Leopold Zgoda Leopold Zgoda
1319
BLOG

Horodło 2010

Leopold Zgoda Leopold Zgoda Rozmaitości Obserwuj notkę 14

Mogłem podejrzewać, że to będzie piękny dzień. Tak było. Przed godziną piątą rano, 25 bm. (sobota), wyszedłem z Pongo (psem moich dzieci, z którym rano ja wychodzę), aby kilka minut po piątej być już w wygodnym samochodzie p. Andrzeja Madeja, prezesa Stowarzyszenia 10-go Czerwca, w drodze do Horodła nad Bugiem. Po drodze dołączył do nas p. Tadeusz Madej, który bez zastrzeżeń podziela społeczne i obywatelskie pasje syna. Okazało się, że dzień jest słoneczny, przed nami Sandomierz, tak bardzo doświadczony przez powódź. Zatrzymaliśmy się w Biłgoraju, gdzie, nie będę ukrywał, doznałem wzruszenia, jako że przypomniałem sobie o pewnym zauroczeniu w okresie pierwszej młodości. Interesująca, stonowana w sposobie bycia, moja była studentka być może nadal chodzi ulicami tego miasta. Czy chciałbym, abyśmy się spotkali? Tak i nie. Chciałbym tylko, aby wiedziała, że zachowałem jej smukłą postać w mojej pamięci i bardzo dobrze jej życzę.

           W Horodle przywitał nas p. Dariusz Tuz - prezes Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Horodelskiej, które było głównym organizatorem konferencji i całej uroczystości, łącznie z przyjęciem w namiocie pod kopcem w odległości około kilometra od miasta. Dojechali, jako prelegenci, pracownicy IPN dr Leon Popek z Lublina i p. Artur Brożyniak z Rzeszowa. Nie zabrakło także p. Macieja Wojciechowskiego z Krakowa, który z największym poświęceniem dokumentuje kamerą ślady naszej przeszłości. Po co myśmy tam pojechali? Aby dać świadectwo prawdzie o naszych dokonaniach w przeszłości, o których najczęściej zapominamy. A także, aby dać świadectwo prawdzie o Ukraińcach, którzy z narażeniem własnego życia i życia swoich rodzin, ratowali sąsiadów Polaków przed banderowcami w okrutnym czasie II wojny światowej.

           W Horodle (pierwsze wzmianki o tej miejscowości pochodzą z r. 1287), na zamku, którego już nie ma (pozostały dwa piękne lwy w parku, być może z tamtego okresu), podczas drugiego spotkania króla Rzeczypospolitej Władysława Jagiełły ze stryjecznym bratem Witoldem, księciem Wielkiego Księstwa Litewskiego, w dniu 2 października 1413 r., doszło do zawarcia unii polsko litewskiej, decydującej na długi czas o losach wielu narodów. Dnia 10 października 1861 r., w 448 rocznicę podpisania unii horodelskiej, zgromadziło się pod Horodłem po obu brzegach Bugu około 10 tysięcy obywateli polskich, litewskich, wołyńskich i podolskich, aby potwierdzić wolę współżycia w ramach jednej państwowości. Do samego Horodła demonstrantów wojsko rosyjskie nie wpuściło, a usypany kopiec zrównano z ziemią.

Na tym miejscu, z inicjatywy obywateli Wilna, w 1924 r. usypano większy kopiec, na którym stoi krzyż. Pod kopcem, o czym już wspominałem, odbyła się ostatnia część tegorocznego spotkania. Dodam, że gospodarze bardzo zadbali, abyśmy nie byli głodni. Ich naturalna serdeczność i otwartość były ujmujące.

           Konferencja odbyła się w kościele św. Mikołaja Cudotwórcy, który jest cerkwią z 1928 r. Kościół ten nadal przystosowany jest do liturgii w rycie bizantyjskim, wystrojem wnętrza nawiązuje do przedwojennej świątyni, ikonostas pochodzi z XVIII w. W niewielkiej odległości od tej świątyni jest kościół parafialny św. Jacka, w obecnym kształcie z 1928 roku, którego proboszczem jest zasłużony dla tej ziemi ks. Henryk Krukowiecki. On też, mając ku temu uprawnienia, po konferencji odprawił nabożeństwo żałobne za zmarłych w obrządku greko-katolickim. Potem miało miejsce odsłonięcie i poświęcenie tablicy, ufundowanej przez p. Andrzeja Madeja. Na tablicy w języku polskim i ukraińskim „Pamięci Ukraińców mocnych sumień chroniących polskich sąsiadów []”, którą wykonała p. Ewa Wójcik Konstntinovska z Krakowa, są słowa Jana Pawła II wypowiedziane we Lwowie 26 czerwca 2001 r.: „Wolność wymaga mocnych sumień”. Taki też był temat konferencji. U dołu tablicy wymienione są (po łacinie i w j. angielskim) trzy cnoty teologiczne (wiara, nadzieja i miłość) i cztery cnoty kardynalne (roztropność, umiarkowanie, męstwo, sprawiedliwość). Na tablicy jest także róża, która nawiązuje do inicjatywy pana A. Madeja: „Aleje Róż Solidarności”, a która to inicjatywa ma związać we współpracy z Horodłem - dla dobrej przyszłości tych ziem – (pozostałe) nadgraniczne 21 gmin. Podobnemu celowi podporządkowany jest także „kwietny bieg” mieszkańców nadgranicznych gmin wokół całej granicy Polski. Pan Madej mówi tutaj o obwarzanku. Podczas uroczystości odsłonięcia tablicy wymienionych zostało pięć nazwisk Ukraińców, z długiej już listy IPN, którzy ratowali życie Polaków. Zasadzonych zostało pięć krzewów róż.

           W swym wystąpieniu podczas konferencji powiedziałem, że jesteśmy tu, gdzie chcemy być, aby się wzmocnić w drodze do zadań, które niesie z sobą każdy kolejny dzień. Powiedziałem, że mamy niebanalną sprawę do omówienia. Jaka to sprawa? Najkrócej mówiąc, pisana przez małe „s” solidarność. W 30 rocznicę pamiętnego Sierpnia 80 chcę wypowiedzieć kilka zdań o potrzebie poznania, zrozumienia, porozumienia i owocnej współpracy. Tym razem chodzi o współpracę nadgranicznych miejscowości i przedzielonych granicą państwową sąsiadów. Bez zrozumienia roli tradycji w kształtowaniu warunków, do tego niezbędnych, aby taka współpraca mogła być owocna, wszelkie działania – podejmowane nawet w dobrej wierze – nie będą owocować. Stąd nasze spotkanie w Horodle, które w dziejach Rzeczypospolitej było miejscem wyjątkowych dokonań w duchu zrozumienia wspólnych interesów i porozumienia w sprawie sposobów ich realizacji w duchu solidarności.

           Podejmując problem wkładu Polski w dzieje budowania Europy, odwołałem się do słów Jana Pawła II, zawartych w pracy „Pamięć i tożsamość” (Kraków 2005): „Trudno tu nie przypomnieć jeszcze jednego faktu historycznego: w okresie, kiedy Europa Zachodnia pogrążała się w wojnach religijnych po reformacji, którym usiłowano zapobiegać przyjmując niesłuszną zasadę: Cuius regio eius religio, ostatni z Jagiellonów, Zygmunt August stwierdził uroczyście: „Nie jestem królem waszych sumień”. Istotnie, nie było w Polsce wojen religijnych. Była natomiast tendencja ku porozumieniom i uniom: z jednej strony, w polityce, unia z Litwą, a z drugiej, w życiu kościelnym, unia brzeska zawarta pod koniec XVI wieku [1595 – L.Z] pomiędzy Kościołem katolickim a chrześcijanami wschodniego obrządku”.

           Byłem delegatem na I Krajowy Zjazd NSZZ „Solidarność” w Gdańsku w 1981 r., przewodniczyłem delegacji Rady Miasta Krakowa podczas pobytu Jana Pawła II we Lwowie

w 2001 r. Tam padły słowa: „Wolność wymaga mocnych sumień.Powtarzając te słowa podczas konferencji przypomniałem o apelu Jana Pawła II do Polaków i Ukraińców, aby „oderwali się” od bolesnej przeszłości i w duchu wzajemnego szacunku wybaczyli sobie nawzajem doznane krzywdy. Oto słowa wypowiedziane w dniu 26 czerwca 2001 r. w homilii podczas pierwszej mszy św. (w obrządku łacińskim), o których nie wolno nam zapomnieć: „Niech dzięki oczyszczeniu pamięci historycznej wszyscy gotowi będą stawiać wyżej to, co jednoczy, niż to, co dzieli, ażeby razem budować przyszłość opartą na wzajemnym szacunku, braterskiej współpracy i autentycznej solidarności”. Czy muszę zapewniać, że taki właśnie cel przyświecał organizatorom i uczestnikom spotkania w Horodle?

           W swym wystąpieniu nadmieniłem, że w homilii podczas mszy św. drugiego dnia pobytu we Lwowie, odprawionej w obrządku greko-katolickim, Jan Paweł II odwołał się do słów Ewangelii św. Jana: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie oddaje za przyjaciół swoich”. Podczas konferencji, po wygłoszonych referatach, zabierali głos Polacy, którzy przeżyli dzięki swym ukraińskim sąsiadom. Wystąpił także jeden z Polaków, który na stałe mieszka w Kanadzie. Co mają do zrobienia – pomyślałem - świadkowie tamtych dni? Zachować wdzięczność, pamiętać i dawać świadectwo prawdzie. Tymczasem prawda jest taka, że Ukraińcy, którzy ratowali Polaków i przeżyli, wolą już o tym nie mówić. To nie jest tylko ich skromność, to jest powracający strach. Co my możemy zrobić? Wytrwale budować „solidarność sumień”. Horodło 2010 temu zadaniu ma służyć.

Czy będzie służyć? Jaka będzie reakcja każdej ze stron? Tego nie wiemy. Ale pracować dla porozumienia trzeba.

           Albert Schweitzer, laureat pokojowej nagrody Nobla, napisał: „Nikt nie zna siły swojego działania i tego, co innym daje. Jest to przed nami zakryte i takim powinno zostać”. 

 

Absolwent i doktor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Emerytowany nauczyciel akademicki dzisiejszego Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie oraz wykładowca w Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Krakowie. Filozof, etyk. Delegat Małopolski na I Krajowy Zjazd NSZZ "Solidarność" w Gdańsku w 1981 r., radny Rady Miasta Krakowa drugiej i trzeciej kadencji, członek władz Sejmiku Samorządowego Województwa Krakowskiego drugiej kadencji, członek i były przewodniczący Komitetu Obywatelskiego Miasta Krakowa, członek Kolegium Wigierskiego i innych stowarzyszeń, ale także wiceprzewodniczący Rady Fundacji Wspólnota Nadziei.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Rozmaitości