Opisana w piątek sprawa pracownicy Biura Lustracyjnego IPN, która mogła nie wiedzieć, że czyta dokumentację agenta czy wcześniej opisany przypadek Janusza Sz. kryptonim „Porto”, który swobodnie prześliznąłby się przez lustracyjne sito (chyba bramę) mimo kradzieży włoskich paszportów dla wywiadu, to tylko dwa z wielu przykładów niedomagań Instytutu. Kolejną wpadkę Instytutu odnotowałem przy realizacji ustawowego wymogu publikacji zebranych informacji o osobach publicznych w internetowym Katalogu.
Ustawa nakazuje podanie do publicznej wiadomości informacji na temat odnalezionych w zasobie archiwalnym dokumentów, łącznie z zapisami ewidencyjnymi, po prostu wszystkiego. Nie inaczej miało stać się w przypadku posła Piotra Naimskiego, w Katalogu na jego temat opublikowano osiem sygnatur i treść zapisów ewidencyjnych, wcale bogato to wygląda. Jednak IPN zobowiązany jest to publikacji wszystkich, a nie tylko wybranych dokumentów. W świetle udostępnionych mi w Czytelni materiałów pracownicy IPN tego zadania nie wykonali. W tej teczce Naimskiego znajdują się informacje dotyczące dwukrotnej jego obserwacji przez wywiadowców Wydz. V Biura „B”, którą prowadzono w dniach 13- 17.12.1979 r. i ponowiono 7- 16.02.1980 r. Fanom „Życia na podsłuchu” wyjaśniam, że ta komórka Służby Bezpieczeństwa specjalizowała się w podglądaniu czynności figuranta przez okno tak w dzień, jak w nocy. Wynajdowano mieszkanie położone naprzeciwko, z dobrym widokiem, nie zasłoniętym przez np. liście drzew lub krzewów. Niestety raporty podglądaczy „Mariusza” (kryptonim nadany w tej operacji Naimskiemu) trafiły bezpośrednio do zainteresowanej jednostki. Ze szkodą dla potomnych egzemplarzy własnych nie sporządzano. Zainteresowanym, co Naimski wtedy w domu robił, zalecam bezpośredni kontakt z biurem poselskim (J). Naiwnym, którzy spodziewają się pojawienia posła na tym blogu, wyjaśniam, że z nazwiska wywoływałem go długie miesiące temu, gdy publikowałem o zatrudnieniu w PGNiG człowieka przezroczystego dla Rosjan tj. z agenturalną przeszłością. Niestety, specjalista od niezależnej polskiej energetyki tekstem tym się nie zainteresował, a skutki niedawno obserwowaliśmy.
Miłośnikom warszawskiego survivalu mogę podać, że przyszły poseł mieszkał wtedy na Puławskiej 10, a wynajęty do podglądu pokój mieści się na Puławskiej 23/25. Ze zrozumiałych względów numerów mieszkań nie podaję.
Sprawa sieci (!) wynajętych pokoi będzie tu jeszcze opisana, interesujący jest tryb werbunku ich właścicieli, codzienna praktyka, wynagrodzenie niepieniężne lub zmiany stawek gotówkowych – czy nadążały za inflacją.
Może jeszcze nie wszyscy spodziewali się takiego zakończenia, ale sygnatury powołanej teczki na stronie Naimskiego w Katalogu IPN nie ma, co świadczy o skrzętności osób kierujących tamtejszym archiwum lub Biurem Lustracyjnym.
Jutro niemal identycznie o pośle Abgarowiczu.
Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura