Miałem zamiar dzisiaj publikować o pisarce Krystynie Nepomuckiej, jednak zamieszało się wokół IPN i tygodnika „Polityka”. Przypomnę, że prof. Romanowski zjechał – w sposób nieuprawniony – bohaterstwo Pileckiego opisane w albumie IPN.
Nie czytałem ani jednego, ani drugiego, lecz przypomnę, że raptem 3 dni temu na stronie głównej IPN chwalono się nagrodą tygodnika „Polityka”. To jak to jest, gdy pracownik IPN dostaje nagrodę, to „Polityka” och i ach, a gdy na jej łamach czepia się ktoś innej publikacji IPN, to redakcja jest już zła? Oczywiście, że tak jest, IPN-u nie wolno krytykować, bo nazwą lemingozą, a jak kochać to cały.
Kilka miesięcy temu miałem wątpliwą przyjemność korespondować z prof. Romanowskim. Zwróciłem się o wypowiedź na temat uzupełniania biogramów w „Polskim Słowniku Biograficznym” na przykładzie prof. Mariana Rojewskiego. Przypomnę, że biogram grafika warszawskiej ASP wydrukowano, jak dla mnie w trybie błyskawicznym, ok. 3 lata po śmierci. Napisałem Romanowskiemu, że w świetle dokumentacji zgromadzonej w IPN można biogram uzupełnić. Jednym z mniej ciekawych wątków jest służba Rojewskiego w Milicji Obywatelskiej. W odpowiedzi przeczytałem, że jeśli mam uwagi do biogramu, to mogę je zgłosić i zostaną rozpatrzone. Jednocześnie zostałem pouczony, iż mailując z Romanowskim (profesorem z Krakowa) powinienem zachowywać przyjęte w korespondencji formy. Domyślam się, że chodziło o rozpoczynanie każdej wiadomości od Szanowny Panie Profesorze, Dyrektorze, Nadredaktorze - właściwe skreślić, jednak takiej dyskusji nie podjąłem. Swoją drogą, jak on się wyrabia czasowo na tak wielu zajmowanych stanowiskach? Żartowałem, na pewno wyrabia się (tak samo, jak większość pracowników BEP IPN). Przypominam, że autor medialnego odlotu na temat niezwracania się w mailu „Witam” też jest z Krakowa - Rusinek. W tym przypadku miał nawet rację, ale moim zdaniem tylko krakus mógł z tego zrobić sprawę narodową.
To i tak o niebo lepiej niż w Warszawie, bo w tej samej sprawie – biogramu Rojewskiego – zwróciłem się do autorki. Domniemana autorka – zgodność imienia, nazwiska i zawodu – nie pofatygowała się nawet odpowiedzieć. Przecież jest teraz wicedyrektorem w Instytucie Uniwersytetu Warszawskiego i do spraw biogramu pisanego w innej epoce nie będzie wracała.
Życie dopisało wczoraj jeszcze jeden akapit na temat krakowskiej profesury. Na Salonie funkcjonuje oficjalny blog Antoniego Dudka. Profesor dzieli się na nim swoimi cennymi przemyśleniami na temat kondycji polskiej humanistyki i reklamuje swoje książki. Wczoraj przy sprawie Romanowskiego poddałem rozwadze chwalenie się nagrodą „Polityki” i zostałem przez Dudka pożegnany. Przecież to też jest profesor z Krakowa! Jak mogłem o tym zapomnieć i napisać coś tak krytykanckiego na temat przez niego podjęty.
To nie koniec wątku krakowskiego. Gdy Państwo czytają tę notkę, siedzę właśnie na przesłuchaniu u prokuratora, ale jeszcze nie za krytykowanie ewidencji IPN, tylko jako świadek w sprawie zabójstwa Stanisława Pyjasa. W 1977 r. lat miałem tyle, że nawet gdybym był w Krakowie i widział zabójstwo, to raczej nic bym nie zapamiętał. Według wyjaśnień warszawskiego prokuratora (zasada pomocniczości organów państwa czy jakoś tak) przesłuchania zażyczono sobie w Krakowie J z powodu notki o SB-eku Walczyńskim. Przypominam, że notka o Walczyńskim zawierała oskarżenie o brak odpowiedzialności osób służbowo czytających jego teczkę, w tym aktualnego Prezesa IPN. Na notkę o Walczyńskim zdecydowałem się po zawiadomieniu, że śledczy w tej sprawie o nim nie słyszeli. Clou programu polega na tym, że seria osób, o których oni nie słyszeli (w Krakowie), a warto, jest dłuższa. Za kilka dni napiszę o Jurmo Jaskelainenie. O jedną z dwóch następnych osób złośliwie zapytam dzisiaj i za 60 dni dowiem się, że nie przewidywano ich przesłuchania. W ten sposób zafunduję sobie kolejne wizyty w gabinetach IPN. Czy oprócz mnie ktoś słyszał o ekonomice prowadzonego śledztwa czy postępowania?
Podsumowując działalność krakowskiego prof. Romanowskiego jako redaktora naczelnego PSB – nie prowadzi się w tej redakcji systemowych działań zmierzających do odkłamania biogramów z tamtej epoki.
Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura