Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
163
BLOG

Farfał robi Ganleyowi niedźwiedzią przysługę

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 19

„Polska” pisze dzisiaj, że zbliża się koniec p.o. TVP Piotra Farfała.(Warto jednak dodać: prawdopodobnie nowy prezes podziała tylko do czasu uchwalenia nowej ustawy medialnej, bo jakikolwiek ład w TVP teraz uda się stworzyć, nowa ustawa go zmiecie.) Jednym z naczelnych argumentów za odwołaniem Farfała – bo jednak jakiś merytoryczny pretekst musi być, mimo oczywistej polityczności wszystkiego, co się dzieje z zarządem TVP – ma być kwestia wywiadu z Declanem Ganleyem, liderem partii Libertas.

Bardzo żałuję tego, co się dzieje w Polsce wokół Ganleya od czasu przejęcia telewizji przez frakcję elpeerowską. Farfał robi Ganleyowi niedźwiedzią przysługę, bo nikt już nie słucha tego, co sam Ganley ma do powiedzenia, a jedynie patrzy, jakimi metodami p.o. prezesa Farfał stara się go umieścić w ramówce.

Byłem na debacie z udziałem Ganleya w Warszawie kilka miesięcy temu (można wpis o tym znaleźć na moim blogu, szukając pod odpowiednim tagiem), którą zresztą zorganizował Demos Europa, think-tank Pawła Świebody, stojący na antypodach Ganleyowskich poglądów – za co Świebodzie należą się autentyczne podziękowania. Ganley mówił ciekawie, całkiem rozsądnie, inspirował do dyskusji, stawiał ciekawe tezy. Nie był to z całą pewnością żaden populistyczny bełkot, jak chcieliby to przedstawiać niektórzy jego przeciwnicy, ale wyraziste, dobrze uzasadnione poglądy na najważniejsze w Unii sprawy.

Poglądy Ganleya powinny mieć w sferze publicznej swoje miejsce – i w tym sensie Farfał ma rację, kiedy mówi o koniecznym pluralizmie. Tyle że w jego wykonaniu pluralizm wygląda trochę jak akcja afirmatywna w RPA po upadku apartheidu, gdzie, aby wynagrodzić Murzynom lata upokorzeń, zrujnowano w dużej mierze gospodarkę, wyrzucając z posad kompetentnych białych, a w ich miejsce zatrudniając niedouczonych czarnych. Uzasadnienie było może słuszne, ale wykonanie i skutki – fatalne.

Farfał dał niestety wielu środowiskom pretekst do tego, żeby racje Ganleya łatwo zbywać albo przykrywać je nawalanką na byłego skinheada na stanowisku prezesa TVP. Ów nieszczęsny wywiad jest tego najlepszym przykładem. Jako dziennikarz nie miałbym wątpliwości, że Declan Ganley jest osobą, z którą warto wywiad zrobić. Już choćby dlatego, że to jego kampania zdecydowała w dużej mierze o losie traktatu lizbońskiego oraz dlatego, że jest pierwszym w historii III RP zagranicznym politykiem, który założył w Polsce oddział swojej partii. W normalnych warunkach nie byłoby żadnego powodu, aby traktować Ganleya jak trędowatego – a tak potraktowali go dziennikarze TVP. I skłonny jestem jednak wierzyć, że zrobili to nie z powodu różnicy własnych poglądów z poglądami Irlandczyka, ale z powodu okoliczności i nacisków ze strony szefostwa.

Wszystko to potwierdza niestety moje wrażenie, że Declan Ganley bardzo słabo orientuje się w polskim życiu publicznym i ma niezwykle słabych doradców. Lub świadomie został przez nich wpakowany na minę, bo taką jest niewątpliwie sojusz z Giertychem i giertychową TVP.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj19 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Polityka