Marek Mądrzak Marek Mądrzak
976
BLOG

Zygmunt Kałużyński - lincz czy lans

Marek Mądrzak Marek Mądrzak Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

 

Nikogo nie powinna już zaskoczyć informacja o istnieniu teczki Zygmunta Kałużyńskiego i jego wieloletniej współpracy z SB w charakterze kontaktu poufnego. Treść teczki opisał Filip Gańczak w swojej książce pt. „Filmowcy w matni bezpieki”. Podkreślam - opisał treść teczki, ale nie sprawę Kałużyńskiego. Mimo konsultacji „naukowych”, w rozdziale poświęconym Kałużyńskiemu nie ma śladu, aby autor zapoznał się z dwoma innymi teczkami Kałużyńskiego, a dostępnymi w zbiorze jawnym IPN.

Jako dokument streszczający zainteresowanie funkcjonariuszy UB Kałużyńskim przed 1953 r. proponuję ten dokument:

 

                                                                                 Warszawa, dnia 14.2.1955 r.

                                                                                 Ściśle tajne

 

I n f o r m a c j a

                                                                                 Kałużyński Zygmunt

                                                                                 ur.

                                                                                 literat-teatrolog

 

           W l. 47 r. wysłany do Francji jako stypendysta (studia teatrologia). Pracował jednocześnie przy Radzie Narodowej Polaków we Francji. Mieszkał z żoną z d. Hartwig attache kult. Amb., z którą następnie rozwiódł się. Nie przyjął proponowanego mu stanowiska ref. kulturalnego przy Ambasadzie, przyjął natomiast współpracę w red. „Polska i Świat”, później nacz. redaktor. Był w bliskim kontakcie z Putramentem i Ambasadą, po wyjeździe Putramenta kontakt z placówką zluźnił się. Utrzymywał ścisłe powiązania z literatami w kraju [dopisek Bieńkowski, Putrament, Żółkiewski).

           Na terenie Francji, szczególnie w końcowym okresie powiązał się towarzysko z emigrantami, głównie z uciekinierem Chciukiem, który po dezercji współpracował z sekcją polską radia francuskiego. Wpłynęło to na wachania [sic] w sprawie powrotu do kraju.

           W 1951 r. przybyła do Francji Lucienne Madero, narod. francuskiej, b. nauczycielka Inst. Francuskiego w Warszawie. We Francji wykazała zainteresowanie sprawami polskimi, zbliżyła się mocno do Kałużyńskiego. W okresie, kiedy Kałużyński miał wyjechać do kraju, powiedziała, że ma znajomego w Warszawie Grzegorza Jaszuńskiego, który, gdy powoła się na nią, udzieli mu pomocy.

           Po powrocie do kraju w rozmowach wykazywał swoje niezadowolenie z istniejących stosunków. Twierdził do agenta, że wrócił z tęsknoty za krajem, lecz nie czuje się marksistą.

           W maju 1953 r. nacz. Wydz. I Jachimowicz przeprowadził z w/w rozmowę na temat Madero, jednak Kałużyński [dopisek nie wykazał] chęci udzielenia w tej sprawie bliższych danych, ocenił ją jako jednostka pozytywna i podał, że bliższych danych o w/w może udzielić Grzędzielski z Amb. w Paryżu.

 

                                                                      Bański ppor.

 

Bański to jeden z podwładnych Brystygierowej, zajmującej się śledzeniem środowiska twórczego. Chociaż Bański pracował w Polsce, to notatkę sporządził również na podstawie donosów z zagranicy, a konkretnie z Paryża. W Paryżu wywiad UB – Dep. VII MBP – rozpracowywał osoby podejrzane o chęć odmowy powrotu do kraju m.in. Kałużyńskiego. W środowisku ambasady polskiej o ewentualnych uciekinierach mówiono jako o kandydatach na „drugiego Miłosza”. Jak widać ucieczka noblisty leżała im na sercu (i wątrobie).

W Paryżu z wywiadem UB współpracowali „95”, „99”, „200” (ten również w charakterze odbierającego meldunki), „212” – to pseudonimy na wyciągach z donosów, których w tej teczce Kałużyńskiego jest bez liku. Ich lektury nie polecam, koncentrują się na sytuacji psychicznej, materialnej, sukcesach zawodowych, znajomych bliższych i dalszych.

Tak więc sformułowanie Gańczaka o pierwszym kontakcie Kałużyńskiego z bezpieką w sierpniu 1953 r. uściśliłbym jako o pierwszym kontakcie, o którym wiedział inwigilowany. Już w październiku 1950 r. wywiad przesłał do Dep. V MBP (Brystygierowej) serię wiadomości na jego temat, więc w samych donosach pojawiał się on wcześniej.

Nazwisko autora książki nie pojawia się na tym blogu po raz pierwszy. Poprzednio pisałem o podaniu przez niego danych osobowych Bogu ducha winnej osoby jako ilustrację dla Sowińca, co jest legalne, a co nie. Teraz okazuje się, że o Kałużyńskim „wykorzystał” nie wszystkie materiały, tylko część (w zasadzie 1/3, licząc teczki zakładane przez poszczególne jednostki). Co myśleć o pisaniu na podstawie części dokumentacji, polecam inwencji Czytelników. Za autorem przemawia to, że jest dziennikarzem oraz to, że jego konsultanci naukowi – tuzy IPN - tematu zupełnie nie znają, choć również lubią oceniać znane i ważne osoby. Przeciwko takiemu traktowaniu Kałużyńskiego przemawia deklarowana przez Gańczaka sympatia do niego i opisana metodyka badania – klikanie w bazie Nexus.

Cdn

 

Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura