Leopold Zgoda Leopold Zgoda
842
BLOG

Biznes, polityka i dopalacze

Leopold Zgoda Leopold Zgoda Rozmaitości Obserwuj notkę 18

Było to już kilkanaście lat temu, kiedy podczas sesji Rady Miasta Krakowa powiedziałem, że są kraje islamu, w których za posiadanie narkotyków karze się śmiercią, podczas gdy u nas młodzi ludzie jedną część Rynku Głównego nazywają miękką, a drugą twardą, w zależności od tego, jakie sprzedaje się narkotyki. Następnego dnia w jednej z gazet przeczytałem: „Lepszy islam od demokracji” i pod tym zdaniem było moje nazwisko. Poczekałem na stosowną okazję, aby powiedzieć, iż ów skrót myślowy bardzo mi się spodobał, ale problem jest na tyle ważny, iż nie należy żartować.

           Dzisiaj cała Polska bez mała zajmuje się dopalaczami. Zastrzeżenie, które zawiera w sobie zwrot „bez mała”, bierze się stąd, że – jeśli nie liczyć sportu - jest jeszcze jeden temat wiodący, któremu na imię Janusz Palikot i jego partia. Ale my politykiem z Biłgoraja zajmować się dzisiaj nie będziemy.

           Jest jeszcze sprawa uprowadzenia i zamordowania Krzysztofa Olewnika, Cała ta historia jest dobrym przykład na to, ile trzeba mieć pieniędzy i determinacji, aby w ramach polskiego wymiaru sprawiedliwości dochodzić prawdy. Przestępcy na ogół pieniądze mają, mają także sprawnych prawników.

           Wróćmy do dzisiejszego tematu, jako że już samo słowo „dopalacze”, ale także wyrażenie „wyroby kolekcjonerskie” zachęcają do tego, aby dopalaczy spróbować. Pierwotne przyzwolenie na dopalacze brało się między innymi stąd, iż miały zastąpić narkotyki i pozwolić podobnie „świetnie się bawić”. Dzisiaj wraca się do pomysłu legalizacji tak zwanych narkotyków miękkich.

           Jedni robią interesy, inni im tego zabraniają, jeszcze inni piszą, a dzieci i młodzież, nie mówiąc o dorosłych, dodatkowo podniecona „zakazanym owocem”, który - dopiero co - był w legalnej sprzedaży, rujnuje sobie zdrowie. Władza państwowa i samorządowa, skrępowana prawem, które sama powołała do życia, stosuje rozmaite wybiegi, aby nie zarzucono jej, że

ogranicza wolność obywatelską, niszczy inwencję twórczą i przedsiębiorczość gospodarczą, że działa niezgodnie z prawem. Premier liczy się z tym, ze takie zarzuty mogą się pojawić, minister sprawiedliwości uspokaja, że wszystko prawnie jest w porządku. Tymczasem problem jest, bo wpierw sklepy się zamyka, aby potem dochodzić, co w nich jest i w nadzwyczajnym pospiechu montować ustawę.

           Okazuje się, że prawo nie nadąża za inwencją twórczą autorów kolejnych odmian dopalaczy. Pojawia się domniemanie, nie sądzę, aby było zupełnie bezpodstawne, że słabość rozwiązań prawnych jest w jakimś stopniu zamierzona, bo służy interesom. Przypominam sobie rysunek sprzed kilku lat w „Dzienniku Polskim”, przedstawiający dwóch okazałej postawy  panów z lampkami koniaku w dłoniach i ich rozmowę: „Pan w polityce czy w biznesie? A jaka różnica?”.

           Różnica między polityką a biznesem zaciera się, jeśli idzie się do polityki, aby medialnie zaistnieć i aby tylko zarobić. Dzieje się tak przy braku ograniczeń, których nawet najlepsze prawo zastąpić nie jest w stanie, a którym na imię moralność. Pisałem już przy wielu okazjach, ze norma prawna odwołuje się do siły, norma moralna do sumienia. Jeśli tak, to dziedzina edukacji i wychowania, kształtowania postaw, jest sprawa pierwszoplanową.

           Stosunkowo powszechne jest mniemanie, że jeśli dana osoba, na stanowisku, nie korzysta z okazji, aby „przekrętu” dokonać, to jest nieudacznikiem, bo nie potrafi. Obawiam się, że taki pogląd jest jeszcze bardziej niszczący, niż narkotyki i dopalacze. Taki pogląd świadczy o niskiej jakości naszej kultury dnia codziennego, usprawiedliwia każde działanie, rzecz tylko w tym, aby nie dać się złapać.

           Nie znaczy to, że nie ma osób na stanowiskach, które chciałyby, ale boją się i nie potrafią. Wydaje się, że najczęściej są to osoby, którymi posługują się ci, którzy potrafią. Ci, którzy potrafią są cenni, bo z nimi załatwia się interesy. Jaki jest sposób, aby nieuczciwym praktykom zaradzić? Transparentność (przejrzystość) drogi awansu jest jednym z nich. Także wśród polityków.  

           Edukacja, a zatem kształcenie i wychowanie, nie tylko kształcenie i dla dyplomu, jest u podstaw zdrowej ekonomii i polityki. Czy państwo potrafi to docenić? Akcyjność ostatnich dni w walce z dopalaczami bardziej przypomina mi dobrych pierwszych sekretarzy partyjnych z czasów „ręcznego sterowania” w PRL, aniżeli dzielnych szeryfów „w samo południe” z czasów, kiedy kształtowały się instytucje prawne „dzikiego Zachodu” w Ameryce. Chcę wierzyć, że tym razem na takiej akcji się nie zakończy. Dobrego prawa i jego egzekucji doraźne akcje nie zastąpią. Nawet dobre prawo etyki i moralności też nie zastąpi. Wskaźniki ilościowe, o które – obniżając standardy nauczania - tak bardzo dba odpowiednie ministerstwo, dobrej edukacji tym bardziej nie będą w stanie zastąpić. Najwyższy już czas, aby umieć docenić pracę autentycznie twórczą i społecznie odpowiedzialną nie tylko przed wyborami i nie tylko na pokaz.

 

Absolwent i doktor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Emerytowany nauczyciel akademicki dzisiejszego Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie oraz wykładowca w Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Krakowie. Filozof, etyk. Delegat Małopolski na I Krajowy Zjazd NSZZ "Solidarność" w Gdańsku w 1981 r., radny Rady Miasta Krakowa drugiej i trzeciej kadencji, członek władz Sejmiku Samorządowego Województwa Krakowskiego drugiej kadencji, członek i były przewodniczący Komitetu Obywatelskiego Miasta Krakowa, członek Kolegium Wigierskiego i innych stowarzyszeń, ale także wiceprzewodniczący Rady Fundacji Wspólnota Nadziei.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Rozmaitości