Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
267
BLOG

Jeszcze o Czumie (i coś o Rokicie)

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 116

Sytuacja z Andrzejem Czumą nie jest prosta, ale salonowi stronnicy PiS nadal nie są w stanie ogarnąć jej kontekstu. Próbowała go przedstawić na swoim blogu Agnieszka Romaszewska, ale większość stronników PiS, takich jak choćby Junona, pozostaje nieprzemakalna.
Do swoich wcześniejszych spostrzeżeń, dotyczących motywów, jakie kierowały „Polityką”, gdy odpalała sprawę długów Czumy, mogę dzisiaj dodać kolejny powód, prawdopodobnie ważniejszy niż te, o których pisałem poprzednio: umieszczony na stronie www.czuma.pl (w tej chwili niedostępnej z powodu zbyt dużej liczby wejść) katalog osób, podejrzewanych o współpracę z SB. Andrzej Czuma w tych kwestiach pozostawał nieugięty i to jest prawdopodobnie przyczyna, dla której jest dzisiaj tak zażarcie atakowany. Po raz pierwszy minister rządu Tuska jest walcowany w taki sposób, w jaki walcowano rutynowo najbardziej znienawidzonych ministrów rządu Jarosława Kaczyńskiego i polityków PiS. Ale salonowym zwolennikom PiS to nie daje do myślenia.
Przypominam sobie, jak w wielu sytuacjach osoby takie jak wspomniana Junona tłumaczyły mi, że trzeba operować w sferze realnych możliwości. Innymi słowy, że Andrzej Lepper na przykład jest generalnie świnią, ale inaczej się nie da, więc jest się za albo przeciw. I jeśli krytykuję Kaczyńskiego za jego złe działania, to niestety staję po złej stronie, czy tego chcę czy nie. Dzisiaj nie potrafią tej samej zasady odnieść do Andrzeja Czumy. Rozkoszują się nawalanką, jakiej jest poddawany, byle dowalić Tuskowi. Cała reszta jest nieważna.
Ja widzę to inaczej. Czuma ma szansę naruszyć interesy korporacji prokuratorskiej i innych, nie jest Zbigniewem Ćwiąkalskim i jest zwolennikiem mówienia prawdy o przeszłości – włączając w to nazwiska TW. To wystarczająco wiele, aby znienawidził go salon. Owszem, zaliczył wiele wpadek (umówmy się, że nie tak strasznych, jak się to przedstawia), ale w tym wypadku ja wybieram pragmatyzm: Czuma jest, jaki jest, ale w niektórych sprawach ma twarde poglądy i nie musi się liczyć ze środowiskiem. I dlatego jego wartość jako ministra jest wciąż na plusie.
Zwolennicy PiS, którzy za wszelką cenę chcą dokopać Tuskowi, robią w tym wypadku potężny błąd. Jak napisali dzisiaj moi redakcyjni koledzy w swoim komentarzu – przynajmniej tracą szansę, aby siedzieć cicho.
 
***
 
I jeszcze zabawny „michałek”. „Dziennik” zaangażował się w histeryczną obronę histeryka Rokity. Wszyscy komentatorzy gazety, autorytety, dyplomowane stewardessy – wszyscy stają w obronie niedoszłego premiera z Krakowa.
„Dziennik” niestety nie wziął pod uwagę (nie wziął tego zresztą po uwagę już angażując Rokitę), że JMR (nie mylić w Rymkiewiczem) stał się już dawno postacią tragikomiczną, a jego komentarzy nie sposób traktować całkiem poważnie. Niektórzy np. już poinstalowali w swoich telefonach dzwonek z rozpaczliwym wrzaskiem JMR: „Ratujcie mnie, Niemcy mnie biją!”.
Ale „Dziennik” w dzisiejszym wydaniu sam zrobił sobie kuku – na co zresztą nikt jakoś nie zwrócił uwagi. Na stronie 2. jest komentarz Rokity, opatrzony przypisem, że to pierwszy komentarz po powrocie z Monachium (szkoda jeszcze, że nie dodali: „po wyrwaniu się z germańskich kazamatów”), a co widzimy na sąsiedniej kolumnie? Nic innego jak olbrzymią reklamę Lufthansy z napisem: „Przeżyj tę chwilę” czy jakoś tak. Bareja by tego nie wymyślił.

 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj116 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (116)

Inne tematy w dziale Polityka