Marek Mądrzak Marek Mądrzak
2228
BLOG

Sprawa Ireny Dziedzic jest w wielu teczkach

Marek Mądrzak Marek Mądrzak Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

 

Sprawa funkcjonowania Ireny Dziedzic w telewizji PRL to materiał na całą książkę. Dzisiaj w jednej notce całości materiałów z IPN nie zmieszczę. Zacznę od fragmentu donosu z 1986 r.:

 

/…/ Krzysztofa ŁOSZEWSKIEGO poznałem w 1978 r. przez Piotra ŻELEWSKIEGO-WOŹNIAKA. W 1979 r. Piotr w obawie przed wcieleniem do służby wojskowej wyjechał z kraju do Belgii. Ponieważ w Warszawie był bardzo znanym fryzjerem /…/ W 1980 r. wyjechał do niego Krzysztof i od tego momentu działali już razem. W wyjeździe Krzysztofa wiele pomogła mu Irena DZIEDZIC /razem pracowali w „Pegazie” TV/, a w Belgii – WILK /tancerz/.

 

Informacja pochodzi od tajnego współpracownika ps. „Rak”, a przyjął ją mjr B. Kędzierski z Wydz. VIII Dep. V MSW. Nie znalazłem jej w żadnej z teczek Ireny Dziedzic, niedawno pisałem na temat zjawiska osób przechodzących w materiałach SB.

Następna kwestia to liczba teczek SB na dziennikarkę. Ja doliczyłem się 6 (sześciu), z czego informacje z trzech w zasadzie się pokrywają. Te trzy to: teczka tajnego współpracownika ps. „Marlena”, jej wersja sfilmowana – obydwie przechowywane w Biurze „C” MSW i też sfilmowana, dla Dep. II MSW pod nazwą dokumentacji mobilizacyjnej. Czwarta teczka była prowadzona w latach 1986- 1990 w Wydz. VI Dep. III MSW pod nr. 96254 –kategoria zabezpieczenie. Piątą stanowiła Sprawa Operacyjnego Sprawdzenia „Spiegel” na jej romans z niemieckim korespondentem Heinzem Tiede. Szósta to nie rejestrowane, lecz najbardziej interesujące materiały zbierane na nią przez Wydz. IV Dep. III MSW – z telewizji.

Lektury pierwszej i drugiej teczki nie polecam, ważne są tam tylko sprawy finansowe –pokwitowania przyjętych sum. Jeden z pojawiających się wątków to tropiony przez Wojskową Służbę Wewnętrzną przemyt do Szwecji książki Dziedzic o kulisach telewizji - ze względu na prominentów bez szans na wydanie w kraju. Zasadnicza treść tych teczek- o współpracy Dziedzic z SB - została w mediach omówiona. Zaznaczam, że odkrywcy tematu z „Newsweek” nie zająknęli się o innych teczkach Dziedzic. To skandaliczne zaniedbanie, charakterystyczne dla dziennikarstwa tam uprawianego. Dość wspomnieć skromnie, wybiórczo opisaną sprawę Jana Tomaszewskiego lub metodę „klikania” dziennikarza tego tygodnika Filipa Gańczaka, któremu do sportretowania Zygmunta Kałużyńskiego wystarczyła jedna z trzech teczek, ta agenturalna.

Z trzeciej teczki zacytuję charakterystykę tw „Marlena” pióra kpt. W. Lipińskiego z 29.11.1962 r.:

 

Do współpracy z organami K.W. pozyskano w czerwcu 1958 r.

Pomimo, że „Marlena” nie ma bezpośredniego dotarcia do cudzoziemców, to jednak zna wiele osób ze środowiska warszawskiej inteligencji, która często są kontaktami naszych figurantów. Na ogół udziela ona chętnie informacji jednak w zasadzie tylko ustnie. W toku współpracy zauważyłem, że chciałaby ona w stosunku do nas zachować niezależność, traktować rozmowy ze mną choć poważnie ale jako „wolny strzelec”. W wyniku częstych kłopotów finansowych otrzymywała od nas szereg razy pieniądze, co spowodowało uzależnienie jej od aparatu. W toku współpracy dostarczyła nam interesujących informacji.

„Marlena” jest kobietą inteligentną z dużym osobistym, posiadającą łatwość w nawiązywaniu znajomości.

W ostatnim czasie spotkania z „Marleną” odbywają się rzadko, ze względu na to, że nadmierna ilość pracy oraz sprawy osobiste /mieszka wspólnie z aktorem Gogolewskim/ brak jej naturalnych możliwości do spotkań z osobami na interesującymi.

W razie konieczności nawiązania kontaktu powołać się na Raszyńskiego.

W świetle wczorajszego wyroku dokument jest fałszywy, a SB-ek przełożonych oszukiwał. Czwarta i piąta teczka do IPN nie zdążyły, więc przejdę do szóstej, w której na plan pierwszy wysuwa się sprawa ukarania Dziedzic:

 

/.../ Irena Dziedzic – Nadal jest odsunięta od prowadzenia dziennika TV. W okresie awantury izraelskiej prowadząc dziennik samorzutnie zmieniła zdanie „w związku z agresją Izraela” na w związku z konfliktem na Bliskim Wschodzie”.

W tej sprawie zgłosiła się do tow. Starewicza i naświetliła sprawę w ten sposób, że ona nie jest Żydówką, a zdanie zmieniła ze względów stylistycznych. W kolejnej rozmowie z kolei oświadczyła, że jest Żydówką, a pretensje do niej poczytuje sobie jako objaw antysemityzmu.

 

Za poprzedni „wyskok” Dziedzic nie poniosła konsekwencji. W styczniu 1967 r. w Tele-Echu poszła piosenka Kaliny Jędrusik dla Antoniego Słonimskiego, czego na próbie, ani w scenariuszu nie było. Zareagowano zapisem na następne występy Jędrusik w telewizji. Także w tej teczce znajdują się komunikaty z podsłuchu rozmów telefonicznych z 1958 r. To wspaniały materiał dla badaczy życia codziennego. Przestrzeń Placu Defilad nie pozwalała Dziedzic spokojnie poruszać między telewizja w PKiN a Jasną, bo wynikiem każdego spaceru była fryzura zrujnowana wiatrem. Z powodu POP PZPR nie mogła zmieniać współpracowniczek, jak chciała. Dowiadujemy się także, że płaca w telewizji starczała jej, ówczesnej gwieździe, na kosmetyczkę.

Ciekaw jestem opinii sędziego, który orzekał w sprawie lustracyjnej, na temat prawdziwości donosów na zachowanie Dziedzic w telewizji. Też są wynikiem podsłuchu? Wyjaśniam moje zdziwienie przekazanym przez media uzasadnieniem wyroku – podsłuchu telefonicznego z 1958 r. nie maskowano napisem tajny współpracownik.

Ciekaw jestem także wieści z IPN. Ponoć prokuratorzy zarabiają tam 15 tys. zł miesięcznie, więc przegrać sprawę z tak dobrze zachowaną dokumentacją, to nie lada wyczyn.

Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Kultura