Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
378
BLOG

PiS w sojuszu z Zollem i Widackim. Moje gratulacje

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 83

Niektórzy ludzie z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego są jak groteskowe postacie z komedii dell’arte. Jednym z takich indywiduów jest Przemysław E. Gosiewski. I gdybyż jeszcze pan Gosiewski skupił się kierowaniu klubem, to pół biedy. PEG nie potrafi jednak powstrzymać się przed czymś, co wychodzi mu najgorzej, czyli publicznymi wypowiedziami. Co gorsza, choć sam Jarosław Kaczyński doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jego bliski współpracownik każdym swoim występem upewnia znaczną część elektoratu, że PiS to „partia obciachu” (to legenda, jaką PO skutecznie PiS-owi przygotowało, z wydatną pomocą polityków Prawa i Sprawiedliwości), to nawet on sam nie był i nie jest w stanie powstrzymać PEG przed publicznym wypowiadaniem się.



Może jednak powinien się bardziej postarać, ponieważ najnowsza seria komentarzy Przemysława Edgara do nominacji Andrzeja Czumy na ministra sprawiedliwości robi z polityków PiS idiotów. PEG był mianowicie uprzejmy stwierdzić, że Andrzej Czuma jest niekompetentny, że jest nominatem egzotycznym, tymczasem na przykład taki Andrzej Lepper jednak miał „coś wspólnego” z rolnictwem.



Adam Bielan, zrozpaczony, jak przypuszczam, tym występem PEG próbował reagować, mówiąc, że porównywanie Czumy do Leppera jest nieco niestosowne, ale gol już padł. Edgara dopadli dziennikarze i Edgar wypalił.



Jednak w tej wypowiedzi pisowskiego tuza intelektu nie owo porównanie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że PEG – a z nim PiS – wpisał się w linię argumentacji, stosowaną przez prawnicze elity, a więc środowisko, z którym PiS przez cały czas swoich rządów był w słusznym sporze. Nie bez powodu ludzie tacy jak Hołda czy Zoll podkreślali rzekomy brak kompetencji Czumy. Chodziło przecież o to, że ministrem został nie swój, człowiek z zewnątrz, i istnieje niebezpieczeństwo, że nie będzie słuchał korporacyjnych i naukowych mędrców ze szkoły krakowskiej.



Na dodatek mieliśmy jeszcze w TVN duet Jana Widackiego z Arkadiuszem Mularczykiem, którzy pili sobie z dzióbków, narzekając na niekompetencję Czumy. Tu gwoli usprawiedliwienia trzeba dodać, że poseł Mularczyk jest członkiem korporacji adwokackiej.



Chciałbym zatem z tego skromnego miejsca serdecznie pogratulować Przemysławowi Edgarowi Gosiewskiemu, Arkadiuszowi Mularczykowi i innym politykom PiS, iż tak sprytnie i przebiegle odnaleźli się w tej sytuacji. Oto nowe przymierze zolloidów z posłami PiS. Gratuluję raz jeszcze.



 



***



 



Przy okazji dwie ciekawostki z prasy. Pierwsza dotyczy wchodzącego na polskie ekrany filmu „Opór”. „Rzeczpospolita” w „Plusie Minusie” opublikowała tekst Krzysztofa Jasiewicza, historyka z PAN zajmującego się dziejami polskich Kresów, który wypunktował fałszerstwa i niedostatki hollywoodzkiej bajeczki o dzielnych żydowskich partyzantach. Nie jest to zresztą jedyny krytyczny głos.



Tymczasem w kulturalnym dodatku „Dziennika” niejaka Magdalena Michalska (zdaje się, że nie historyczka) pieje z zachwytu nad dziełem Edwarda Zwicka. Red. Michalska wypisuje bez żadnej próby weryfikacji brednie, być może kopiując je wprost z pakietu prasowego dystrybutora filmu: „Film wychodzi z tego [problemów ze sfilmowaniem trudnej historii] obronną ręką, dość przejrzyście kreśląc skomplikowany rozkład sił partyzanckich w Puszczy Nalibockiej, gdzie stacjonowały zarówno oddziały rosyjskie, białoruskie, jak i polskie i żydowskie, a różne źródła podają, że w lesie mogło być od 10 do aż 25 tysięcy partyzantów. […]



Jednak mimo tego »Opór« pozostaje filmem ciekawym z kilku względów. Po pierwsze o założycielach jednostki – braciach Bielskich historycy przypomnieli sobie zaledwie kilka lat temu i wciąż ich działalność jest rzeczą do opisania i nagłośnienia (w czym film na pewno pomoże). Po drugie film jest wyraźnym sygnałem nowej tendencji w Hollywood, które zaczyna ostrożnie, ale coraz częściej dopuszczać do głosu nie tylko martyrologiczne wersje Zagłady – pokazywać tych, którzy potrafili i chcieli walczyć, a ich działań nie da się wpisać w stereotypowe postrzeganie Żydów wyłącznie jako ofiar. […] Po trzecie wreszcie, film ucieka od jednoznacznych sądów – nie próbuje być ostatnim słowem w sprawie działalności braci Bielskich”.



Ani słowa o tym, że bracia Bielscy, wedle wszelkich relacji, nie zajmowali się heroiczną walką, ale głównie rabowaniem i zabijaniem mieszkających w okolicy Polaków. Że współdziałali w wielu momentach z Sowietami oraz że oskarżani są o spacyfikowanie jednej z polskich wsi.



Słowem – kuriozum. Recenzja bardziej niż sam film. Ale także na tym widocznie polu „Dziennik” postanowił konkurować z „GW”.



Jedno tylko jest pocieszające: na takie filmy niemal nikt nie chodzi. Stawiam na to, że to dzieło, tak wychwalane przez „Dziennik”, obejrzy w Polsce może z 10 tys. osób, i to w najlepszym wypadku.



 



Druga ciekawostka z „Wall Street Journal”. Tam Przemysław Mastalerz, emerytowany profesor Politechniki Wrocławskiej, pisze o braku zależności między emisją CO2 a ociepleniem klimatu na ziemi. To ciekawe uzupełnienie do moich tekstów na ten temat, za które byłem w Salonie24 odsądzany od czci i wiary przez wyznawców ekologicznej religii.



A tym, którzy próbowali przekonywać, że teorię globalnego ocieplenia kontestuje dzisiaj jedynie garstka godnych lekceważenie oszołomów, dedykuję następujący fragment tekstu:



„Warto dodać, że jest to jedynie najnowsze zbiorowe wystąpienie uczonych krytycznie ustosunkowanych do teorii efektu cieplarnianego. Przed nim było ich znacznie więcej i w większym zakresie. Na o wiele większą skalę zakrojony był tzw. apel heidelberski, w którym ponad 4 tys. uczonych, w tym kilkudziesięciu laureatów Nagrody Nobla, wyrażało zaniepokojenie pojawianiem się »irracjonalnych ideologii« ekologicznych i domagało się analizy zjawisk klimatycznych i innych „na podstawach naukowych, a nie irracjonalnych przekonaniach”. Z kolei petycję oregońską z 1998 r. podpisało 17 tys. amerykańskich uczonych. Warto o tym pamiętać, gdy słucha się propagandy ekologów o »garstce uczonych na usługach wielkich koncernów przemysłowych«”.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj83 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (83)

Inne tematy w dziale Polityka