Jeśli ten film jest uznawany za kultowy,to w moim odczuciu- bynajmniej nie dlatego, że opowiada o pospolitym trzaskaniu.
Jak dla mnie- zawsze to był film o spotkaniu z samym sobą. Wygraniu z sobą samym (jak u Dostojewskiego), zwycięstwie, które pozwala wygrać ze światem.
O tym, że każdy moment rodzi nas na nowo. W każdej chwili można wszystko budować-być jaszczurką porzucającą swój ogon.
Budzeniu się do życia- tym razem w pełni świadomości .Zapałce, która odnalazła swe przeznaczenie w ogniu, dzięki czemu można przejść przez ogień, wygrać z ogniem nie ustawać. Nie cofać się.
To mięso wyzwania jest siłą napędową. Czerwień w oku- i znów myśl, tym razem z filmu "Trzeci człowiek" z Orsonem Wellesem (także grać potrafił pięknie :)
"Włochy pod rządami Borgiów – wojna, przelew krwi i kłębowisko intryg, a wyprodukowali renesans, Leonarda i Michała Anioła. A Szwajcaria? 500 lat pokoju i demokracji i co mają? Zegar z kukułką"
Czytam takie filmowe fight club -bicie się z każdym- jako pewną analogię:
Bierz drobiazgi z kalejdoskopu, fragmenty układanki i mierz się z nimi
Bierz to co spada z Nieba:)
Pamiętam jak po filmie, wyszłam z kina nocą- lala- pełna animuszu – no dobra – KOMU SKOPAĆ TYŁEK ? Posmak rebelianckiej radochy w ustach.-ten film też był uderzeniem- we mnie .
moje trzaskanie
Związki w miłości
Związki w nienawiści
Tu wszędzie granica tak bardzo flow-płynna
i lepiej by mój „Błąd” okazał się ekscytującym błędem:)Co za fechtunek :) Co za rywalizacja!:) Źle wybrany partner w boju pozostawia tylko niesmak. Wiem bo zdarzało się … Powiedzmy, że za bardzo chciałam :)
Tak mi wstyd wstyd wstyd :)
i do nigdy mój Błędzie :)
Film, zapis "spotkania z Tylerem Durdenem",założonego fight clubu ma swój literacki odpowiednik (Chuck Palahniuk!)
Rany jak się cieszę !
************************************************************************************************************************************************************ Na Salonie od 29.I.2011 *************************************** >
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura