Niedawno nadmieniłem Państwu o postaci Henryka Walczyńskiego - funkcjonariusza Dep. III MSW, wyspecjalizowanego w zwalczaniu dywersji wśród dziennikarzy i twórców, ponieważ on również należy do opisywanego tu ostatnio pokolenia. Przebieg jego służby w UB/SB zamieszczono w Katalogu IPN, ale zasługuje on na więcej uwagi niż daty pełnionych funkcji np. w Katalogu – chociaż zgodnie z przeznaczeniem – nic nie wspomniano o zwerbowaniu go 18.03.1948 r. na informatora WUBP Kielce ps. „Marcin”. Ponieważ do służby wstąpił trochę ponad rok później, można stwierdzić pewien rodzaj stażu w korporacji.
Zatrudniony jako oficer operacyjny Walczyński błyskawicznie został doceniony za pracę z agenturą, a do warszawskiej centrali BP przeniesiono go już po 3 latach służby (w tym rok szkoły MBP). Od 1957 r. specjalizował się w rozpracowaniu aktywu ChD, Popiela, Stronnictwa Pracy i „Unii”. W końcu lat 60-tych następuje zmiana „tematu zainteresowania” – stają się nią ośrodki dywersji ideologicznej typu RWE i paryskiej „Kultury”, a Walczyński broni pracę magisterską z analizy Zeszytów Literackich. W międzyczasie przechodzi zawał, czyli nie ma nic za darmo.
Zasadnicza dla całej notki sprawa została opisana w „Opinii służbowej za okres 1976- 77” z 21.06.1977 r.:
Płk Henryk Walczyński po ukończeniu ASW skierowany został do Departamentu III, gdzie pełnił nieformalną funkcję pomocnika Dyrektora Departamentu.
W okresie roku zapoznał się praktycznie z funkcjonowaniem Departamentu oraz nabył doświadczenie w sztabowym kierowaniu pracą rozpoznawczą, operacyjno-profilaktyczną, informacyjną i organizacyjną.
W tym czasie potwierdził on cechy indywidualne jak inteligencja, umiejętność analizy i syntezy, doświadczenie operacyjne, łatwość nawiązywania i utrzymywania kontaktu. Nabył również większych umiejętności organizacyjnych. Wykazał się pełnym zaangażowaniem w realizacji zadań służbowych. Kierował z pozytywnym rezultatem grupą oficerów realizujących zadania specjalne i przygotowujących dokumentację demaskującą antysocjalistyczną działalność. Delegowany w maju br. w czasie „Juvenaliów” do Krakowa w okresie przygotowywania przez elementy antysocjalistyczne prowokacyjnych działań oraz do KSMO – potwierdził umiejętności rozwiązywania trudnych problemów polityczno-operacyjnych.
Dotychczasowa 28 letnia służba, doświadczenie i kwalifikacje zawodowe oraz wysokie morale i aktywna działalność społeczno-polityczna płk. Henryka Walczyńskiego w pełni predysponują go do awansu na stanowisko Zastępcy Dyrektora Departamentu III MSW.
Podpisał: gen. bryg. Krzysztoporski dyr. Dep. III MSW (to ten, który według Siemiątkowskiego, wstrzymał inwigilację środowiska artystycznego J). Czytając tę „Opinię” osłupiałem, wzmiankę o zadaniach specjalnych rozumiem w ten sposób, że towarzysze krakowscy nabałaganili i żaden spośród nich, tylko Walczyński, nadawał się do nadzoru „sprzątania”. Czy któryś z Czytelników ma wątpliwości, że głównym powodem „sprzątania” było zabójstwo Stanisława Pyjasa?
Znając medialne i fabularne świadectwa o sprawie Pyjasa, domyślałem się, że zwykła prokuratura nie miała szans dobrać się do akt operacyjnych SB przed powstaniem IPN. Jednak miałem nadzieję, że już po powstaniu IPN, a tym bardziej po przejęciu jednego z najdłuższych śledztw III RP przez pion śledczy IPN, chociaż próbowano Walczyńskiego przesłuchać.
Nic z tych rzeczy. Na pytanie o czynności wobec Walczyńskiego dyrektor generalny IPN odpowiedział, że w ogóle nie występuje on w śledztwie. Dano mi również do zrozumienia, że, jak chciałem ich podpuścić, to nie z nimi takie numery. Szkoda, że sporządzanie takiej odpowiedzi zajęło mu 2 miesiące. Pracownicy IPN mieli teczkę Walczyńskiego z cytowaną „Opinią” na tapecie, choćby w trakcie przygotowywania do publikacji w Katalogu jego przebiegu służby. Ponadto w centrali IPN działa wyspecjalizowana komórka do badania źródeł archiwalnych. Według mojej wiedzy najnowszym osiągnięciem pracowników tej komórki jest publikacja o kawalerii z września 1939 r.
O wpadkę w sprawie Walczyńskiego nie można obwiniać szeregowych pracowników. Sam Prezes IPN w swojej „publikacji” o SKS do omówienia z teczki tego „wybitnego” SB-eka wybrał sobie tylko przebieg służby. Natomiast nawet z cytowanego w tej samej publikacji dokumentu jasno wynika, że Walczyński pełnił rolę krajowego koordynatora działań przeciwko SKS. Łukasz Kamiński lub jego współpracownik Grzegorz Waligóra zapoznali się (?) z teczką Walczyńskiego w ramach obowiązków służbowych pracowników pionu edukacji publicznej. Czy naprawdę nie należało do żadnego z nich poinformowanie pionu śledczego o funkcjonariuszu, który może dysponować szczególną wiedzą o zabójstwie?
Powyższe zdarzenie oraz szereg opisywanych na tym blogu świadczy, iż IPN to państwo PO w pigułce. Pompuje się w nim ego naukowców, wydając ciężkie pieniądze na niechodliwe publikacje od Sasa do Lasa. Śmiało należy przedstawiać IPN jako „zieloną wyspę” i udostępnić im fundusze europejskie. Seria błędów i zaniechań w publikacjach IPN jest stałym tematem tego bloga. Komputerowa baza teczek w zeszłym tygodniu zmieniła wystrój, zmienia się go co roku. Naukowcy z IPN, może „naukowcy”, stanowią wierzchołek korporacyjnej piramidy, dla których liczy się kasa do podziału, dla nich IPN nie jest pierwszym, a coraz częściej nawet nie drugim etatem. Proszę wskazać samodzielnego naukowca IPN, który przezornie nie zaopatrzył się w etat(y) na uczelni. IPN to dla nich dojna krowa, nic więcej.
W IPN nie funkcjonuje komunikacja wewnętrzna, a o kadrach nie decyduje kryterium kompetencji, tłumacząc na język internetu – Bareja nigdy nie odszedł.
Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura