Maciej Kurzajewski 20 marca w Planicy do Adama Małysza powiedział: "Byłeś członkiem rodziny". Od tamtego czasu do dziś wiele się zmieniło. Wystarczyła jedna niezręczna wypowiedź dla "Przeglądu Sportowego", aby Małysz dla wielu przestał być dobrem narodowym, brylantem (lekko oszlifowanym), legendą. Okazało się, że jest członkiem wyjątkowo skłóconej rodziny. Jeden z komentatorów napisał: "Panie Adamie, koniec z lataniem. Czas wrócić na ziemię. Witamy w polskim piekiełku". Czy Adam Małysz kończąc w pięknym stylu karierę sportową potrafi pozostać sobą i odnaleźć się w "polskim piekiełku"? Czy uda się Małyszowi powtórnie zjednoczyć wokół siebie Polaków? Nie pytam o biznesowe przedsięwzięcie, którym ma być dzisiejszy benefis. Pytam o dokonania o wiele trudniejsze, aniżeli udane skoki po medal.
Niestety nie będzie już lotów, podczas których liczą się tylko umiejętności zawodnika i los, który przybiera formę bardziej lub mniej sprzyjających wiatrów. Mistrz od latania będzie musiał chodzić tylko po ziemi. Ludzi zawistnych i manipulatorów nie zabraknie. Czy aby nadmiarem sprzecznych i nierozumnych oczekiwań sami nie rozmienimy na drobne sukcesów sportowych Mistrza?
Jakiś czas temu mass media podały, że zagrożony jest benefis Adama Małysza. Poszło o pieniądze za wynajęcie skoczni. Po stronie organizatorów zadęcie, najlepiej na cudzy koszt, po drugiej stronie chłodna kalkulacja. I jeszcze do tego władza samorządowa, która radzi, aby wszystko było za darmo. To był tylko przyczynek do naszych obyczajów dnia codziennego. Okazało się jednak, że strony odpowiedzialne za medialne zawirowania umiały się porozumieć. Lecz mnie to już nie cieszy. Wiem, ze jest to kolejny początek trudnej drogi obywatela Małysza. Czy wywiad-rzeka w "Przeglądzie Sportowym" i zaskakująca wypowiedź o sposobach upamiętniania tragicznej śmierci Prezydenckiej Pary oraz pochówku na Wawelu były ceną, jaką już zapłacił Adam Małysz? Wierzę, że nie pomyślał o awanturze, jaką ta wypowiedź wywoła. Nie osądzajmy bliźnich nazbyt pochopnie. Uczmy się wydobywać i ukazywać dobro i piękno. Ale unikajmy przesady.
Prasa podała, że Wojsko Polskie chce uczcić Adama Małysza przelotem myśliwców F-16 nad Zakopanem. Słusznie zaprotestował Tatrzański Park Narodowy. Zaczyna się wiosna, ptaki przygotowują się do lęgu. Przelot na niskiej wysokości nad ziemią byłby (nie tylko dla ptaków) szkodliwy. Jeszcze nie wiemy, co innego wymyśli wojsko. Jest propozycja utworzenia Muzeum Narciarstwa im. Adama Małysza. Pomysł zaistniał już trzy lata temu. Okazało się, że brak jest odpowiednich pomieszczeń. Wiele wskazuje na to, że skończy się na rzeźbie autorstwa prof. Bronisława Chromego. Na benefis wybiera się Prezydent RP.
Brak złota olimpijskiego do kolekcji medali nie martwi Małysza. W Soczi w 2014 r. nie wystartuje. Decyzję o zakończeniu kariery sportowej podjął jeszcze przed igrzyskami w Vancouver. Wzorem dlań pozostał niemiecki skoczek Jens Weissflog, który z kolei podziwia zaciętość i wytrwałość Adama Małysza. Sam Małysz w rozmowie z Andrzejem Stanowskim jeszcze w Oslo powiedział, że spełniły się wszystkie jego marzenia oprócz jednego, nie było mu dane spotkać się z Janem Pawłem II. Przyznaję, że wzruszyły mnie te słowa. Powszechnie wiadomo, że Orzeł z Wisły jest wyznania ewangelickiego.
W czasie, kiedy Małysz skakał w ostatnią sobotę w Planicy, moim gościem był student, który kończy pracę magisterską na temat etyki w pracy bankowej. Wyjawiłem swe obawy związane z przyszłością Małysza. Student spokojnie powiedział mi, że Małysz sobie poradzi. Ucieszyłem się, a przecież było to tylko przekonanie młodego człowieka. Nawiasem mówiąc, podobnie ucieszyłem słuchając wykpionej przez jurorów w Polsacie piosenki Andrzeja Rosiewicza "Pytasz mnie" w wykonaniu Piotra Wolwowicza.
Nie potrafimy być bezinteresowni i wspaniałomyślni i stąd, także w interesach, nie umiemy "być z klasą". Tymczasem okazywanie wdzięczności jest jedną z najbardziej budujących wspólnotę ludzi cnót. Godzi się pamiętajmy, jak wiele do dziś Adam zrobił dla Polski. To był talent i ciężka praca. Małysz pokazał, że potrafi być sobą i potrafi "być zawodnikiem z klasą". W jednym z ostatnich wywiadów powiedział: "Wiele biorę z życia i jestem przekonany, że człowiek zawsze się uczy". Pozwólmy Małyszowi uczyć się nadal i pozostać sobą w trudnej sztuce życia. Niechaj politycy, ucząc się "bycia z klasą", zostawią w spokoju Adama Małysza. I tego - na dalsze trudne dni - Mistrzowi w sporcie serdecznie życzę. A nam? Postarajmy się o Orle z Wisły, który tak pięknie latał, zawsze pamiętać.
Uczmy młodsze pokolenie, że wdzięczność potrafi być piękna i dobra. Dzisiaj zaś cieszmy się wspólnie wraz z Adamem Małyszem i jego gośćmi z uroczystości kończących karierę sportową naszego Mistrza.
Absolwent i doktor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Emerytowany nauczyciel akademicki dzisiejszego Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie oraz wykładowca w Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Krakowie. Filozof, etyk. Delegat Małopolski na I Krajowy Zjazd NSZZ "Solidarność" w Gdańsku w 1981 r., radny Rady Miasta Krakowa drugiej i trzeciej kadencji, członek władz Sejmiku Samorządowego Województwa Krakowskiego drugiej kadencji, członek i były przewodniczący Komitetu Obywatelskiego Miasta Krakowa, członek Kolegium Wigierskiego i innych stowarzyszeń, ale także wiceprzewodniczący Rady Fundacji Wspólnota Nadziei.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości