Wracając do przerwanego w czwartek wątku rekrutacji do wywiadu Służby Bezpieczeństwa jako znamienny poddaję do rozważań przypadek Macieja Osiatyńskiego. Napalonych poszukiwaczy uprzedzam, że nazwisko to jest tyle warte w archiwum co Severskiego tzn. jest ono nazwiskiem legalizacyjnym, a nie prawdziwym. Po dotkliwych dla wywiadu stratach w postaci dekonspiracji agentury, a przede wszystkim pracowników kadrowych pod przykryciem pracowników placówek dyplomatycznych i handlowych PRL, postanowiono od początku służby stosować u funkcjonariuszy nazwiska legalizacyjne, i tak właśnie Maciej W. stał się Osiatyńskim – studentem OKKW w Kiejkutach. Od początku rekrutacji do organów bezpieczeństwa funkcjonowała rekomendacja, pozornie nikogo nie przyjmowano do UB prosto z ulicy. Jeśli chodzi o lata do 1956 r. najczęściej spotyka się skierowanie przez organizację partyjną. W późnych latach 70-tych, w wywiadzie to nie wystarczało, bynajmniej nie z powodów kompetencji czy znajomości języków. Fala dezercji, która przetoczyła się przez wywiad SB spowodowała baczniejsze zwrócenie uwagi na inny element – rekomendację funkcjonariusza w czynnej służbie. Stąd u niektórych badaczy tezy o panującym w wywiadzie nepotyzmie. Po lekturze kilku teczek rekrutowanych na przełomie lat 70- i 80-tych rozważałbym jednak tezę o minimalizowaniu ryzyka przez gwarancję osobistą i pozostawienie rodziny w kraju. Wątek ten występuje również u Wiktora Suworowa, stwierdzającego wprost o uczynieniu z rodziny zakładników.
W przypadku Osiatyńskiego rekomendacja członka rodziny odegrała w jego rekrutacji rolę podstawową, bo miał - absolwent Handlu Wewnętrznego SGPiS - inne pomysły na życie. Gdy na jego drodze stanęła studentka Dziennikarstwa UW, poznał czynnego wywiadowcę Henryka Bosaka jako teścia. W rekrutacji „pomogli” mu rodzice, również powiązani z resortem.
Jego życiorys przetrzepano jak innych: Technikum, zakłady „Tewa”, studia, przeszłość teścia, a nawet szwagra. Z Charakterystyki psychologicznej sporządzonej w Wydz. XVI Dep. I MSW warto wspomnieć o uprawianiu siatkówki w Warszawiance, przydziale na Malucha (podejrzewam prezent ślubny) i bierną znajomość angielskiego (w końcu studiował Handel wewnętrzny, nie Zagraniczny). Osiatyński wprost mówił funkcjonariuszom o namówieniu przez teścia. To niemal bliźniacza charakterystyka z Severskim: sport i słaba znajomość języka, za to rekomendacje wysoko postawionych funkcjonariuszy, co najmniej w funkcji zastępcy Naczelnika Wydziału.
Po skończeniu szkoły dano mu zajęcia typu pomocniczego, o wyjeździe nie było mowy - Arkusz oceny pracy funkcjonariusza w okresie 16.07.1980- 23.06.1982 r.:
/…/ Członek zespołu chicagowskiego prowadzący dodatkowo podteczkę rezydentury w Tokio. Prowadzi sprawy agenturalne, KO, KI, jak również segregatorów materiałów wstępnych. W ramach działalności zajmuje się podteczkami obiektowymi – posiada dobre rozeznanie ich problematyki. W trakcie dotychczasowej pracy przeprowadził szereg rozmów sondażowo-pozyskaniowych, część z nich zakończyła się pozyskaniem ciekawszych źródeł informacyjnych. W oparciu o nie założono sprawy operacyjne, które w perspektywie mogą przynieść korzyści informacyjne. W pracy zawodowej wykazuje samodzielność oraz zaangażowanie operacyjne. Brak mu jeszcze jednak własnej inicjatywy w dążeniu do uzyskiwania nowych źródeł informacji.
Nie stwierdzono faktu dekonspiracji.
Nauka języka angielskiego musiała pójść u Osiatyńskiego w las, bo w Chicago dało się żyć zupełnie bez jego znajomości. Brak werbunków agentury cudzoziemskiej czy przerzutów świadczy, że nie dawano mu poważniejszych zadań. Z kłopotu wybawiła wywiad inna koneksja rodzinna – siostra Osiatyńskiego po wielu wyjazdach z Filharmonią Narodową w Warszawie znalazła sobie męża w Szwajcarii. W trybie natychmiastowym oceniono to jako zagrożenie dla tajemnic służby i Osiatyński już nie przychodził na Miłobędzką.
Maciej W. (już nie Osiatyński) nie miał problemów z zatrudnieniem na dochodowym stanowisku. Najpierw pracował w państwowym Polservice, a niedługo potem jako zastępca dyrektora Curtis International. Jego przypadek ilustruje także prawdziwość tezy o nie wychodzeniu ze służby: Maciej został niemal natychmiast po zwolnieniu zarejestrowany w charakterze Kontaktu operacyjnego wywiadu (odpowiednik tajnego współpracownika w jednostkach krajowych) krypt. „Osiad” do końca istnienia Służby Bezpieczeństwa.
Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura