Marek Mądrzak Marek Mądrzak
773
BLOG

Nowy ślizgacz w "UważamRze"

Marek Mądrzak Marek Mądrzak Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 Nie zajmowałem się jeszcze na tych łamach techniką i rekreacją, jest to jednak kwestia czasu. Kiedyś napiszę więcej o technice operacyjnej i napuszczaniu agentury w miejscu letniska figuranta. Jednak dzisiaj o zjawisku medialnym, które nazywam mistrzostwem świata w prześlizgiwaniu się po powierzchni tematu, a przydarzającej się często autorom z „UważamRze” – stąd tytułowy ślizgacz. Na łamach tego tygodnika pojawił się nowy zawodnik w tej konkurencji – Łukasz Zalesiński, który w ostatnim numerze popełnił był artykuł o wojnie polsko-ruskiej w 1947 r.

 

Krótko streszczając historię (tygodnik nie prezentuje treści w Sieci za darmo): na dworcu w Lesznie doszło do strzelaniny żołnierzy LWP z Sowietami w obronie porwanej kobiety. Ci ostatni przegrali, kilku zginęło, a nowa socjalistyczna etyka takich przypadków nie tolerowała, wykonano trzy wyroki śmierci. W stosunkowo obszernym tekście autor wysilił się na podanie nazwiska i stopnia oskarżyciela – major Lityński – nazwiska sędziów nie przeszły mu przez „pióro”, chociaż jego interlokutor wypowiedział się o sądowym mordzie, a w IPN prowadzono śledztwo w tej sprawie.

Autor nie wysila się na oryginalność, z tekstu wyraźnie wynika, że o sprawie już publikowano i pod artykułem wspomniał o skorzystaniu z pracy innych osób. Taka pisanina – o sprawach wykorzystanych przez innych - już się w tym tygodniku pojawiała. Ja pamiętam Pyzę o Mundialu w Meksyku: wziąć teczkę, streścić ją, wykreślić nazwisko redakcyjnego kolegi, na końcu poinformować, że o tym samym było w „Biuletynie IPN”.

Autor naprawdę potrafi zainspirować Czytelnika: jaka to tajemnica owiewa nazwiska i inne dane funkcyjnych bierutowskiego „wymiaru sprawiedliwości”, przecież o wyczynach Michnika można już pisać. Początkowo przypuszczałem, że czeka mnie żmudna i jałowa korespondencja z członkami nomenklatury IPN, kończąca się kolejną skargą do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na nie udzielenie informacji publicznej. Sprawa ślizgania przerosła moja największe oczekiwania: tę sprawę opisano już nawet w Wikipedii. Chociaż hasło ma dużo mniejszą objętość niż artykuł, ujęto w nim imię Lityńskiego, stopień, imię i nazwisko sędziego. Co najważniejsze podano, że padli oni ofiarą antysyjonistycznej nagonki w 1968 r. Jakość tekstu w Wikipedii nie jest przedmiotem notki, bo nie kopie się leżącego. Proszę zestawić: w tygodniku autor uważający się za rzetelnego, w ponad dwustronicowym tekście nie pochylił się nad danymi sprawców mordu sądowego, a w Wikipedii, uchodzącej również na tym portalu za poprawną politycznie, są te dane i to z ich pochodzeniem etnicznym. To ostatnie podano w sposób zawoalowany, ale nie budzący wątpliwości. To bulwersujące!

Bulwersujące, ale tylko dla nie czytających wcześniej tego tygodnika. Otóż niedawno w tygodniku puszczono artykuł Gontarczyka o książce Pawła Śpiewaka „Żydokomuna”. Byłem zdumiony odwagą redakcji, bo Gontarczyk nie skrytykował Śpiewaka, on go wdeptał w ziemię. Myślę sobie, że w redakcji wyczerpano limit odwagi na sprawy polsko-żydowskie i sprawa bierutowskiej sprawiedliwości zostanie poruszona przy innej okazji. Innym powodem prześliźnięcia się nad danymi i pochodzeniem sprawców może być kompletna bardacha w redakcji, ale to już Czytelnikom poddaję pod rozwagę.

 

Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura