Tym razem wypada mi się zgodzić z Jarosławem Kaczyńskim, który zadeklarował, że jest gotów poprzeć rozwiązanie, przekazujące media publiczne wprost pod władzę rządu, a więc aktualnie sprawującej władzę koalicji. Oczywiście przy założeniu, że media publiczne w ogóle muszą istnieć, do czego ja akurat przekonany nie jestem.
Wiele razy w różnych miejscach mówiłem, że niedobrze mi się robi od słyszanej ze wszystkich stron gadki o konieczności „odpolitycznienia mediów”. Wszędzie tam, gdzie media publiczne istnieją, jest to niezmiernie trudne, a w Polsce na dodatek nikt tak naprawdę nie ma na to ochoty. Od lat, a dokładnie od chwili uchwalenia ustawy o KRRiT, panuje w tej sprawie irytująca hipokryzja, a jednym z jej elementów jest powtarzanie owych zaklęć o „odpolitycznieniu” mediów publicznych.
Jarosław Kaczyński proponuje ten chocholi taniec przerwać i ma rację. Także w modelu mediów otwarcie rządowych możliwe jest utrzymanie dobrego ich poziomu – nawet bardziej niż w obecnym modelu nieustających kombinacji i podchodów. To także korzystne rozwiązanie z punktu widzenia opozycji.
Po pierwsze – można sobie wyobrazić, że choć media są rządowe, sama informacja, wyraźnie oddzielona od komentarza i publicystyki, jest podawana obiektywnie. Przechył publicystyki w stronę rządu jest nieunikniony, ale tutaj rzecz będzie czytelna: za ów przechył odpowiadać będą ci, którzy akurat będą przy władzy.
Po drugie – opozycji będzie znacznie łatwiej krytykować brak obiektywizmu mediów publicznych, ponieważ – jak słusznie zauważa Jarosław Kaczyński – kwestia odpowiedzialności będzie czytelna.
Kaczyńskiemu zależy na zakończeniu sytuacji, w której rządzący mogą tworzyć pozory, że media publiczne są obiektywne, podczas gdy w rzeczywistości stają się partyjną przybudówką. I bardzo dobrze. Problem w tym, że podjęcie takiego wyzwania wymagałoby odwagi, której Platformie prawdopodobnie zabraknie. Poza tym obecnie działająca gra pozorów jest dla rządzących zbyt wygodna.
P.S. No i już mamy odpowiedź: premier nie jest zainteresowany takim rozwiązaniem. Łatwiej i korzystniej udawać, że się nie ma z linią mediów publicznych nic wspólnego, zwłaszcza, gdy te są akurat oczyszczane ze "złogów" - w tym wypadku akurat PiS-owskich.
Przy okazji zapraszam do lektury mojego dzisiejszego
tekstu z „Faktu”, gdzie wspieram Andrzeja Czumę w jego pomyśle na sprecyzowanie zasad dostępu do broni (podkreślam: chodzi o sprecyzowanie zasad, a nie – jak twierdzą przeciwnicy tego pomysłu – „poszerzenie dostępu” do broni).
Oto naści twoje wiosło:
błądzący w odmętów powodzi,
masz tu kaduceus polski,
mąć nim wodę, mąć.
Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka