Kolejnym przedstawicielem pokolenia urodzonego na przełomie lat 20- i 30-tych był ksiądz zakonu Jezuitów – Eugeniusz Ożóg. Miał on mieć swoje miejsce w monumentalnej monografii ks. Isakowicza-Zaleskiego. Niestety, okazało się, że właściwą teczkę ks. Isakowicz-Zaleski otrzymał dopiero rok po wydaniu książki. Mam dwie teorie na ten temat. Po pierwsze badacze krakowscy bardzo upierają się przy tym, aby żadnych dokumentów w Warszawie nie znaleźć. Tak samo ma Roman Graczyk. Po drugie przypadek Włodka i inne mi znane, nie świadczą najlepiej o krakowskich poszukiwaczach teczek.
Wyjaśnienia wymaga, że ks. Isakowicz-Zaleski poszukiwał jezuity współpracującego ze Służbą Bezpieczeństwa pod pseudonimem „Stefan”. Z teczki wynika, że był to właśnie Eugeniusz Ożóg. Proponuję więc wybór kilku - Charakterystyka tw „Stefan” z 15.02.1974 r. – Kraków:
T.w. „Stefan” w dniu 12.XI.1966 r. zarejestrowany został w sieci agenturalnej przez Wydział IV KWMO w Poznaniu. Uczyniono to w chwili, kiedy uzyskano od niego zgodę na prowadzenie rozmów z przedstawicielami /pracownikami/ Służby Bezpieczeństwa.
Od chwili rejestracji do grudnia 1967 r. oficer SB Wydz. IV w Poznaniu spotkał się ze „Stefanem” dwukrotnie. Podczas tych spotkań przeprowadził z nim rozmowy ogólne. W grudniu 1967 r. t.w. został przeniesiony przez swoje władze zakonne do Krakowa. Naczelnik Wydziału IV w Poznaniu zadecydował, że do Krakowa przyjedzie pracownik prowadzący rozmowy ze „Stefanem” i przekaże go na kontakt Sł. Bezp. w Krakowie. Do tego jednak nie doszło. Wydział IV w Poznaniu poprzestał na przesłaniu do Krakowa tylko teczki personalnej. Do dnia 23.IV.1970 r. nie utrzymywano ze „Stefanem” kontaktu. Kontakt nawiązał pracownik Wydziału IV-go KWMO w Krakowie, proponując „Stefanowi” kontynuowanie spotkań zapoczątkowanych w Poznaniu. T.w. wyraził zgodę na niezbyt częste kontakty zastrzegając się, że kontakty te nie będą niczym innym jak obópólnym wymienieniem poglądów.
Od chwili nawiązania kontaktu tj. IV.1970 r. do 1.I.74 r. odbyto ze „Stefanem” 12 spotkań, z tego 4 odbyły się w lokalach gastronomicznych, pozostałe 8 spotkań odbyło się w MK „Jawor”.
Niewielka ilość spotkań ze „Stefanem” nie wynikła tylko z wyrażonego swego czasu życzenia t.w., by kontakt między nami nie był zbyt częsty, lecz i z tego, że t.w. trzykrotnie wyjeżdżał za granicę w 1970/71 r. na 9 m-cy do NRF. W 1972 r. na 3 m-ce do NRF i w 1973/74 na 6 m-cy do Anglii. Poza tym doktoryzował się na KUL-u, uzyskując w grudniu 1972 r. doktorat z psychologii.
W okresie tym „Stefan” nie tylko zdobył doktorat, lecz również w hierarchii zakonu awansował na stanowisko dyrektora WAM. Wprawdzie stosunek jego do współpracy uległ w tym okresie dużej poprawie, to jednak nie kształtuje się tak, jakby tego można sobie było życzyć.
Nadal kontakty z nim ukladają się na płaszczyźnie spotkań dla wymienienia poglądów przez dwie równorzędne strony. Uzyskano tylko tyle, że zachowuje fakt tych kontaktów z nami w tajemnicy, co sam podkreśla. W okresie tym t.w. wynagrodzenia nie pobierał. Raz tylko otrzymał dwa kartony papierosów zagranicznych na kwotę 605 zł i to jeszcze próbował zapłacić za nie. Poza tym podczas każdego spotkania jest częstowany kawą i koniakiem.
W perspektywie dalszych kontaktów ze „Stefanem” czynione będą usiłowania obliczone na dalsze wiązanie go z naszym aparatem. Wywołanie u niego poczucia obowiązku spotkań z pracownikiem. Będzie się zmierzać do tego, by doprowadzić do odbycia jednego spotkania na dwa miesiące.
Również poczyni się próby wykorzystania dogodnej sytuacji, jaka zaistnieje w zakonie w związku z przygotowaniami do kongregacji generalnej, by wykazać konieczność częstszych między nami kontaktów, z uwagi na ważność omówienia zachodzących problemów.
Również w sposób bardzo dyplomatyczny będzie się wpływać na niego, żeby ograniczał inicjatywy wydawnicze jezuitów.
Charakterystyka tw „Stefan” z 1975 r. – Kraków:
T.w. ps.“Stefan” wywodzi się z zakonu OO Jezuitów, gdzie pełni funkcję kierowniczą jednego z działów prowadzonych przez tenże zakon.
Jako typ raczej naukowca niż kierownika zakonu posiada możliwość awansu w pracach naukowcych prowadzonych przez jezuitów.
Mimo kilkuletniej współpracy ze Służbą Bezp. nie związał się. Informacje przekazuje w czasie rozmów z nim prowadzonych i raczej spotkania traktuje jako mające cel konsultacji pomiędzy nim
- przedstawicielem zakonu
- a władzami państwowymi.
Niemniej w rozmowach szczery, śmiało wypowiadający swoje zdanie, w tym również krytyczne pod adresem zarówno władz kościoła, jak i też władz państwowych. Uzyskiwane od niego informacje mają charakter raczej ogólny z tym jednak, że w czasie ważniejszych wydarzeń w zakonie jak wybory, kapituła generalna itp. podaje szczegóły, w pełni znajdujące potwierdzenie przez inne źródła informacji. Wiąże się to między innymi z tym, że w takich przypadkach znacznego podekscytowania w zakonie uzyskuje te informacje. Zwykle natomiast jego działalność ogranicza się do wykonywanej funkcji co w pewnym stopniu izoluje go od konfratrów.
Do chwili obecnej nie wykonywał poważniejszych zadań poza przekazywaniem informacji o sytuacji w zakonie.
Wynagradzany nie był, a jedynie okresowo częstowany okazjonalnie alkoholem, co w znacznym stopniu zbliża go do pracownika rozbudzając jego zaufanie.
Wykorzytywany jest w znacznej mierze jako źródło informacji do opiniowania pewnych zjawisk zachodzących w zakonie bądź interesujących nas osób.
Spotkania z nim nie są umawiane systematycznie, gdyż nie godzi się na taką formę, a jedynie każdorazowo wywoływane telefonicznie.
Pozostaje od 1975 r. na kontakcie kier. Sekcji V Wydz. IV KW MO w Krakowie kpt. St. Piskorz, zaś do tego okresu czasu pozostawał na kontakcie kpt. H. Króla. W czasie przekazania nie wnosił żadnych uwag dot. tej zmiany.
Pismo do Naczelnika Wydziału Paszportów w Krakowie z 1.09.1977 r.
Prosimy o załatwienie w trybie b. pilnym prośby prowincjała oo Jezuitów o. EUGENIUSZ OŻÓG dotyczącej rozszerzenia ważności posiadanego w/wym. paszportu na wszystkie kraje świata z prawem wielokrotnego przekraczania granicy.
Z uwagi na realizację ważnych przedsięwzięć operacyjnych związanych z Zakonem jezuickim jesteśmy zainteresowani, by w/wym. prowincjał możliwie szybko wyjechał w planowaną podróż.
Naczelnik Wydz. IV ppłk Józef Biel
Informacja z 18.08.1977 r. – Kraków dla MSW:
W dniu 8.08.1977 r. ogłoszono w domu prowincjalskim [sic] Jezuitów, że prowincjałem małopolskiej został o. Eugeniusz Ożóg, s. Franciszka i Antoniny Głowiak, ur. 23.1..1932 r. w Zalesiu k/Łańcuta, wykształcenie wyższe, doktor psychologii, dotychczasowo pełniący funkcję w zakonie dyrektora Wydawnictwa Apostolstwa Modlitwy.
Ogłoszenie w postaci pisemnego komunikatu wywieszonego w sali Domu Zakonnego Mały Rynek 8 zawiadamia między innymi, że funckję prowincjała o. Ożóg pełnić będzie od grudnia 1977 r.
Ustalono drogą operacyjną, że jest to zgodne z nowym zalecenim generała Zakonu, by każdy nowy prowincjał przedstawiony został w Zakonie przynajmniej na trzy miesiące przed objęciem funkcji. Wiąże się to w przypadku o. Ożoga między innymi z tym, że wcześniej ma on wyjechać do Rzymu, gdzie w Domu Generalnym zapozna się z wymogami stawianymi przed nim jako prowincjałem, a następnie wyjechać do Zambii, wziąć udział w uroczystościach jubileuszowych 50-lecia misji jezuickiej.
Ogłoszenie jak wyżej nie wywołało większego zdziwienia Jezuitów, przynajmniej co do osoby nowego prowincjała, tym bardziej, że spośród trzech potencjalnych kandydatów nazwisko o. Ożoga wymieniane było jako kandydata mającego największą szansę. Niemniej wywołało to liczne komentarze w postaci „choroskopów” [sic], a mianowicie:
- o. Ożóg zdystansował swych kontrkandydatów w osobach dziekana filozofii o. Darowskiego i superiora Domu Zaskale 1 o. Piechnika. Jest on serdecznym kolegą o. Darowskiego, stąd spodziewane jest zacieśnienie ich stosunków, natomiast może napotykać na kłopoty z ułożeniem spraw z o. Piechnikiem;
- spodziewany jest wpływ o. Darowskiego na nowego prowincjała, stąd obawy, że Darowski może wprowadzić w czyn lansowane przez siebie tendencje o potrzebie wzmożenia dyscypliny w przedmiocie ściślejszego przestrzegania reguły zakonnej itp., co było powodem jego niepopularności wśród konfratrów;
- już dziś mówi się, że Dom na Zaskalu kierowany przez o. Piechnika tworzy jak gdyby oddzielną enklawę od Zakonu, trudną do podporządkowania ze względu na znaczny autorytet wśróda starszych zakonników o. Piechnika popieranego przez b. prowincjała o. Nawrockiego. Tu dyskutanci upatrują pewnych trudności w rządzeniu dla nowego prowincjała, opierając to na przykładzie, że podobne trudności miał o. Popiel z chwilą, gdy usiłował wprowadzać w życie dekret o Ubustwie [sic], uchwalony na Kongregacji Generalnej Jezuitów i na Zaskalu napotkał solidarny sprzeciw;
- istnieje obawa konfliktu pokoleń, jakoby nowy prowincjał z uwagi na wiek będzie usiłował preferować ludzi młodszej generacji, tym bardziej, że już dziś mówi o potrzebie umocnienia administracji Zakonu;
- w dniu 15.07.1977 r. prowincjał o. Jan Popiel wydał dyspozycję personalną, która w zasadzie wprowadziła jedynie nieliczne zmiany, nie naruszając osobistego interesu żadnego z zakonników. Mimo że sprawę tę uważa się na rok bieżący za zamkniętą, mówi się o mających nastąpić zmianach, które przypisuje się jakoby miały nastąpić w myśl decyzji prowincjała o. Jana Popiela, lecz pod wpływem sugestii o. Eugeniusza Ożóga [sic];
- przewiduje się odejście o. Jana Kowala dotychczasowego socjusza prowincjała, a jako powód podaje się „starszy wiek, mało operatywny itp.” Przypuszczenie, że o. Ożóg może uczynić o. Darowskiego ocenia się, że w ten sposób potwierdzałyby obawy i zniechęciłby do siebie większość ojców.
Drugim domniemanym kandydatem na socjusza jest o. Piechnik, gdyby to sprawdziło się – spotkałoby się z oceną faktycznej zagrywki prowincjała, który zaspokajając dążność do władzy o. Piechnika, z drugiej strony przenosząc go do Domu prowincjalnego rozbiłby monolit na Zaskalu;
- w najbliższych dniach ma zostać zdjęty z funkcji ekonoma prowincji o. Józef Hromik i zostać mianowany superiorem Domu w Częstochowie w miejsce o. Cięciwy, który miał narobić bliżej nie określonych kłopotów dla Zakonu. Odejście ze składu Kierownictwa prowincji o. Hromika miałoby zakończyć dominację Hromików w Zakonie jezuickim /trzech braci Hromików w małopolskiej prowincji jezuitów/. W miejsce o. Hromika funkcję ekonoma prowincji spełniać będzie chwilowo superior Domu Mały Rynek 8, o. Zając;
- od szeregu lat pomiędzy Rektorem Domu przy ul. Kopernika o. Drążkiem a o. Ożógiem stosunki układają się niepomyślnie. Datuje się to od czasu, gdy o. Drążek przejął inicjatywę duszpasterstwa akademickiego, którym intertesował się o. Ożóg, przypisując o. Ożogowi, że nic nie zrobił na tym odcinku przeciwstawiając mu rozwiniętą przez siebie działalność DA i uznanie u kardynała Wojtyły.
Aczkolwiek każdorazowy Rektor Domu był zarazem przełożonym zakonników zatrudnionych w WAM, to na skutek trudności w dogadywaniu się rektora o. Drążka z Dyrektorem WAM o. Ożogiem, spowodowano zmianę polegającą na tym, że wyodrębniono WAM od Kolegium Jezuickiego, zaś superiorem zatrudnionych tam zakonników został dyr. WAM o. Ożóg.
Niemniej o. Ożóg ustawicznie wysuwał zarzuty pod adresem Rektora o. Drążka jakoby „więcej interesuje się DA i studentami niż Kolegium, dożywia studentów w kuchni zakonnej, kardynał przyjeżdżając do jezuitów odwiedza o. Drążka i studentów z DA, a nie ich Zakon itp.”
Dyskutanci przewidują za tym, że o. Ożóg po objęciu funkcji prowincjała będzie dążył do zmiany rektora o. Drążka. Trudność tego przedsięwzięcia polegać będzie między innymi na tym, że są wyodrębnione trzy Domy w prowincji, a to: Kolegium Krakowskie, Domy w Starej Wsi i Czechowicach, których rektorzy są z nominacji Generała Zakonu;
- przewiduje się, że funkcję dyrektora WAM po o. Ożóg obejmie b. prowincjał o. St. Nawrocki. Jest to o tyle mało prawdopodobne, że sam o. Ożóg wysuwa zastrzeżenia pod adresem o. Nawrockiego w kwestii jego działalności na odcinku tzw. prowadzonej przez niego „małej poligrafii”.
Twierdzi on, że o. Nawrocki uzyskał wszelkie pozwolenia od władz na prowadzenie „małej poligrafii”, która winna służyć i przynosić korzyść dla Zakonu, a przede wszystkim dla WAM. Tymczasem o. Nawrocki sam pisze, sam drukuje i brak nad jego działalnością kontroli Zakonu /od której stara się uchylać/, może być powodem, że działając pod ałspicjami [sic]jezuitów zajmować się będzie wydawnictwami nie związanymi kierunkiem z ich Zakonem. Inną obawą, jaką o. Ożóg ma pod adresem o. Nawrockiego to fakt, czy wszystko, co on robi, jest formalnie zgodne z przepisami prawa, gdyż w przeciwnym razie mogłoby to mieć ujemny wpływ przy załatwianiu z władzami zezwoleń na druk dla WAM. O. Ożóg przytacza przykłady jakoby o. Nawrocki zajmował się działalnością usługową dla innych osób z zakresu „małej poligrafii”. W ostatnim okresie czasu miał drukować na posiadanej maszynie książkę pt. „Etyka” czy coś w tym rodzaju dla bpa Smoleńskiego w ilości kilkuset egzemplarzy.
Z wypowiedzi o. Ożóga wynika, że będzie usiłował wywierać wpływ na Nawrockiego i objąć go ściślejszą kontrolą. Wcześniej o. Ożóg miał pretensję o wydaną przez o. Nawrockiego broszurę pt. „O chrześcijańskim obowiązku modlitwy i pracy”. Aczkolwiek nie atakował treści i problemów w niej poruszanych, to jednak twierdził, że wydanie to pozostawia wiele do życzenia pod względem formy i stylu.
Krytyczne uwagi pod adresem tegoż wydania rozpoczął po zapoznaniu się z artykułem prasowym informującym, że broszura o. Nawrockiego jest jednym z opracowań nagrodzonych przez PAX.
Prowincjał o. Jan Popiel popierał kandydaturę na prowincjała o. Ożoga, mimo że Ożóg nie ze wszystkim zgadzał się, co postanawiał prowincjał. Jednym z tego przykładem jest fakt, że prowincjał o. Jan Popiel jako historyk sztuki kościelnej jest zainteresowany wykonaniem witraży do kościoła przy ul. Kopernika 26. Na jego zlecenie plastyk Skompski [sic] opracował projekt w nowoczesnym ujęciu witraży, które akceptuje o. Popiel, zaś zastrzeżenia co do tego ma szereg jezuitów z o. Ożogiem na czele.
O. Ożóg zasugerował by sprawę realizacji tych witraży przełożyć na czas późniejszy, to on, gdy obejmie władzę, poleci je zmienić na stosowniejsze. Prowincjał Jan Popiel, gdy zorientował się, co zamierza Ożóg, przekazał projekt witraży do zaopiniowania konserwatorowi zabytków. Wie, że sprawa przeciągnie się w czasie, gdyż konserwator zabytków ob. Kłosowski przebywa na urlopie, twierdzi jednak, że gdyby udało się Ożógowi postawić na swoimi zmienić projekt, to i tak będzie musiał mieć zatwierdzenie projektu również z Kurii, gdzie o. Popiel jest w Komisji d/s sztuki kościelnej, to wówczas nic zatwierdzi Ożógowi zmienionego projektu.
Z całości rozpoznania wynika, iż nowy prowincjał to człowiek wykazujący znaczną energię w działaniu. Mimo wcześniejszych zapowiedzi, że funkcji prowincjała nie przyjmie, to jednak przyjął ją z zadowoleniem.
W jego dotychczasowym sposobie bycia nie przejawiał wrogości do obecnego ustroju, a nawet z wypowiedzi jego wynikało, że jest przeciwnikiem uwikływania się w kościele w sprawy niepopularne, związane z różnymi orientacjami politycznymi. W sposób wyraźny oddziela zakon od Kurii krakowskiej. Niemniej jest on silnie związany z Zakonem, co stawia go w rzędzie ideologów swego stanu.
Z tych powodów zostanie opracowany plan operacyjnych przedsięwzięć zmierzający do zabezpieczenia naszych wpływów, by nie dopuścić do aktywacji środowiska jezuickiego – pod jego kierownictwem.
Notatka z 29.01.1983 r. w Warszawie ze spotkania z tw „Stefan”:
W czasie spotkania poruszyliśmy następujące tematy:
- sytuacja społeczno-polityczna,
- wizyta papieża,
- sytuacja prymasa,
kongregacja generalna i prowincjonalna.
Wyrażone w poszczególnych tematach przez t.w. opinie i przekazane informacje są następujące:
1 Stan wojenny zostawił trwały ślad w postaci różnorodnych urazów. Źle się stało, że zawieszono życie społeczne w postaci zorganizowanej. Okres „Solidarności” dał społeczeństwu potwierdzenie, że może ono być słuchane i może ono wpłynąć na bieg wydarzeń, może kształtować i wybierać. To było wielkie, autentyczne poruszenie wnętrza ludzi i należało to wykorzystać. Izolacja ekstremy była słuszna, ale należało natychmiast uruchomić nowe związki na bazie realistów – solidarnościowców, itd. Wałęsę też należało wykorzystać. Ekstrema wyizolowała się sama, ale władze nigdy nie mogą izolować się od społeczeństwa, a tak się stało. I co teraz? Władze oddzielnie, społeczeństwo oddzielnie. Drugi rok leci, a współdziałania nie ma, jeżeli realnie patrzeć na życie. Autentyczne porozumienie jest właściwie niemożliwe, powstała za duża przepaść, której nawet kościół, gdyby robił maksimum wysiłku, nie zasypie. Szanse przełamania apatii społecznej zostały zaprzepaszczone. W kręgach partyjnych mówi się czasem, że wizyta paieża w 1979 r. przyczyniła się do zamieszania. Jest to błędne rozumienie, gdyż „Solidarność” czy coś innego wyrosłaby i tak, atmosfera gęstniała, brak celów, tendencje spadkowe w gospodarce. Sytuacja w partii też była dużą siłą napędową do wybuchu protestu. Obecnie należy szukać jakiejś innej formuły polityczno-społecznej. T.w. zdaje sobie sprawę, że szersze uwzględnienie czynnika katolickiego w życiu społecznym nie jest do przyjęcia ze względów doktrynalnych w KS-ach, a z drugiej strony lata płyną, napięcia rosną i nie widać, by ktoś miał coś do zaproponowania. Może by przyjąć jakąś zręczną formułę chrześcijańską, która pociągnęłaby społeczeństwo. Może mieściłoby się to w polskim modelu socjalizmu. Czy naprawdę nie dałoby się przekonać sojuszników? U nich też występują poszczególne specyfiki. Tutaj nie chodzi ściśle o katolicyzm, a na pewno nie o kościół. Społeczeństwo nasze jest w istocie tak bardzo głęboko wierzące. Nasz katolicyzm jest płytki, demonstracyjny. Niestety, tak go polski kościół wykształcił. Społeczeństwo bardziej protestuje będąc przy kościele niż faktycznie przeżywa wiarę.
Na mojąuwagę na temat inicjatyw Zabłockiego, t.w. wyraził pogląd, że tworzenie partii katolickiej nie wzbudzi szerszego zainteresowania i tak bardzo potrzebnego ożywienia, „Znak” też nic tu nie zdziała, jest zramolały, konserwatywny.
Kościół jest obecnie w b. trudnej sytuacji. Z jednej strony nieufne wobec władz i ich wszelkich inicjatyw, a i do kościoła czasem też – społeczeństw. Z drugiej strony nieufne wobec kościoła władze, które w miarę narastających niepowodzeń obarczają winą kościół. Jest i w kościele ekstrema polityczna, ale nie decyduje. Kościół może być pomocny w dotarciu do społeczeństwa, choć wcale to nie jest takie łatwe. Są poważne obawy, że stosunki państwo-kościół pogorszą się, gdyż po obu stronach brak cierpliwości, rozsądku i wzajemnego zrozumienia.
2 Na tym tle wizyta papieża wydaje się być szansą. Mogłaby powstać jakaś nowa płaszczyzna, która w 1979 roku była jeszcze niemożliwa do osiągnięcia. Czasem trzeba coś przeżyć, aby zrozumieć. Papież mógłby odegrać dużą rolę w przestawieniu się wewnętrznym społeczeństwa na tor pozytywny. On umie ruszać wnętrza ludzkie. Zawsze umiał skupiać. Ma jednak ten charyzmat porywający tłumy. Przebieg, atmosfera jego licznych wizyt na świecie daje dowody, że umie oddziaływać we wszystkich społeczeństwach, kulturach, systemach. Umie rozładowywać napięcia. Na pewno zrobiłby wszystko, aby dać społeczeństwu wiarę w przyszłość.
W środowisku krakowskim mają duże wątpliwości, czy do wizyty dojdzie. Będą poważne straty, jeżeli nie dojdzie. T.w. rozumie uwarunkowania międzynarodowe, ale czasem trzeba wybierać i ryzykować. Sąsiedzi też powinni zrozumieć. Ekscesy polityczne w czasie wizyty wątpliwe, łatwe do likwidacji siłami samego kościoła.
3 Dalsze odłożenie wizyty papieża skomplikuje b. poważnie sytuację Glempowi. Opozycja w stosunku do niego jest chyba większa niż na to wygląda. Dotyczy to już nie tylko duchowieństwa, ale zatacza coraz szersze kręgi w społeczeństwie. RWE też swoje robi. Trzeba się liczyć z tym, że ludzie bardziej będą wierzyć RWE niż namowom prymasa do realizmu społecznego.
Odłożenie wizyty będzie odebrane jako pogorszenie się stosunków państwo-kościół, czyli kompromitacja dla linii Glempa, a w rezultacie i dla papieża. Będzie silna nagonka na zmianę linii. Prymas zaangażował się poważnie, mimo że niezręcznie i teraz nie można dopuścić do tego, aby się położył. W środowisku jezuitów patrzy się na to z b. dużym niepokojem i wielką odpowiedzialnością. Interpretacja, że kapelusz kardynalski jest potwierdzeniem, iż papież w pełni popiera Glempa jest błędna. Papież był między młotem a kowadłem i nie mógł inaczej postąpić. Przecież i tak długo nie dawał mu kapelusza, bo wiadomości z Polski niepokoiły go, czy Glemp postępuje właściwie. W końcu stolica prymasa Polski nie może być dłużej bez kardynała, gdyż stałoby się to zbyt wymowne wobec świata. Papież miał same zastrzeżenia, czy Wyszyński postąpił słusznie czyniąc Glempa spadkobiercą. Sprawa jest jezuitom dobrze znana. Do Macharskiego takich zastrzeżeń nie było. Źle się dzieje, że otoczenie Glempa przekazuje papiezowi zbyt często informacje dezinformujące go. Glemp powinien rozpędzić swoją kurię, a w pierwszej kolejności pozbyć się B. Dąbrowskiego i Orszulika, którzy robią swoje własne interesy i przysparzają najwięcej kłopotów tak Glempowi, jak i papieżowi. Papież jest uczulony na informacje z Krakowa, że mogą być tendencyjne w stosunku do warszawskich. Rozbieżności są, ale na sprawy należy patrzeć szerzej, perspektywicznie, a nie tylko przez pryzmat własnego interesu i wcale nie w kategoriach politycznych. Na moje pytanie, jak należy wobec tego patrzeć na ataki „Kultury” paryskiej na Dąbrowskiego i Orszulika, która wątpliwe, by kierowała się dobrem kościoła. T.w. przyznał, że ta zbieżność jest fatalna i rzeczywiście robi złe wrażenie, ale „Kultura”, a czym innym jezuici i inni ludzie kościoła. Glemp popełnia podstawowy błąd – za dużo i za zbyt wyraźnie mówi. Powinien powiedzieć na temat swojego punktu widzenia raz, potem lekko przypomnieć i na tym koniec. Należy umieć czekać, jak to robłi Wyszyński. Glempowi brak formatu i doświadczenia. Za szybko poszedł w górę, a geniuszem nie jest. Całe życie byłw cieniu Wyszyńskiego. Macharski politycznie myśli tak samo, jak Glemp, ale wypowiada się zręcznie, omija rafy. Trzeba uwzględniać odczucia społeczne i stopniowo je modulować.
Wśród jezuitów jest duża powściągliwość wobec Glempa. W grudniu na Rakowieckiej w Warszawie po prostu wrzało. Większość rozumie jego idee, ale trudno akceptować formy. Stoją wiec w bardzo trudnej sytuacji.
4 Planowana na wrzesień br. kongregacja generalna jezuitów wzbudza zrozumiałe zainteresowanie ze względu na sensacje, jakie prasa zachodnia zrobiła z posunięć papieża wobec zakonu. Sprawa jest rozdęta niewspółmiernie do faktów. Okres posoborowy, namiętne dyskusje, spory itd. spowodował w szeregach jezuitów szczególne rozhuśtanie. Wpłynęły na to również warunki polityczne i społeczne w poszczególnych krajach. W niektórych jezuici zaangażowali się głęboko w działalność pozakościelną, co oderwało ich od podstawowych zadan zakonu. J.P. II w ramach uporządkowywania wielu spraw zwrócił uwagęszczególną na jezuitów, zdając sobie sprawę z ich możliwości. Jak zawsze w takim przypadku, ujarzmienie rozbrykanego konia nie jest łatwe. Posypały się zarzuty wobec papieża, że tłumi wolność w kościele, podczas gdy w sferze politycznej jest jej orędownikiem. Wiele właśnie od jezuitów wyszło ciężkich kalumnii na J.P. II. Papież dość długo czekał na uspokojenie, ale nie miał innego wyjścia jak odsunięcie o. Arrupe pomijając faktyczny stan jego zdrowia. Mianowany o. Dezza jest wielkim autorytetem nie tylko w zakonie, ale i w Watykanie, spowiednik ostatnich papieży zna świetnie wszelkie kulisy kościoła. Jak widać, uspokoił wzburzenie i kongregacja na pewno przejdzie spokojnie i rzeczowo.
Kongregacja będzie musiała odpowiedzieć na szereg kwestii tj. jak ma pracować zakon dzisiaj. Jedno jest pewne, że w ścisłym związku z papieżem i pomagać mu. Zadanie to nie jest łatwe, gdyż papież, mimo sukcesów w swojej misji duszpasterskiej na świecie, napotyka na poważne trudności wewnętrzne. Kuria rzymska jest nadal skomplikowana i w poważnej części mu niechętna. To samo episkopaty Europy Zachodniej. Podstawową przyczyną jest poczucie wyższości Zachodu nad innymi krajami, a nad Wschodnią Europą najbardziej. Na szczęście nie pisze się o tym szerzej, ale papież spotyka się nierzadko z afrontami ze strony kościołów zachodnich, to my wmawiamy sobie, że papież-Polak to cudowny wynalazek. Dla nas na świecie tak, bo kojarzy się on właśnie z czymś nowym i pochodzenie z kraju socjalistycznego jest atrakcją, ale dla tzw. kręgów opiniotwórczych, w tym i w kościele, to policzek. Całe szczęście, że papież nie jest porywczy, umie czekać, ale gdy podejmuje decyzje, to konsekwentnie. Np. sprawa Künga – tyle było hałasu i ucichło, bo papież nie ustąpił. W kościele tez występuje wynaturzone poczucie wolności. Będąc w tym temacie t.w. zwrócił uwagę na rolę Casaroliego. Dawniej wiele mówiło się o Casarolim jako twórcy tzw. polityki wschodniej Watykanu. Casaroli nie był żadnym jej autorem, robił to, co mu kazali. Jest to człowiek b. inteligentny, dużej wiedzy, doświadczony, ale ma tę cechę, że nic nie robi na własną rękę. Był przed laty kurs na Wschód, to Casaroli go prowadził. J.P. II kazał mu zakończyć ten kierunek i Casaroli całkowicie podporządkował się. To, że go papież powołał na sekretarza stanu, to właśnie dlatego, iż zna jego cechy.
Na generała zakonu typowany było. Martini, ale sprawa nieaktualna, gdyż papież mianował go arcybiskupem Mediolanu, co też komentuje się, że w ten sposób odsunął go od wpływu na zakon. Może osoba o. Pitau będzie najbardziej realna. O. Dezza nie wchodzi w grę, gdyż jest za stary /ponad 80 lat/ mimo wielkiej sprawności umysłowej i fizycznej i zalet wyżej wspomnianych. Osoba przyszłego generała jest sprawą najwazniejszą, gdyż jest to zawsze wykładnia kierunków działania zakonu /w innych zakonach nie odgrywa to większej roli/ wg wytycznych papieża. Kongregacja właśnie tą sprawą będzie się głównie zajmowała.
Kapituła prowincji krakowskiej jako główny temat podejmie problem pozbycia się parafii i przejścia na właściwe dla jezuitów kierunki jak nauka, studia specjalistyczne, badania określonych problemów, kształtowanie metod i kadry katechetycznej, rekolekcje, misje. Powojenna konieczność pracy na parafiach zmieniła się za kard. Wyszyńskiego w stan trwały. Stąd zatracenie specyfiki jezuickiej. J.P. II rozumie ten problem i jest za jego zmianą. Tak samo uważa Macharski.
U w a g i
Z wielu wypowiedzi t.w. „Stefan” wynika, że reprezentuje on wyraźnie „krakowski” punkt widzenia, co dało znać o sobie w temacie Glempa. Wywnioskowałem, że krytyczne opinie jezuici też przekazują do Rzymu.
W wypowiedziach jest otwarty, nie kamufluje swoich ocen. Wyrażał kilkakrotnie potrzebę współdziałania z nami z uwagi na b. trudną sytuację społeczną. Skwitowałem to takim samym punktem widzenia. Zwróciłem mu uwagę na wielką potrzebę łagodzenia z jego strony nastrojów w prowincji oraz na zadania, jakie wiązałyby się z wizytą papieża. W związku z wyjazdem t.w. do Rzymu przekazałem mu nasze opinie, które należałoby wykorzystać w rozmowach na tym terenie. T.w. „Stefan” wyjeżdża do Rzymu ok. 10.02 br. na okres 10 dni. Umówiłem się z nim na spotkanie na przełomie luty-marzec, w związku z wyjazdem do Rzymu.
płk Tadeusz Grunwald
Tw „Stefan” został wyeliminowany z sieci agenturalnej w 1988 r. w związku z wyjazdem z kraju.
Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura