Dzisiaj ostatni odcinek cyklu o tym dziennikarzu. Nie ma on nic wspólnego z ekonomicznym Noblistą. Po prostu zbieżność imienia i nazwiska. W biogramie Noblisty nie ma nic o dziennikarstwie i Waszyngtonie.
Notatka z 21.11.1963 r.:
Z „CHOMIKIEM” spotkałem się dwukrotnie w b. miesiącu. Spotkałem go 5 bm. w „Press Clubie” – spotkanie było przypadkowe. Było kilku dziennikarzy – rozmawialiśmy na różne polityczne tematy. W czasie rozmowy z „CHOMIKIEM” umówiłem się z nim na „lunch” w dn. 20 bm. w międzyczasie „CHOMIK” gdzieś wyjeżdżał.
Na spotkanie w dniu 20 bm. umówiliśmy się w „Press Clubie” – przybył punktualnie. Czekając na miejsca przy stole położonym obok salonie restauracyjnym rozmawialiśmy na tematy:
1. Problemu murzyńskiego w USA.
2. Wyborów prezydenckich – ciekawie krytykował bardzo Goldwatera, który jest pochodzenia żydowskiego.
3. B. dużo mówił o „rzekomo” ciężkiej sytuacji mniejszości żydowskiej w ZSRR.
Po przejściu do stolika i zamówieniu „lunchu” rozpocząłem zapytywać „CHOMIKA” o charakter jego pracy. Odpowiedział mi, że interesuje go przede wszystkim problematyka żydowska, gdyż agencja jego obsługuje około 20 tys. dzienników i wydawnictw żydowskich, zajmują się także niektórymi problemami politycznymi np. rozbrojenie lub ustawodawstwo w USA w sprawie „Civil Rignis”. Poinformował mnie, że w przyszłym roku planuje podróż do ZSRR, Polski, Niemiec Zach. i może Czechosłowacji. Ma to nastąpić w maju lub czerwcu 1964 r.
Korzystając z okazji jego planów wyjazdu do Polski, w czym dużo może zależeć uzyskanie wizy od decyzji Ambasady w tym częściowo i mojej zwróciłem mu uwagę na sprawę Franz Murera – b. z-cy szefa gestapo w Wilnie /vide wycinek z „Chicagotun Times” z 19 bm./. Artykuł ten przeczytałem dnia poprzedniego i sądziłem, że będzie dobrą zaczepką do zaproponowania mu zebrania informacji lub materiałów i napisania notatki tym bardziej, że on
a/ narodowości żydowskiej
b/ ja przedstawiciel Polski, która ucierpiała tyle w czasie okupacji hitlerowskiej.
Na moje zapytanie oświadczył, że słyszał coś o tym. Zaproponowałem mu, czy nie mógłby zorientować się, jak ta sprawa się faktycznie przedstawia i jakiejś formie notatki przekazał mu – tym bardziej, że byłoby to cenne, gdyż my moglibyśmy się zwrócić po jakieś dodatkowe materiały lub świadków w Polsce – o ile tacy są i można ich znaleźć.
Po krótkim zastanowieniu się odpowiedział, że będzie to niemożliwe, gdyż pan rozumie różni ludzie mogliby sobie to różnie interpretować i „z małej sprawy może być dużo szumu” tym bardziej sezon teraz na takie różne sprawy – nie powiedział dokładnie, ale można było się domyśleć, że chodzi mu o sprawy – afery szpiegowskie. Dodał, że sprawa takiego mordercy jest istotna dla nas wszystkich – ale nie może. Natomiast podejmuje się poprzez agencję, w której pracuje, przekazać materiały dodatkowo obciążające Murera.
Przekazując „CHOMIKOWI” propozycję napisania o Murerze, uważałem, że nie będzie miał żadnych oporów i następna prośba o napisanie notatki na tematy polityczne przyjdzie bez trudu.
W zaistniałej sytuacji proponuję zrezygnować z nakłaniania go do dalszej współpracy – natomiast kontakt podtrzymać może się w przyszłości przydać. Na marginesie chciałbym powiedzieć, że b. pozytywnie wyraża się o Izraelu. Do Tel-Avivu wyjeżdża kilka razy w roku. Rozstaliśmy się przyjaźnie – przepraszał mnie, że nie może mi tego zrobić. Grzecznościowo wyraził nadzieję, że spotkamy się niedługo.
„VIR”
Ocena Zespołu
Jeżeli „CHOMIK” nie chciał zająć się tak „niewinnym” tematem jak sprawa b. gestapowca Murera i ew. przekazać jakąś notatkę, można nie łudzić się, że będzie robił nam opracowania na inne, bardziej śliskie tematy. Na przyszłość, specjalnie umawiać się z nim nie ma sensu. Kontakt z nim podtrzymywać tylko przy spotkaniach okazyjnych.
Wyciąg ze sprawozdania „Vira” z 19.09.1964 r.: z pracy w terenie
Milton Friedman – korespondent Żydowskiej Agencji Telegraficznej w Waszyngtonie. Kilkakrotnie spotykałem się z w/w. Otrzymałem polecenie Centrali przeprowadzenia rozmowy z F. i zaproponowania mu opracowywania dla nas notatek na interesujące nas tematy za ewentualnym wynagrodzeniem. F. b. grzecznie odmówił tłumacząc to brakiem czasu i b. wąską problematyką, którą się zajmuje i która jego zdaniem nie będzie nas interesowała. Mimo odmowy F. uważam, że nazwisko jego należy zachować w pamięci wydziału. F. obiecał mi, że b. chętnie i w każdej chwili jest gotów rozpowszechnić na terenie USA za pomocą swej agencji wszelkie nowe i ciekawe materiały dot. nowych odkryć w sprawie zbrodni niemieckich oraz byłych funkcjonariuszy faszystowskich itd.
Za najbardziej cenne w całej sprawie uznałem otwartość, z jaką Friedman inspirował polską władzę do nagonki na Niemców. Na podstawie negocjacji Friedman-Vir można domniemać, że na początku lat 60-tych jeszcze nie słyszano w Waszyngtonie o polskim antysemityzmie. Dopiero, gdy „wybraliśmy” arabską stronę w 1967 r., okazało się, że pogromy etc.
Jutro o Reichu-Ranickim.
Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura