Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
176
BLOG

Wreszcie koniec IPN

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 52

Jestem szczęśliwy. Wreszcie pojawiła się szansa, aby na serio uderzyć w jedną z najpodlejszych, najplugawszych instytucji, jakie stworzyła III RP: Instytut Pamięci Narodowej. To oczywiście „instytut” jedynie z nazwy, bo z nauką nie ma nic wspólnego. W rzeczywistości to politrucka jaczejka, której zadaniem jest obryzgiwanie błotem i kałem osób dla Polski wybitnie zasłużonych, w tym zwłaszcza ostatnio Lecha Wałęsy. Śmieszne są tłumaczenia szefa IPN, że Paweł Zyzak, autor paszkwilu na Wałęsę, był w IPN zatrudniony czasowo „przy ksero”. Związek między miejscem pracy Zyzaka i jego atmosferą a treścią książki jest oczywisty. Związek taki istniałby nawet, gdyby Zyzak jedynie mieszkał naprzeciwko siedziby IPN – tak potworne jest oddziaływanie tej zbrodniczej struktury.
Politrucy z IPN sami podcięli gałąź, na której siedzą, uderzając w świetlaną postać bohatera polskich przemian, laureata Nobla i pierwszego demokratycznie wybranego prezydenta Rzeczypospolitej, niekwestionowanego autorytetu dla wielu Polaków. Dzięki nim wreszcie zbudzili się obrońcy czci Wałęsy i innych, obryzganych już przez IPN. A do tego dołożył się Janusz Kurtyka ze swoim skandalicznym oświadczeniem na temat Aleksandra Kwaśniewskiego. Oświadczenie to chyba ostatecznie rozwiewa wszelkie mniemania o jakimkolwiek obiektywizmie IPN. Powszechnie przecież znana i szanowana jest czystość moralna i polityczna prezydenta Kwaśniewskiego.
Tak oto karły moralne – jak to pięknie wyraził swego czasu Józef Piłsudski, a za nim Radosław Sikorski – przyczyniają się do upadku zawłaszczonej przez siebie instytucji. Żalu nie będzie, bo jedyną jej zasługą było mącenie, sianie niezgody, insynuowanie i szczucie, na czym żerowali do woli pisowscy pseudodziennikarze. Szczęśliwie coraz ich ostatnio mniej, tych wszystkich Lichockich czy Skowrońskich. Przyszedł czas, aby ich miejsce zaczęli zajmować dziennikarze i publicyści przez duże „D” i „P”: Jacek Żakowski, Janina Paradowska, Piotr Pacewicz czy Tomasz Lis.
IPN nie jest nikomu potrzebny. Wybitni i obiektywni historycy, tacy jak Andrzej Friszke, potrafią pracować i bez jego pomocy. Może nie umieją się bez niego obyć Zyzaki i Cenckiewicze, ale to mała strata.
Mam zatem nadzieję, że odniesie skutek wniosek składany przez lewicę w sprawie odwołania Janusza Kurtyki. Nie byłoby też źle, gdyby IPN-owi obcięto w końcu pieniądze. Są przecież inne, ważniejsze potrzeby, choćby wspieranie walki z dyskryminacją gejów i lesbijek, za której brak jesteśmy już piętnowani przez Unię Europejską.
Przy tej okazji chciałbym wyrazić szczery podziw i wdzięczność dla najlepszego komentatora Salonu24, którego odważne, błyskotliwe i oryginalne tezy nieraz mnie inspirują – podobnie było i tym razem: dla Azraela. Azrael, będący dla mnie niedoścignionym wzorem intelektualnej lotności, finezji argumentacji i uczciwości publicystycznej, nie ustaje w walce z otaczającą nas ciemnotą i prawicowym czarnoseciństwem, a w walce tej powinien go wspierać każdy polski inteligent, równie prawdziwy, co sam Azrael.
Życzę wszystkim wszystkiego najlepszego 1 kwietnia.

 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj52 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (52)

Inne tematy w dziale Polityka