Postać prof. Bogdana Michalskiego wymieniano już w publikacjach IPN pióra Daniela Wincentego – pracownika Oddziału IPN w Gdańsku. W 2010 r., w zbiorze o dowcipnym tytule „Dziennikarze władzy, władza dziennikarzom”. Natomiast w publikacji o równie dowcipnym tytule: „Załamanie na froncie ideologicznym” - Gdańsk 2012 – wydaje się on jedną z pierwszoplanowych postaci nowego związku dziennikarskiego, popierającego juntę stanu wojennego – SD PRL. Pada nawet określenie ojciec-założyciel. Trzeba przyznać, że Michalski miał już dorobek społeczny sprzed rozwiązania SDP, bo pełnił funkcję przewodniczącego Sądu zawodowego w tym związku. Wincenty określa go także ekspertem prawnym związku. Czytelnika (ale nie historyka) może zmylić, że Michalski współtworzył poradnik dla bezrobotnych dziennikarzy w stanie wojennym, a także publicznie polemizował z Janem Brodzkim z „Trybuny Ludu”.
Jednocześnie w „Załamaniu” występuje postać tajnego współpracownika pseudonim „XXI”, który ma dotarcie do Stefana Bratkowskiego i sporządza różne ekspertyzy na użytek oficera prowadzącego. Według załączonego indeksu tw „XXI” nie zidentyfikowano.
Dla miłośników publikacji IPN mam zatem wspaniałą wiadomość: na podstawie zapisów ewidencyjnych można zidentyfikować to źródło informacji. Według ewidencji Służby Bezpieczeństwa Bogdan Michalski to właśnie tajny współpracownik pseudonim „XXI”, działający w środowisku dziennikarskim, o czym świadczy również przynależność organizacyjna jego oficerów prowadzących. Jak wykazywałem wczoraj, Michalski informował nie tylko o dziennikarzach, ale odgrywał także rolę specjalisty od mediów i kultury, zapewne z racji zatrudnienia w Instytucie Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego.
O agenturalnej współpracy Bogdana Michalskiego w charakterze tajnego współpracownika SB świadczą;
- dwie karty osobowe z kartoteki odtworzeniowej byłego Biura „C MSW [ta kartoteka miała zniknąć, ale zepsuły się NRD-owskie niszczarki] pierwsza o zarejestrowaniu Michalskiego przez ppor. H. Ślęzaka pod nr 67390 w dniu 29.12.1981 r., a druga o wybrakowaniu teczki Michalskiego spod numeru 22776/I z uwagi na małą wartość operacyjną;
- zapis w dzienniku rejestracyjnym MSW nr 67390 z dat 5.11.1981 i 29.12.1981 r. [prawdopodobnie daty obejmują błyskawiczną procedurę werbunkową] zgłoszoną przez Wydz. XIV Dep. II jako tw ps. „XXI”; później miała nastąpić zmiana jednostek: 5.06.1984 r. Wydz. VII Dep. III MSW i 30.09.1988 r. Wydz. VI Dep. III MSW do wyrejestrowania w dniu 18.01.1990 r. [w zapisie brak danych osobowych];
- zapis z dziennika archiwalnego MSW sygn. I z nr. 22776 z dnia 16.10.1989 r. o złożeniu do archiwum Biura „C” MSW teczki Bogdana Michalskiego [w tym dzienniku dane osobowe są] przez Wydz. VI Dep. III MSW, nr teczki 67390, w rubryce pseudonim: „XXI”.
Odpowiadając na niezadane pytanie o kompetencje Daniela Wincentego wyjaśniam, że obecnie w IPN – w pionie edukacyjnym istnieje tendencja do eliminowania historyków z badań historycznych. Przykłady już niedawno wymieniałem, lecz powtórzę: Dudek, Gontarczyk i Gasztołd-Seń - politolodzy, Wincenty - socjolog, Gańczak i Graczyk - dziennikarze. Do tego dochodzi mnóstwo historyków dziejów najnowszych, którzy na IPN się „załapali”, a przed powstaniem Instytutu zajmowali się grzebaniem w gazetach lub nagrywaniem wspomnień, najczęściej nawróconych ludowców. Istotne jest także, że dwóch z ww. – Graczyk i Wincenty – pracuje i publikuje w ramach ogólnopolskiego projektu „Aparat bezpieczeństwa wobec środowisk twórczych, dziennikarzy i naukowców”. Uprzedzając poświęconą temu notkę, stwierdzam, że Graczyk w swojej książce o „Tygodniku” popełnił niemal identyczny błąd co Wincenty. Warto zatem poruszyć problematykę umiejętności osoby ten projekt prowadzącej – członka Rady IPN, pracownika Instytutu Historii PAN, naczelnego „Dziejów Najnowszych” prof. Tadeusz Wolszy.
Co do jednostkowości przypadku Michalskiego informuję, że „Załamania na froncie ideologicznym” nie czytałem i nie zamierzam. Po prostu z racji publikacji cyklu o pokoleniu: za młodym na wojnę, a za starym, żeby nie pamiętać – urodzeni na przełomie lat 20- i 30-tych, zamierzał dawno temu poświęcić notkę Michalskiemu. Przed wczorajszą publikacją sięgnąłem do Wincentego jak do słownika, co konkurencja na ten sam temat napisała i spotkała mnie niespodzianka. Przeglądając wzmianki w „Załamaniu” o Michalskim i tw „XXI” napotkałem także ciekawy fragment – o ks. Niewęgłowskim, który: niechętnie spotykał się z funkcjonariuszami SB, a Komisja Historyczna orzekła, iż nie był tajnym współpracownikiem. Tak się składa, że jedną z pierwszych publikacji poświęciłem temu księdzu, który i owszem, niechętnie spotkał się z oficerem lubelskiej SB – Jeleniem, ale z siedleckiej i warszawskiej przebiegało to trochę inaczej. Czytałem także kiedyś, że to sąd (Tuleya?) orzeka, kto jest tw, a tu niespodzianka – można prywatnie orzekać, że ktoś nie jest tw, a w wydawnictwie IPN ma to wagę rozstrzygającą.
Przyczyny takiej, a nie innej kondycji historii w IPN? Ryba psuje się od głowy. Po jeszcze kilku notkach z cyklu pokoleniowego będzie Prezes IPN w roli opiekuna leminga, a Graczyk w roli zaprzyjaźnionego (?) z tw.
Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura