Co do lustracji – na razie na ten temat wystarczy, na dokumentację SB od posła PiS wciąż czekam. Ze zrozumiałych względów sporo teraz napisano o reżyserze Jerzym Jarockim, więc ja też o nim, ale mniej konwencjonalnie, w formie przeglądu dokumentacji Służby Bezpieczeństwa – pięć wzmianek z czterech teczek sporządzanych w dwóch miastach. To na pewno zagadnienia nie wyczerpuje.
Zacznę, chronologicznie, od krakowskiego źródła Służby Bezpieczeństwa – tajnego współpracownika ps. „XX”, charakteryzującego w 1972 r. krakowskie środowisko teatralne:
Reżyserzy:
a/ Jerzy JAROCKI – postać znana na krajowym rynku teatralnym, współtwórca wielu sukcesów tego teatru /ostatnio „Szewcy” Vitccacego/. Pracuje bezbłędnie i właściwie od sukcesu do sukcesu. Nie chałturzy, robi dwa spektakle rocznie w „Starym”, jeden w teatrze „Współczesnym” we Wrocławiu, gdzie ma ½ etatu i właściwie nigdzie więcej. Aktywny uczestnik wszystkich wewnąrzteatralnych sporów. Często w opozycji do GAWLIKA, który go uważa za ignoranta.
Fanów Teatru im. Słowackiego uspokajam, że z pobieżnej lektury „dzieł” tw „XX” wynika, że nie chodzi o żadnego aktora czy pracownika tego teatru.
Następna wzmianka, z 1973 r, również pochodzi z Krakowa, ale z Teatru Starego i to nie od osobowego źródła informacji SB, tylko od dyrektora J. Gawlika, opisującego na rozmowie operacyjnej co ciekawsze przypadki personalne w swoim teatrze. Jarockiego dotyczyła sprawa zrzeczenia się (z przyczyn ideologicznych?) roli przez aktora Henryka Giżyckiego w przygotowywanym „Procesie”:
„sztuka ta jest „pełna aluzji pod adresem obecnego ustroju, demoralizuje i rozbraja społeczeństwo, pachnie egzystencjalizmem i w ogóle jest klasowo nie do przyjęcia.”
Jeden ze skutków rozmowy SB-eka z Gawlikiem to pomysł o natychmiastowym wydelegowaniu cenzora na próbę „Procesu” w reżyserii Jarockiego:
Trzeba by tę sprawę wyjaśnić. Prosiłem już dyr. Siwek z WUKPPiW, by może pracownik mający sprawy teatrów poszedł na dwie próby, aby zauważyć ile faktycznie w tych zastrzeżeniach jest racji. Tow. Siwek zgodziła się na to.
Teraz zmieniamy miasto - cytowany fragment pochodzi z teczki tw Bliźniak. Chociaż na temat tego tw byłojuż głośno w prasie, a potem w książce, wątkom z jego teczki daleko do wyeksploatowania. Informację z 15.02.1974 r. przyjął por. J. Filipowski:
W Teatrze Dramatycznym w intensywne próby weszła sztuka Gombrowicza pt. „Ślub”. Reżyser Jarocki chcąc nadać sztuce bardziej atrakcyjną oprawę postarał się o samolot szkolno-treningowy przeznaczony przez jakąś jednostkę wojskową do kasacji i ustawił go na scenie. Spowodowało to natychmiastowe komentarze zespołu, że od tej chwili jesteśmy lepsi id Hanuszkiewicza, bo jemu udało się do Balladyny załatwić tylko motocykle. Rywalizacja reżyserów na tle coraz to większego udziwniania sztuk przybiera jak widać z powyższego przykładu coraz to większe rozmiary. W treści sztuki uwagę zespołu przykuwa szczególnie fragment, w którym mówi się o władcy państwa, który swego syna, nałogowego alkoholika, półgłówka wysyła za granicę na stanowisko ambasadora. Daje mu przy tym instrukcje. Sposób ich przekazania i treść mają charakter paszkwilu na władze państwowe. Wszyscy są przekonani, że cenzura na wystawienie tego fragmentu nie zezwoli. Wystawienie sztuki planowane jest na koniec marca br.
Filipowski o treści sztuki zamierzał poinformować Wydział Kultury Urzędu m.st. Warszawy. Pewnie na wypadek, gdyby jednak cenzura ten fragment przepuściła.
Filipowski to funkcjonariusz stołecznej SB, ale środowisko teatralne obserwowano przede wszystki z Centrali MSW i jej funkcjonariusze również dokonywali ze swoimi źródłami przeglądu repertuarowego. Dokument Uwagi o repertuarze teatrów dramatycznych w sezonie bieżącym tj. 1974/1975 przyjęła od źródła funkcjonariuszka Wydz. IV Dep. III MSW J. Szydłowska i zadatowała go na 10.03.1975 r.:
Niepotrzebnie wydaje się zbyt może duże, jak na autentyczne nowe wartości –przywiązywanie przez teatry uwagi do twórczości Mrożka. Dlaczego właśnie „Rzeźnia” Mrożka w realizacji gościnnej jednego z najwybitniejszych naszych reżyserów Jerzego Jarockiego ma być „gwoździem” repertuarowym Teatru Dramatycznego w Warszawie, kierowanego przez prezesa SPATiF – Holoubka. Próby trwają już cztery miesiące, a na afiszu dużej sceny tego teatru od września b.r. ukazała się tylko „Iwona księżniczka Burgunda” Gombrowicza w nieudanej /na szczęście!/ realizacji. Nie przypadkowo może teatr ten staje się „obszarem emigrantów”.
Źródło Szydłowskiej zasługuje na więcej uwagi, poświęcę mu jeszcze kiedyś sporo miejsca, lecz na razie nie wracam do teatraliów. Dość wspomnieć, że chodzi urzędnika Ministerstwa Kultury i Sztuki, który w obszernym donosie wspomniał o kilkunastu sztukach z Warszawy, Krakowa, Łodzi, Torunia, Wrocławia i Poznania. „Praca” tego urzędnika od teatrów nie pozostała tylko li popularnonaukową, Szydłowska zapowiedziała na końcu dokumentu rozesłanie uwag krytycznych, w gruncie rzeczy ideologicznych, podległym jednostkom:
2 Krytyczne uwagi dot. teatrów terenowych zostaną przekazane do zainteresowanych jednostek, w celu operacyjnego wykorzystania.
Następny dokumenty ze wspomnieniem o Jarockim to notatka z rozmowy z dyr. administracyjnym Teatru Starego – Sylwestrem Stanisławskim - 24.01.1978 r.:
Reżyser Jarocki ma w niedługim czasie rozpocząć próby z „Białą rękawiczką”. Będzie to spektakl „rozciągnięty” zarówno w czasie jak i w przestrzeni. Akcja ma się rozgrywać na terenie całego teatru, dlatego też jest konieczne wyburzenie jednej ze ścian. Czas spektaklu około 5 godzin. Koszty bardzo wysokie, w tej chwili jeszcze trudne do określenia. /.../ Poza tym w teatrze panuje spokój. Nie słyszy się o żadnych „rozróbach” czy też tworzeniu się grup antagonistycznych wzajemnie zwalczających się. Duża ilość spektakli, próby Wajdy, bardzo absorbują ludzi. /.../ Wybory – w ogóle nic się na ten temat nie słyszy. Chyba ludzie nic nie wiedzą albo nie interesują się tą sprawą.
Notatkę sporządził
por. Andrzej Kilian
Dyrektor Stanisławski to ciekawa postać, nawet jak na teatr. W następnych rozmowach z Kilianem zmienia się jego status, staje się także przedmiotem rozmowy z kontaktem operacyjnym „Marian” w dniu 3.02.1978 r. i w dokumencie z tej rozmowy także występuje Jarocki:
/.../ - organy społeczne teatru są już nimi tylko z nazwy. Nikt już nie pyta ich o zdanie. Najlepszym tego dowodem jest repertuar teatru. Uzgodniono zgłoszenie 8 pozycji repertuarowych do realizacji w 1978 r. Natomiast Gawlik bez uzgodnienia wybrał tylko 3 do realizacji. Są to: „Z biegiem lat, z biegiem dni” w reżyserii Wajdy, „Biała rękawiczka” w reżyserii Jarockiego i coś, co ma robić Zanussi. O ile próby Wajdy już trwają, o tyle Jarocki zbiera i kompletuje rekwizyty – już drugi rok – pochłania to mnóstwo pieniędzy. W związku z tym powstała opinia, że Jarocki jest najdrożej kosztującym reżyserem w Polsce. Jeżeli dwa biurka z tego samego okresu i w tym samym stylu kosztują 10 i 40 tysięcy, wybierze zawsze biurko droższe. Jak do tej pory nikt nie odważył się zwrócić mu na to uwagi. a można przecież, uwzględniając wszystkie „zachcianki” Jarockiego, zrealizować spektakl mieszcząc się w wydatkach o 50% niższych, bez najmniejszej szkody dla spektaklu! No, ale skoro pozwala na to dyrektor Gawlik, to kto może się sprzeciwić?
Nie trzeba czytać między wierszami, aby wiedzieć, że „Marian” donosi z pobudek ideologicznych – ujął się przecież za kolektywnym zarządzaniem – dogmatem czasów Breżniewa. Miesiąc później „Marian” uzupełnił wiadomości SB o Jarockim (i wielu innych):
/.../ - Jarocki w dalszym ciągu czyni przygotowania do realizacji „Białej rękawiczki” Żeromskiego. Próby mają się rozpocząć w maju. Będzie to spektakl b. rozciągnięty w czasie i w przestrzeni i b. kosztowny. Planowane są nawet w związku z tym prace murarsko-budowlane /wyburzenie jednej ściany w teatrze Starym/. Propozycje Jarockiego są w pełni akceptowane przez Gawlika.
To ostatnia znana mi wzmianka o zmarłym reżyserze w aktach SB. Mogę mieć tylko nadzieję, że jego biografowie nie ominą archiwum IPN.
Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura