-40 letni! Przeciętny wiek odejścia z rynku pracy na emeryturę w Polsce to 59,5 lat. Polscy emeryci należą do najmłodszych w Europie. Dla porównania wiek ten w bogatej Irlandii wynosi 64,1 lata, w Wielkiej Brytanii - 62,6, w Hiszpanii – 62,4, w Niemczech – 61,3.  Już niedługo (mając na uwadze także ujemny przyrost naturalny oraz systematyczną emigrację), na potężną armię polskich emerytów i rencistów nie będzie miał kto pracować. W tej chwili w Polsce mieszka ok. 9 mln osób powyżej 60 roku życia (czyli co czwarty Polak należy już do tej grupy!).

W gąszczu absurdalnych przepisów o wiele łatwiej spotkać się ze zjawiskiem korupcji. Po ujawnieniu „największej afery w dziejach polskiej służby zdrowia” – jak to określił tygodnik WPROST – na ławie oskarżonych miało zasiąść aż 300 osób, które za łapówkę albo umieszczały produkty wielkich koncernów farmaceutycznych na listach leków refundowanych, albo „ustawiały” przetargi, albo wypłacały pieniądze na podstawie fikcyjnych umów o dzieło. Lekarze, którzy zapisywali odpowiednie leki, nagradzani byli przez koncerny np. wycieczkami na Borneo, do Australii czy Tybetu! Oprócz słynnego – dzięki telewizyjnym relacjom z chwili aresztowania – przypadku warszawskiego ordynatora, wyróżnił się także Jacek S. – ordynator jednego z oddziałów chirurgii sosnowieckiego szpitala, aresztowany za przyjmowanie łapówek. 

Urzędnicy państwowi i samorządowi bawią się kosztem społeczeństwa, pozostając praktycznie bezkarni. Starosta oświęcimski Józef Kała bawił np. ponad dwa tygodnie w….Brazylii (!) Do Południowej Ameryki wyjechał w ramach delegacji wraz z grupą polskich ….sołtysów. Znaczną część kosztów tej eskapady musiał pokryć polski podatnik. Z kolei delegacja tarnowskich radnych powiatowych udała się do Hiszpanii i północnej Afryki! Wobec tych ekscesów niczym jest suma ok. 30.000 złotych, którą wydał nowy prezydent Tarnowa Ryszard Ścigała na remont swego nowego gabinetu, choć cały budynek (w tym poprzedni, potężny gabinet prezydencki)  przeszedł rok wcześniej remont kapitalny!

Gdy z funkcji prezesa TVP zwolniony został Bronisław Wildstein do pracy w telewizji wróciła niemal na drugi dzień niejaka Małgorzata Raczyńska, kierująca wcześniej pierwszym programem TVP. Przez niemal pół roku przebywała na zwolnieniu lekarskim i to od czasu, gdy prezesem TVP został Wildsteina, który chciał ją zwolnić z pracy. Czy był to zbieg okoliczności, czy „choroba taktyczna” – jak to określił w programie telewizyjnym jeden z posłów? Czy ktoś sprawdzi, czy lekarze, którzy wystawili zwolnienie Raczyńskiej, mieli do tego podstawy natury medycznej?

Rządy Akcji Wyborczej Solidarność Jarosław Kaczyński określił kiedyś słusznie mianem TKM (później określenie to zostało nieco zmodyfikowane – na TKND – tj. Teraz K…a  Nasze Dzieci). Józef Oleksy w słynnej rozmowie z Aleksandrem Guzowatym powiedział, że „oni” – tj. jego formacja polityczna) „mają Polskę w d...e”. Co usłyszymy kiedyś o tych, którzy rządzili lub rządzą naszym krajem po Oleksym i jego towarzyszach?

 

_________________________________________________ w czasie mojego wykładu w Chicago w lutym 2009 _________________________________________________ _________________________________________________ patrz: www.marekciesielczyk.com _________________________________________________ dr politologii Uniwersytetu w Monachium, Visiting Professor w University of Illinois w Chicago, pracownik naukowy w Forschungsinstitut fur sowjetische Gegenwart w Bonn, Fellow w European University Institute we Florencji, europejski korespondent Radia WPNA w Chicago, autor pierwszej książki w jęz.polskim nt.KGB, 12 lat radny Rady Miejskiej w Tarnowie, Dyrektor Centrum Polonii w Brniu do 31 marca 2011, Redaktor naczelny pisma i portalu Prawdę mówiąc - www.prawdemowiac.pl _________________________________________________ skopiuj poniższy adres i wklej - jest tu relacja telewizji POLONIA z mojego wykładu w Chicago w lutym 2009: http://vids.myspace.com/index.cfm?fuseaction=vids.individual&VideoID=52245621 _________________________________________________

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka