Leopold Zgoda Leopold Zgoda
377
BLOG

Przeszłość, która jest przed nami

Leopold Zgoda Leopold Zgoda Rozmaitości Obserwuj notkę 2

 

Pod takim tytułem opublikowałem krótki tekst w numerze specjalnym Biuletynu Informacyjnego Komitetu Obywatelskiego m. Krakowa „Krakus” w 2001 r. Numer w całości poświęcony był Obywatelskiej Inicjatywie Ustawodawczej „Pierwszy z okręgu”.

Nasze działania w Krakowie na rzecz wprowadzenia Jednomandatowych Okręgów Wyborczych (JOW) miały już miejsce w 1997 r. We współpracy z prof. Jerzym Przystawą, który zainicjował ruch ogólnopolski w tej sprawie, byliśmy organizatorami ogólnopolskiej konferencji na temat ordynacji wyborczych. Próby uzmysłowienia Polakom niebezpieczeństw, jakie niesie ze sobą ordynacja proporcjonalna i jej utrwalenie w postaci zapisów konstytucyjnych, nie powiodły się. Nowa Konstytucja RP (przyjęta w maju 1997 r.) przesądziła o wprowadzeniu ordynacji proporcjonalnej.

Konstytucja nie przesądziła jednak o ordynacji wyborczej do władz samorządu terytorialnego.  Stąd Obywatelska Inicjatywa Ustawodawcza „Pierwszy z okręgu”, powstała w Krakowie, która miała doprowadzić do wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych i ordynacji większościowej w wyborach do rad gmin, powiatów i województw. Referendum nie powiodło się. Upartyjnienie samorządu terytorialnego przybrało niepokojące rozmiary.

Zwolennicy JOW w wyborach do Sejmu nie ustawali w pracy informacyjnej, organizując w różnych miastach ogólnopolskie konferencje i tzw. „marsze na Warszawę”. Pewne nadzieje, początkowo wiązane z AWS, następnie z Platformą Obywatelską, która zawsze zapewniała o przychylności dla koncepcji JOW, nie spełniły się. Czy dzisiaj będzie inaczej? Czy projekt Platformy Obywatelskiej zmiany ordynacji wyborczej z proporcjonalnej na jednomandatową spełni oczekiwania tych, którzy od lat tego się domagają? Ograniczony zakres proponowanych zmian może budzić poważne zastrzeżenia. Poza tym, od projektu do realizacji droga jest jeszcze daleka.

Prof. Antoni Kamiński pisał, że najlepszy czas na wprowadzenie takich zmian już minął. Skłonny jestem z tym poglądem się zgodzić, ale to jeszcze nie znaczy, że nad zmianą ordynacji wyborczej nie należy pracować. Istota sprawy tkwi w wiarygodności proponowanych zmian. Dotychczasowego dorobku inicjatyw obywatelskich (nie tylko w tym zakresie) nie wolno lekceważyć.

Prof. Tadeusz Łepkowski, który zaprotestował przeciwko inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację, w „Rozważaniach o losach polskich” (Londyn, Puls 1987) cytuje Juliusza Słowackiego: „Szli krzycząc: Polska! Polska!”. A następnie: „Szli dalej krzycząc: Boże! Ojczyzna! Ojczyzna! / Wtem Bóg z Mojżeszowego odezwał się krzaka. / Spojrzał na te krzyczące i zapytał: Jaka?”. Po co te słowa z odległej przeszłości? Aby myśląc, mówiąc i czyniąc dla Polski nie uciekać przed prawdą. Aby być skłonnym do krytycznego, a zarazem nieuprzedzonego myślenia. Także o sobie i pod własnym adresem. Aby w działaniu umieć sprostać prawdzie zawartej w „Księdze Przysłów”: „I gorliwość niedobra przy braku rozwagi, błądzi, kto biegnie za prędko”. Uogólniając można powiedzieć, że Tadeusz Łepkowski słowami Juliusza Słowackiego przestrzega współobywateli przed bezmyślnością.

Troska w polityce wyłącznie o doraźny interes partyjny czy osobisty jest bezmyślnością, której nic nie usprawiedliwia.

