Regułą było, iż Prawo i Sprawiedliwość uzyskiwało znacznie lepsze wyniki w małych miejscowościach niż w większych miastach, gdzie dominowała Platforma Obywatelska. Swego rodzaju ciekawostką jest, iż PiS nie tylko przegrał z PO w Tarnowie, to jest mieście, uchodzącym za matecznik tej partii, ale uzyskało procentowo gorszy wynik niż dwa lata wcześniej.
Co się stało w konserwatywnym Tarnowie ?
Galicyjski Tarnów, położony między Krakowem i Rzeszowem, jest miastem średniej wielkości. Mieszka tu ok. 116.000 osób. Gdyby chodziło o każde inne miasto, porażka PiS byłaby wytłumaczalna. Tarnów zawsze jednak uchodził za twierdzę konserwatyzmu, porównywalnego tylko z podhalańskim czy podkarpackim. Nawet gdyby wziąć pod uwagę obowiązującą w Polsce regułę, o której mowa wyżej (miasta - dla PO, ich otoczenie - dla PiS), to niełatwo wytłumaczyć porażkę Prawa i Sprawiedliwości w samym Tarnowie.
W całym tarnowskim okręgu wyborczym PiS wygrało z PO w stosunku 46% : 32%, zaś w największym mieście tego okręgu, w Tarnowie – PO pokonała PiS w stosunku 44% : 36%, czyli sytuacja była tu prawie dokładnie odwrotna niż w terenie. Należy przypomnieć, iż dwa lata wcześniej przewaga PiS nad PO w Tarnowie była bardzo wyraźna 37% : 24%. Skoro wówczas, tj. w 2005 roku w terenie PiS wygrało z PO w mniej więcej tym samym stosunku tj. 34% : 20%, jak wytłumaczyć tak duży spadek popularności Prawa i Sprawiedliwości w samym Tarnowie i równoczesny tak duży wzrost liczby głosów oddanych na Platformę Obywatelską?
Może nawet i to dałoby się jakoś racjonalnie wytłumaczyć, gdyby nie fakt, że w ciągu ostatnich dwóch lat PiS nie tylko stracił znacząco w stosunku do PO, ale spadł (prawie o 2 punkty) wskaźnik poparcia procentowego dla tej partii w Tarnowie. W 2005 roku na PiS głosowało ponad 37 % tarnowian, a w 2007 już tylko ponad 35%. W tym samym czasie poparcie dla PO w dawnym mateczniku PiS wzrosło z 24% do 44% ! Nie do końca jest prawdą, że PiS odniosło sukces na terenie całego okręgu wyborczego. Przecież gdyby przejęło elektorat LPR i Samoobrony miałoby o dwóch (a nie tylko o jednego) posłów więcej niż w 2005 roku.
Pomińmy powody spadku liczby głosujących na PiS i wzrostu popularności PO, analizowane na wszystkie możliwe sposoby przez media centralne i mające wpływ na wyniki wyborów na terenie całego kraju. Przeanalizujmy jedynie przyczyny o charakterze lokalnym, istotne dla wyników wyborów tylko na terenie jednego okręgu wyborczego czy też jednego miasta. Tego rodzaju czynniki o charakterze lokalnym można by prawdopodobnie znaleźć z każdym okręgu wyborczym. Można przyjąć, że miały one dość duży wpływ na ogólny wynik wyborów, choć zazwyczaj są lekceważone zarówno przez odpowiedzialnych za partyjne kampanie wyborcze jak i ogólnopolskich analityków politycznych.
Lokalne przyczyny porażki PiS
Bardzo często lokalny lider partyjny obawiając się konkurencji wewnątrzpartyjnej, skutecznie eliminuje z listy wyborczej takich kandydatów, którzy mogliby uzyskać lepszy od niego wynik nawet z niższego miejsca na liście wyborczej. Jak zauważyli już w przeszłości sami tarnowscy działacze PO, tak się właśnie zachował ich lider 2 lata temu. Na liście PO nie znaleźli się np. relatywnie popularni w Tarnowie – b. wiceprezydent czy też b. prezydent miasta i PO za to wówczas zapłaciła. W tym roku lider tarnowskiej PO Aleksander Grad (obecny Minister Skarbu) nie sprzeciwił się obecności na liście popularnych w regionie ludzi takich, jak wspomniany były prezydent Tarnowa, który – choć nie wszedł do Sejmu – uzyskał bardzo dobry wynik, czy też znany żużlowiec tarnowski. Listę PO wzmocniło znacząco to, że znani kandydaci pochodzili praktycznie ze wszystkich części okręgu wyborczego. Na przykład z Powiśla Dąbrowskiego startował popularny tam, b. wójt Szczucina, z Brzeska – wybrany w wyborach bezpośrednich (a więc także popularny) burmistrz tego miasta, który wszedł do Sejmu! Z innej części okręgu (powiat wielicki) startował z listy PO także znany lokalnie polityk. Platforma miała także reprezentanta ruchu chłopskiego z Ryglic. Duże znaczenie miało także to, że Platforma – jako jedyna spośród siedmiu startujących tu partii – na czele listy umieściła kandydata z tego okręgu wyborczego. Pozostałe listy wyborcze (w tym i PiS-u) otwierali tzw. „spadochroniarze” z Warszawy, Krakowa czy Katowic!
Lista wyborcza PO była więc swego rodzaju majstersztykiem. Bardzo często po roku 1989 kierownictwa partii nie przywiązują zbyt dużej wagi do przemyślanego konstruowania poszczególnych list wyborczych. Krajowe kierownictwa partii wierzą, iż na wynik ma wpływ wyłącznie ich własna popularność oraz liczba reklam wyborczych w telewizji i na ulicach kraju. Jeśli to błędne przekonanie zostanie wzmocnione wspomnianą wyżej postawą lokalnych liderów partyjnych, eliminujących z list wyborczych popularnych w danym regionie kandydatów, którzy ich zdaniem mogliby zagrozić pozycji pierwszego na liście, uzyskamy efekt, oznaczający dla partii stratę co najmniej kilku (jeśli nie kilkunastu?) procent głosów w skali całego kraju.
Wydaje się, że błędna konstrukcja listy wyborczej PiS w tarnowskim okręgu wyborczym była najważniejszą, lokalną przyczyną porażki PiS w stolicy okręgu wyborczego. Należy w tym miejscu także zauważyć, że ponad 11-punktowy wzrost wskaźnika procentowego PiS w skali całego okręgu (w stosunku do roku 2005), skutkujący uzyskaniem przez tę partię 1 mandatu więcej niż dwa lata temu, nie był wcale szczytem jej możliwości. PiS był w stanie zdobyć dwa mandaty więcej, które w 2005 roku uzyskały LPR i Samoobrona, gdyby lepiej skonstruował swoją listę wyborczą.
Błędem PiS było to, iż nie miał na swojej liście dobrych kandydatów ze wszystkich części okręgu wyborczego (nie zafunkcjonował więc wyborczy mechanizm patriotyzmu lokalnego). Na 18 kandydatów, aż 3 (!) było „spadochroniarzami” z Krakowa, w tym nawet lider listy! Spośród pozostałych 15 kandydatów aż 6 pochodziło z Tarnowa, dublując się niejako nawzajem, gdyż byli oni kandydatami z podobnym elektoratem. Na przykład dwóch nauczycieli, startujących z listy PiS, było nie tylko z tego samego miasta, ale nawet tego samego osiedla! Na 18 kandydatów, aż 9 , czyli połowa (!) to nauczyciele. Jeśli PiS chciało mieć mocną reprezentację z Tarnowa, to nawet gdyby na liście było mniej niż 6 tarnowian, ale wywodzili się z różnych środowisk, uzyskaliby w sumie znacznie lepszy wynik
Tak naprawdę na liście PiS znalazł się zaledwie jeden (!) kandydat, który wnosił swego rodzaju „wiano” z zewnątrz. Inaczej mówiąc był to jedyny kandydat spoza środowiska typowego dla PiS, który wnosił jakąś wartość dodaną. Mowa o Władysławie Żabińskim, znanym działaczu chłopskim z PSL „Piast”. Pozostali kandydaci wykrawali z tortu głosów typowych dla PiS. Gdyby na tej liście umieścić innych zupełnie 17 kandydatów, wynik byłby porównywalny. Po prostu na sam PiS przypadała w okręgu wyborczym i w samym Tarnowie jakaś określona liczba zwolenników i to oni rozdzielili swoje głosy na tych 17 kandydatów. Jedynie Żabiński miał interesujące „wiano” wyborcze.
Na liście PiS znaleźli się także kandydaci, których można określić mianem „przypadkowi” i którzy uzyskali tak słabe wyniki, iż można spytać, dlaczego właściwie kandydowali (Łucarz Roman – 1640 głosów, Iwaniec Renata – 1449, Iwaniec Marian – 1405, Rzadkowski Wojciech – zaledwie 493 głosy, to jest mniej niż niektórzy kandydaci otrzymują w wyborach do rady gminy z jednej dzielnicy!).
Co jeszcze zaszkodziło PiS-owi?
W samym Tarnowie PiS-owi zaszkodziła na pewno „reaktywacja” posła Józefa Rojka, który na własne życzenie (wykazując się wyjątkową nieznajomością prawa) nieco wcześniej stracił mandat poselski, dając się wybrać do…. Rady Miejskiej w Tarnowie! Mimo to kierownictwo PiS zdecydowało się na wystawienie go na liście wyborczej. Gdy np. posłowie Czesak czy Wojtkiewicz uzyskali prawie dwa razy więcej głosów niż dwa lata wcześniej, poparcie dla Rojka spadło o ponad 1.500 głosów. Potwierdza to niechęć znacznej części elektoratu do tego kandydata.
W czasie kampanii wyborczej PiS widoczny był brak koordynacji działań poszczególnych kandydatów, wynikający – jak się wydaje – z braku jednego „centrum dowodzenia”. Zdumiewać mogą także niektóre decyzje ogólnopolskich koordynatorów kampanii wyborczej PiS. Na przykład premier Jarosław Kaczyński w czasie bardzo krótkiej w tym roku kampanii wyborczej najpierw wziął udział w imprezie chłopskiej w mateczniku PSL-u – podtarnowskich Wierzchosławicach (co było bardzo dobrym pomysłem), a nieco później został sprowadzony po raz kolejny na teren tego samego powiatu – do Ciężkowic. Gdy region tarnowski był już raz „obsłużony” przez lidera PiS, nie było uzasadnienia dla jego powtórnej wizyty. W tym czasie mógł przecież odwiedzić inny region Polski.
Na uwagę zasługuje także przydatność w działaniach opozycyjnych wybranych do parlamentu kandydatów Prawa i Sprawiedliwości w tarnowskim okręgu wyborczym. Kierownictwo PiS musiało brać pod uwagę przegraną w wyborach i przejście do opozycji, która wymaga od posłów zupełnie innych cech niż wtedy, gdy partia rządzi w kraju. Biorąc pod uwagę dotychczasową aktywność tarnowskich parlamentarzystów PiS można stwierdzić, iż dobór kandydatów startującyh w ostatnich wyborach na pewno nie brał tego pod uwagę.
Błędy, które zostały popełnione przy konstruowaniu list wyborczych oraz w czasie kampanii wyborczej na szczeblu lokalnym, na pewno kosztowały PiS kilka (kilkanaście?) procent głosów. W ten właśnie sposób, moim zdaniem, należy tłumaczyć porażkę Prawa i Sprawiedliwości w Tarnowie, który uchodził za wyjątkowo pro-PiS-owskie miasto.
Marek Ciesielczyk
Autor to dr politologii Uniwersytetu w Monachium, b. Visiting Professor w University of Illionois, fellow w European University Institute we Florencji, pracownik naukowy Forschungsinstitut fur sowjetische Gegenwart w Bonn, autor pierwszej w języku polskim książki na temat KGB, europejski korespondent Radia WPNA w Chicago
_________________________________________________ w czasie mojego wykładu w Chicago w lutym 2009 _________________________________________________ _________________________________________________ patrz: www.marekciesielczyk.com _________________________________________________ dr politologii Uniwersytetu w Monachium, Visiting Professor w University of Illinois w Chicago, pracownik naukowy w Forschungsinstitut fur sowjetische Gegenwart w Bonn, Fellow w European University Institute we Florencji, europejski korespondent Radia WPNA w Chicago, autor pierwszej książki w jęz.polskim nt.KGB, 12 lat radny Rady Miejskiej w Tarnowie, Dyrektor Centrum Polonii w Brniu do 31 marca 2011, Redaktor naczelny pisma i portalu Prawdę mówiąc - www.prawdemowiac.pl _________________________________________________ skopiuj poniższy adres i wklej - jest tu relacja telewizji POLONIA z mojego wykładu w Chicago w lutym 2009: http://vids.myspace.com/index.cfm?fuseaction=vids.individual&VideoID=52245621 _________________________________________________
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka