Leopold Zgoda Leopold Zgoda
799
BLOG

Świadomość kryzysu

Leopold Zgoda Leopold Zgoda Rozmaitości Obserwuj notkę 16

Mówiąc i pisząc o kryzysie zawsze można narazić się na zarzut, że wprawdzie kryzysu jeszcze nie ma, ale jak tak będziemy zbyt wiele o kryzysie mówić, to przepowiednia się spełni. Tymczasem słowo "kryzys" odnosi się do sytuacji, w której zawarte są przesłanki wyjścia z kryzysu. Jeśli wybierzemy taktykę, bo trudno tu mówić o strategii, przeczekania, to utracimy zdolność właściwego rozeznania w sytuacji krytycznej i tylko przypadek może sprawić, że wyjdziemy z kryzysu na jakiś czas. Jeśli tendencja pozytywnego wzrostu ma się utrwalić, to i tak sprzyjające okoliczności (przypadki) trzeba umieć wykorzystać. Stan bezmyślnego samozadowolenia, podobnie jak mało konstruktywna krytyka, niczemu dobremu nie służą i pogłębiają kryzys. Obywatele odpowiedzialni, aby współdziałać, muszą się odnaleźć między tymi skrajnościami.

Prof. Jan Szczepański: "Najogólniej mówiąc, kryzys oznacza pewne załamanie w ustalonych procesach i przebiegu życia zbiorowego czy jednostkowego, kiedy ludzie nie są w stanie rozwiązywać problemów stwarzanych przez nowe sytuacje i gdy ustalone sposoby działania tracą swoją skuteczność". Kryzys ma swą dynamikę narastania, moment kulminacyjny, który nazywamy przełomem, utrwala się lub zanika. Kryzys może pojawić się w różnych dziedzinach życia społecznego czy jednostkowego, może mieć przyczyny, zewnętrzne lub wewnętrzne, i skutki w różnym czasie, różnej natury. Stawia nas to w sytuacji wielkiej bezradności, bo co z takim rozeznaniem możemy zrobić? Trzeba sięgać bardziej w głąb, aby doszukać się źródeł takiej niejednoznaczności.

Kryzys możemy przezwyciężyć przez świadome wykorzystanie jego możliwości dodatnich. Aby tego dokonać, należy mieć rozeznanie w obiektywnym stanie rzeczy, które pozwoli przeciwdziałać nastrojom paniki czy zniechęcenia, pobudzić zdolności krytycznego myślenia i stopniowo opanować kryzys. Zdolność krytycznego myślenia, przy świadomości praw i obowiązków względem wspólnoty, w której się dorasta, czyni dojrzałym.

Być dojrzałym to nic innego jak być odpowiedzialnym.

Wczorajsza walka klas toczy się dzisiaj o stan świadomości wspólnot społecznych, narodowych i poszczególnych jednostek. Jej rezultat, który zależy od kształcenia, nabywania umiejętności i wychowania, ujawnia się w dłuższym okresie czasu. Ta myśl nie jest odkrywcza, ale jest zawsze wyjątkowo ważna.   

W sytuacji kryzysu politycznego pomóc mogą nowe wybory, pod warunkiem, że wyborca - w liczącej się skali społecznej - będzie umiał dokonać świadomego wyboru. Świadomość kryzysu, prawo wyborcze i sposoby wyboru (ordynacja wyborcza) mają tutaj istotne znaczenie. Nadmienię tylko, że wybór Henryka Stokłosy, który ma prokuratorskie zarzuty, na senatora, nie tyle godzi w JOW, za którymi się opowiadam, ile potwierdza pogląd, że kryzys w Polsce ma głęboki wymiar moralny i jest wyrazem słabości państwa. Mówimy, że potrzebny jest wolny rynek, i w tym kierunku poszła transformacja ustrojowa Polski. Można powiedzieć, że nastąpiło przejście od wyuczonej bezradności w PRL do wymuszonej samodzielności w III RP. Lecz aby wolny rynek był "wolny", muszą być gwarancje prawne i moralne, musi być odpowiednia kultura życia codziennego. Inaczej, niezależnie od nazwy, będzie to rynek mafijny. I tutaj mamy zasadnicze trudności. O potrzebie wychowywania do wolności już wielokrotnie pisałem. Zaniedbania w tym zakresie ujawniają z czasem siłę destrukcji systemu społecznego, jako całości.            .

Opieka, kształcenie i wychowanie, w duchu zasady pomocniczości, aby w miarę lat samokształcenie i odpowiedzialność były możliwe, są wyjątkowo ważne. Wychowuje nie tylko dom czy szkoła, kształcą i wychowują (dobrze albo źle) media i osoby publiczne. Media, które potrafią porwać jak lawina śniegu i błota w górach, zagrozić jak epidemia, pożar, wielka powódź, zawirowania rewolucyjne i wojenne, ale także, które potrafią być jak sprzyjający wiatr pod nartami skoczka czy skrzydłami pilota szybowca. Media właściwie są już dzisiaj poza kontrolą. Trzeba umieć wybierać. Od czego zależy ich wartość? Im bardziej media są doskonałe technicznie, tym bardziej przekaz, jego zawartość, zależy od charakterów i postaw ludzi mediów.

Spór, który toczy się w Polsce od lat, romantyzm czy pozytywizm, jest sporem nie na miejscu. W czasach dzisiejszego kryzysu, który świadomie nazywam kryzysem społecznym, a którego przełomu nie widać, wizja, motywująca do działań ofiarnych i w duchu solidarności (miłości bliźniego ludzi mądrych), ale także twórczy realizm krytyczny, aby wizja nie zawisła w obłokach fantazji, są nam jednakowo niezbędne. Jak dziś, w największym skrócie, wygląda polska scena polityczna?

Platforma chce przeczekać i troszczy się najbardziej, aby władzę zachować. Wybiórczy wysiłek legislacyjny, zapowiedź premiera Tuska "obcięcia ofensywy legislacyjnej" i zmniejszenia zatrudnienia w administracji państwowej o trzy i pół tysiąca miejsc (tyle przybyło od r. 2007), podporządkowane są tej przedwyborczej potrzebie. PiS chce władzę zdobyć, przynajmniej współrządzić. Stąd między innymi Jarosław Kaczyński w Salonie 24 i niepokój licznych komentatorów wywołany tym niecodziennym faktem. Myślę, że euro-deputowany Marek Migalski już dzisiaj może się wstydzić za słowa prześmiewczej krytyki pod adresem "blogera" Jarosława Kaczyńskiego. O PJN nie będę się wypowiadał. Powiem tylko, że gorszący spór o spuściznę po Lechu Kaczyńskim nie powinien mieć miejsca. Lech Kaczyński był prezydentem wszystkich Polaków. I prawdą jest, że dla polskich polityków Polska powinna być najważniejsza.

Co pozostali? Ludowcy skutecznie dbają o swe interesy i umieją czekać. Tymczasem spadek cen skupu w rolnictwie, przy wzroście cen produktów rolnych, powinien niepokoić. SLD, które ma kłopoty z przywództwem, wie, że wystarczy poczekać. Grzegorz Napieralski chce być premierem. Czy ma program? Już jakiś czas temu powiedział, że chce być "polskim Zapatero". Jest jeszcze, formalnie poza układem, prof. Leszek Balcerowicz, czy myśli o tym, aby być premierem?

W czasach kultu młodości i niczym nieograniczanej wolności już sama młodość jest atutem. Pamiętam te niedawne zachwyty, że najmłodszy z kandydatów w wyborach prezydenckich potrafił wstać, zebrać się o wczesnej porze, aby dojechać z jabłkami przed jeden z zakładów pracy i je rozdać.  Młody wyborca może uznać taki fakt, który słusznie budzi zażenowanie, za udany happening i dalej się bawić, starsi zadbają o interesy (o większe wpływy i stanowiska). Co więcej, mogą młodym powiedzieć, i tak faktycznie się dzieje, że kiedy był czas "demokracji socjalistycznej" bezrobocia nie było i wszyscy wiedzieli, czego po władzy można się spodziewać. "Masy pracujące miast i wsi" minimum bezpieczeństwa socjalnego miały zapewnione. Dla młodych dzisiejszych proletariuszy, po studiach i bez pracy, nie są to słowa bez znaczenia. Lecz o to, jakim kosztem towarzysze osiągali sukcesy braku bezrobocia, młoda lewica już nie zapyta, a starzy raczej nie dopowiedzą. Społeczeństwo miało być programowo zatomizowane, partyjny Komitet Centralny patrząc z góry miał horyzonty, wiedział, co robić. Walka o wolność? AK-owcy zawsze byli niewygodni, nie byli realistami, pozostali romantykami. Nie mówiąc już o innych formacjach. Członkowie partii, kiedy czas nastał, umieli się zreformować. Wielu byłych opozycjonistów także umiało to zrobić.           

Gdzie w opisanej sytuacji doszukać się ludzi odpowiedzialnych i mądrych? Odpowiem, że wszędzie należy ich szukać. Rzeczpospolita nie jest dla partii, jest dla obywateli i rzecz w tym, aby była Rzeczpospolitą świadomych praw i obowiązków obywateli. Żadna partia, żaden rząd czy opozycja, choć są potrzebne, nie mają wyłączności na prawidłową ocenę wydarzeń i trafne wybory. Zwłaszcza zaś partia, która mówi, że jest dobrze i będzie jeszcze lepiej. Takie udawanie, aby tylko wygrać kolejne wybory, pogłębia kryzys. Świadomość głębi kryzysu, świadomość faktu, że u podstaw zjawisk, które niepokoją, jest kryzys moralny, pozwoli na jego przezwyciężenie. Nadzieja - jak zawsze - w przekornej młodości.

Na stronie tytułowej książki "Wobec największych zagrożeń" (red. Z. Paszek, TWWP, Kraków 1980) jest wiersz Czesława Miłosza, który - jak sądzę - warto zachować w pamięci:

                 Lawina bieg od tego zmienia,

                Po jakich toczy się kamieniach.

                I, jak zwykł mawiać już ktoś inny,

                Możesz, więc wpłyń na bieg lawiny,

                Łagodź jej dzikość, okrucieństwo,

                Do tego też potrzebne męstwo.

Takiego męstwa w życiu codziennym i w sprawach pozornie drobnych nam trzeba. Męstwa na kolejne trudne dni. W Sierpniu 80. Polacy uwierzyli, że potrafią być mężni, potrafią rozmawiać i potrafią współdziałać. Tej wiary i męstwa uczył Jan Paweł II.  To zobowiązuje. Nie wolno poddawać się biernie lawinie bylejakości. Bierność i obojętność, podobnie jak bezmyślność, zawiść i nienawiść, są zaprzeczeniem wolności, prowadzą do zniewolenia.

Głębokie reformy są konieczne, lecz lekarstwem na stan rzeczy, który w ubiegłym tygodniu nazwałem autyzmem społecznym (chodzi o pogłębiającą się atomizację życia społecznego, tym razem już za własnym przyzwoleniem i dla własnej wygody), jest wytrwałe i ofiarne wychowanie i samowychowanie do dokonywania trafnych wyborów. Musimy to zrozumieć zaczynając od pomocy rodzinie, zakładania przedszkoli, ochrony małych szkół. 

Wielkie zamykanie przez samorządy lokalne małych szkół, przy aprobacie Ministerstwa Edukacji Narodowej, jest nieprzemyślane, co więcej, jest karygodne. Mówi się, że samorządy mogą zamknąć w tym roku ponad 500 szkół. Czy minister Katarzyna Hall nie potrafi temu zaradzić? Poważne kłopoty zaczęły się od podwyżek dla nauczycieli, na które samorządy nie otrzymały pieniędzy. Czy tutaj można oszczędzać? Należy raczej wesprzeć finansowo samorządy, które nie mają pieniędzy. Takie szkoły, zwłaszcza na wsiach i w małych miasteczkach, powinny być ośrodkami prawdziwie samorządnej, obywatelskiej edukacji, zarówno dla dzieci i młodzieży, jak i dorosłych. Rodzice mogą tu pomóc.

Uwierzmy, że nasze dzieci są nasze i my za ich przyszłość jesteśmy odpowiedzialni.Krosno Odrzańskie może być takiej postawy przykładem. Protestującym (w całym kraju) nie chodzi tylko o same szkoły, chodzi także o klasy przedszkolne i fakt, że zapowiadane zamknięcie szkół zagraża całym rodzinom. Te szkoły mogą być o wiele bardziej potrzebne aniżeli niejedna z uczelni, po których absolwenci niczego nie czytają i nie nadają się do pracy. Czy Towarzystwo Nauczycieli Szkół Polskich jest zapowiedzią zmian w dobrym kierunku?  Samorządowcy mają twórczo inspirować i organizować mieszkańców we wspólnotę prawdziwie ludzką, nie zaś - w oparciu o wąsko pojęty rachunek ekonomiczny - szkoły zamykać. Niestety, nie wszyscy się do tego nadają.

Każdy z nas w sytuacji, w której jest, niejedno ma do zrobienia. Nadciągający nieuchronnie niż demograficzny jest zagrożeniem, ale jest także wielką szansą dla doskonalenia procesów kształcenia i wychowania. Nie chodzi tylko o nowoczesne środki techniczne i ilościowe wskaźniki, chodzi nade wszystko o kształcenie i wychowanie, aby być prawym, przedsiębiorczym, odpowiedzialnym człowiekiem. Nie spierajmy się tak bardzo o przyszłe emerytury, zadbajmy już dziś o edukację dla przyszłości.To prawda, że w ciągu ostatnich dwudziestu lat o pięć lat wzrosła długość życia Polaków. Lecz to nie musi tylko niepokoić. Trzeci wiek dla przyszłości może zrobić wiele dobrego.

Musimy to zrozumieć zaczynając od pozornie drobnych spraw. Ostatnie wyniki badań czytelnictwa w Polsce (także wśród uczniów i ludzi z wyższym wykształceniem) są więcej niż niepokojące. Przeszło połowa Polaków nie czyta, co więcej, nie wstydzi się tego. Przeczytać więcej niż trzy strony tekstu w miesiącu jest ponad siły 20% absolwentów wyższych uczelni. Czytanie, nie tylko do trzech stron jakiegokolwiek tekstu, które uczy skupienia i kształci wyobraźnię, proste słowa naturalnej, codziennej życzliwości, łącznie ze słowami: "proszę", "dziękuję", "przepraszam", potrafią sprawić, że także na ulicy będzie bardziej twórczo i niewątpliwie radośniej. Łatwiej nam będzie rozwiązywać wszelkie inne doniosłe sprawy. To nie jest utopia, pobożne życzenie, to jest w zasięgu naszych możliwości. Ucieczka w bezmyślność, brak wyobraźni i prywatę jest samobójczą pokusą.

Absolwent i doktor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Emerytowany nauczyciel akademicki dzisiejszego Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie oraz wykładowca w Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Krakowie. Filozof, etyk. Delegat Małopolski na I Krajowy Zjazd NSZZ "Solidarność" w Gdańsku w 1981 r., radny Rady Miasta Krakowa drugiej i trzeciej kadencji, członek władz Sejmiku Samorządowego Województwa Krakowskiego drugiej kadencji, członek i były przewodniczący Komitetu Obywatelskiego Miasta Krakowa, członek Kolegium Wigierskiego i innych stowarzyszeń, ale także wiceprzewodniczący Rady Fundacji Wspólnota Nadziei.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Rozmaitości