Rok 2010, który mija był, zwłaszcza w wymiarze społecznym i obywatelskim, niedobrym rokiem dla Polski. Skutki katastrofy smoleńskiej, które już się ujawniły, budzą uzasadniony niepokój. Władzę zmonopolizowała Platforma Obywatelska, ale podziały społeczne pogłębiły się. Nie jest też tak, że sytuacja geopolityczna jest dla nas korzystna.

Jaka Polska? Jakiej Polski chcemy? Jakiej możemy się spodziewać i dlaczego? Chcąc przytomnie odpowiadać na takie pytania nie wolno odwracać się od przeszłości. Tadeusz Łepkowski pisał: „A tymczasem nasza Ojczyzna bywała i wielka i mała, zjednoczona i rozbita, bohaterska i tchórzliwa, bogata duchem i nędzna podłością. Podobnie z nami Polakami. Myśliciele, uczeni i poeci mawiali nieraz, acz w różnej formie, że potrafimy być wielcy jako naród i niesforni jako społeczeństwo. Polskość jawi mi się jako skomplikowana mieszanina wad i cnót, wiary i niewiary, grzechu i męstwa, bezmyślności i roztropności, wielkości i okrucieństwa, zmienności i stałości, rozlicznych kompleksów niższości i wyższości”. Jakie niepokojące bogactwo rozwiązań. Do czego nawiązujemy? Do czego zachcemy nawiązać? Ludzi niewiary, bezmyślności, okrucieństwa i rozlicznych kompleksów będziemy mieć zawsze. Lecz w czyj głos bardziej – w liczącej się skali społecznej – będziemy chcieć się wsłuchać?

Cytowany już Tadeusz Łepkowski pisze: „Wolność wynosiliśmy na piedestał. Było to słuszne i piękne. Czy jednak nie zapłaciliśmy za to pewnej ceny, nie tak znowu niskiej? Mając rząd obcy nie ceniliśmy dyscypliny obywatelskiej, bo nie byliśmy wszak obywatelami. Ta skaza przeszkadzać nam miała, i to poważnie, po 1918 r., kiedy już byliśmy obywatelami własnego państwa. Rzecz jest o tyle ważna, że w naszych dziejach najnowszych nie mieliśmy szczęścia (poza krótkimi okresami) do władz mających mandat społeczeństwa. Trudno było w tych warunkach umieć połączyć zakorzenione w nas poczucie prawa do wolności z dyscypliną wewnętrzną obywatela, który mimo niesprawiedliwego rządu czuje się wolny. Czy podjęliśmy z powodzeniem trudną próbę takiego połączenia? Myślę, że nie w pełni”.

Inicjatywy obywatelskie na rzecz zmiany ordynacji wyborczej z proporcjonalnej na większościową i jednomandatową, także do samorządów gminnych, powiatowych i wojewódzkich, były podjęciem tej trudnej próby. Autorom dzisiejszego projektu nie wolno o tym zapominać.

Mówi się, że jesteśmy niesforni. Tadeusz Łepkowski pisze: „W naszej tradycji leży akceptacja władzy silnej, ale służącej narodowi, przezeń wybranej i popieranej”. Do tej tradycji chcemy nawiązać i silną poparciem społecznym władzę wybierać. Chodzi o poparcie świadomych swych praw i obowiązków obywateli. Aby tak było, do odpowiedzialności za wolność musimy umieć wychować. Owej ofiarności skutecznej w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego serdecznie Państwu życzę. Zmiana ordynacji wyborczej może tylko w tym pomóc.

 

Absolwent i doktor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Emerytowany nauczyciel akademicki dzisiejszego Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie oraz wykładowca w Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Krakowie. Filozof, etyk. Delegat Małopolski na I Krajowy Zjazd NSZZ "Solidarność" w Gdańsku w 1981 r., radny Rady Miasta Krakowa drugiej i trzeciej kadencji, członek władz Sejmiku Samorządowego Województwa Krakowskiego drugiej kadencji, członek i były przewodniczący Komitetu Obywatelskiego Miasta Krakowa, członek Kolegium Wigierskiego i innych stowarzyszeń, ale także wiceprzewodniczący Rady Fundacji Wspólnota Nadziei.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości