Leopold Zgoda Leopold Zgoda
690
BLOG

Brama Kresów

Leopold Zgoda Leopold Zgoda Rozmaitości Obserwuj notkę 3

W dniu wczorajszym (11 marca, piątek) byłem uczestnikiem seminarium w Wyższej Szkole Wschodnioeuropejskiej w Przemyślu, poświęconym głównie programowi turystyki kulturowej i edukacyjnej "Brama Kresów". Inicjatorem programu i głównym referentem był Andrzej Madej - przewodniczący Stowarzyszenia 10 Czerwca. Dzisiaj ograniczę się wyłącznie do przekazania tekstu mego wystąpienia,

Edukacja (szeroko pojęta i przez całe życie) jest podstawową powinnością nowoczesnych społeczeństw. Chodzi o nowoczesność (technologie cyfrowe) w kształceniu (wiedza, umiejętności), ale także w wychowywaniu (w kształtowaniu prawych charakterów i prospołecznych postaw).

Słowo "nowoczesność" potrafi być bardzo mylące. Nie bez powodu symbolem tego, co nowoczesne jest obiekt techniczny. W technice, w technologii, to, co nowsze, wypiera to, co zastane i starsze. Ale technika, aby nie powiedzieć cywilizacja, wyrasta z kultury, która otwiera nam oczy, rozum i serce na świat wartości, które zawsze są ważne. W kulturę wprowadza wychowanie. 

Wychowanie wymaga dodatkowych zabiegów i staranności, czego w procesach edukacyjno-wychowawczych często brak. Zamiast wychowywać, kształcąc, jakże często realizuje się tylko programy. Doświadczenie miejsca, które wyjątkowo znaczyło w przeszłości i może znaczyć nadal ("genius loci"), doświadczenie "nieobecnej obecności" znakomitych w naszych dziejach osobowości, osobowy charakter więzi, także organizatorów programu, są tutaj bardzo ważne.

Dziedzictwo Pogranicza (Kresów Wschodnich) w Europie, w której polityczna rola granic państwowych maleje, może okazać się zbawienne. Ale zadanie jest wyjątkowo ambitne, zatem trudności już na etapie zrozumienia będzie niemało. Poznanie tego, co było, zrozumienie znaczenia tej wiedzy dla kształtowania przyszłości, kultura (pielęgnowanie) pamięci, ofiarne i solidarne współdziałanie, wytrwałość w wydobywaniu prawdy, która się sama nie wydobywa i formułowanie sprawiedliwych ocen w duchu miłości bliźniego ludzi mądrych (Gottfried W. Leibniz), pozwoli liczyć na dojrzałe owoce w przyszłości.

Dlaczego jestem tutaj ostrożny mówiąc "pozwoli liczyć"? Trzeba siewów, aby były plony. Ale zawsze może nadejść powódź, która wszystko zniszczy. Pracując dla przyszłości, kształcąc i wychowując, jesteśmy ludźmi nadziei.A nadzieja?

W tradycji chrześcijańskiej i w nauczaniu Kościoła nadzieja jest jedną z trzech cnót teologicznych (do ich zaistnienia w człowieku potrzebna jest łaska). Charles Peguy, bohater Francji czasów pierwszej wojny światowej (zginął prowadząc oddział żołnierzy do ataku w bitwie z Niemcami nad Marną), napisał: "Wiara jest łatwa i nie wierzyć to wprost niemożliwe. – Miłość jest łatwa i nie kochać to wprost niemożliwe. Ale mieć nadzieję – oto co najtrudniejsze. A łatwość i skłonność do rozpaczy, do beznadziei – to wielka pokusa". Dla poety-żołnierza nadzieja była cnotą do zachowania najtrudniejszą. Jak jest dziś? Czym jest nadzieja w nas i wokół nas? Czy nie ulegamy zbyt łatwo "skłonności do beznadziei, do rozpaczy"?

Henryk Skolimowski w eseju pt. "Nadzieja matką mądrych" pisze: "Nadzieja jest odwagą, a odwaga nie musi być ślepa. Nadzieja jest afirmacją, a afirmacja nie musi być głupia. Nadzieja jest odpowiedzialnością, a ta wyklucza przedsięwzięcia szalone lub zupełnie niemożliwe". Zapytajmy jeszcze raz, czy "skłonności do beznadziei, do rozpaczy" nie ulegamy zbyt łatwo? Czy aby nie potwierdzamy swym życiem naturalistycznej filozofii Friedricha Nietzschego?

Można zauważyć, że każda z wymienionych trzech cnót chrześcijańskich jest dzisiaj trudna do spełnienia. Ale tak jest, że wprawdzie miłość (dobrze pojęta) jest najważniejsza, to nadzieja jest najtrudniejsza. Bo "łatwość i skłonność do rozpaczy, do beznadziei – to wielka pokusa". I jeszcze jedno zdanie o miłości, o tym, jak szeroko może być rozumiana. Albert Camus, autor "Upadku", "Obcego", "Dżumy", laureat literackiej nagrody Nobla, w "Notatnikach" napisał: "Gdybym miał tu napisać książkę o moralności, miałaby sto stron, a dziewięćdziesiąt dziewięć z nich byłoby pustych. Na ostatniej napisałbym: >>Znam tylko jeden obowiązek – kochać.<< Co do reszty, mówię nie". Można powiedzieć, no dobrze, ale Camus był człowiekiem niewierzącym. Jak niewierzącym? Thomas Merton, trapista, cytuje w swych esejach o A. Camusie słowa: "Nie wierzę w Boga i nie jestem ateistą". Wystarczy, że mówiąc i pisząc o człowieku dopuścił moment tajemnicy.

Dlaczego o tym mówię? Pogranicze, to miejsce zamieszkiwania ludzi różnej wiary i niewiary. I Rzeczpospolita umiała ich pojednać. Była to myśl polityczna i praca organiczna w duchu sentencji Jagiellońskiej Wszechnicy, wypisanej w auli Collegium Maius, najstarszej części Uniwersytetu Jagiellońskiego "Plus ratio quam vis" (Bardziej rozum niż siła). "Bardziej rozum" to nie znaczy "tylko rozum" i nie znaczy "bez użycia siły". Chodzi o tendencję, kierunek prac, aby racje rozumu były poszanowane. U kresu I Rzeczpospolitej zabrakło mądrości tym, którzy mieli siłę, zabrakło siły tym, którzy byli mądrzy. Nastał czas daleko idącej bezmyślności.

Aby wsłuchać się w racje rozumu, trzeba tego chcieć i umieć, a to już jest sprawa uczuć i woli, szeroko pojętej edukacji, dobrego wychowania. Nie chodzi tu tylko o wąsko pojętą racjonalność, scjentystycznie czy technologicznie. Chodzi o racjonalność zakorzenioną w kulturze i sumieniu każdego z nas. "Sumienie", staropolskie "sommnienie", odnosi się (między innymi) do zdolności odróżniania dobra od zła. Nie sposób dobrze wychowywać uciekając od kultury. Nie ma kultury bez ludzi kultury, tych zaś zabraknie, jeśli zabraknie w naszym życiu zrozumienia dla znaczenia tradycji.          

I ostatnia uwaga, tym razem w nawiązaniu do prac Kennetha Bouldinga, jednego z ekonomistów amerykańskich światowego formatu. W rozprawie "Etyka i biznes" napisał, że "problemem społeczeństwa jest znalezienie właściwych proporcji. Nadmierna dominacja systemu przymusu (polityki - L. Z.), systemu rynkowego (gospodarki wolno rynkowej - L. Z.) czy systemu integracji (kultury - L. Z.) powoduje zazwyczaj rozkładu życia moralnego, a nawet dezintegrację społeczeństwa".

Dlaczego o tym mówię? Aby nie dać sobie wmówić, i aby bliźnich przed błędem strzec, że gospodarka jest jedynie ważna. Aby wolny rynek był wolny (nigdy w doskonałej postaci), muszą być gwarancje prawne, te zaś, aby nie były robione na kolanie i za ciężkie pieniądze (korupcja), musi być na pewnym poziomie kultura życia codziennego, jeśli, jak to mówimy, mamy mieć system demokratyczny.

Zauważmy tutaj, że gospodarkę wolnorynkową autor nazwał systemem wymiany, politykę - systemem represji, to dopiero kulturę nazwał systemem integracji. W kulturze decydują się sprawy wartości, hierarchii wartości, problemy sensu życia. Zrozumienie tych spraw nie jest dzisiaj łatwe. Decydentom i opinii publicznej trzeba o tym mówić przy każdej dobrej okazji. Program "Brama Kresów"daje taką okazję. Stąd moje słowa na początku, że mamy przed sobą ambitne zadanie.

Lecz nie jest tak, że nic do dzisiaj w tym zakresie się nie wydarzyło. Jest wśród nas pan Dariusz Tuz - prezes Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Horodelskiej, główny organizator ubiegłorocznej uroczystości (25 września) poświęconej uczczeniu kolejnej rocznicy powołania Unii polsko-litewskiej. Na odsłoniętej tablicy "Pamięci Ukraińców mocnych sumień chroniących polskich sąsiadów […]", którą wykonała znana w Przemyślu krakowska artystka, p. Ewa Wójcik Konstantinovska, a którą ufundował p. A. Madej, są słowa Jana Pawła II, wypowiedziane do ukraińskiej młodzieży we Lwowie 26 czerwca 2001 r.: "Wolność wymaga mocnych sumień". Taki też był temat wcześniejszej konferencji. U dołu tablicy wymienione są trzy cnoty teologiczne (wiara, nadzieja i miłość) i cztery cnoty kardynalne (roztropność, umiarkowanie, męstwo, sprawiedliwość). Na tablicy jest także róża, która nawiązuje do inicjatywy pana A. Madeja "Alei Róż Solidarności", a która to inicjatywa ma związać we współpracy z Horodłem (pozostałe) nadgraniczne 21 gmin. Podobnemu celowi podporządkowany jest także "kwietny bieg" mieszkańców nadgranicznych gmin wokół całej granicy Polski. Podczas uroczystości odsłonięcia tablicy wymienionych zostało pięć nazwisk Ukraińców, z długiej już listy IPN, którzy ratowali życie Polaków. Zasadzonych zostało także pięć krzewów róż.

Jeden z mądrych ludzi biznesu naszego czasu zauważył, że Noe zaczął budowę Arki zanim nastała powódź.

Absolwent i doktor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Emerytowany nauczyciel akademicki dzisiejszego Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie oraz wykładowca w Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Krakowie. Filozof, etyk. Delegat Małopolski na I Krajowy Zjazd NSZZ "Solidarność" w Gdańsku w 1981 r., radny Rady Miasta Krakowa drugiej i trzeciej kadencji, członek władz Sejmiku Samorządowego Województwa Krakowskiego drugiej kadencji, członek i były przewodniczący Komitetu Obywatelskiego Miasta Krakowa, członek Kolegium Wigierskiego i innych stowarzyszeń, ale także wiceprzewodniczący Rady Fundacji Wspólnota Nadziei.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Rozmaitości