Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
90
BLOG

Czas bredzących staruszków

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 99

Z konferencją na temat WZZ w Sejmie jest taki sam problem, jak z większością wydarzeń ze sfery politycznej dzisiaj w Polsce: stały się częścią politycznej wojenki, nawet jeśli powinny absolutnie pozostać poza nią.

Imprezę, która odbyła się w niedzielę nawet przy największej dozie dobrej woli trudno uznać za zgromadzenie, mające służyć odkrywaniu jakiejś prawdy historycznej. To była po prostu impreza partyjna PiS. Obecność nie mającego nic wspólnego z WZZ Jarosława Kaczyńskiego na prominentnym miejscu była tego dobitnym świadectwem. Prezydentowi zaś należą się wyrazy uznania za to, że w ostatniej chwili zdecydował się jednak jej nie zaszczycać. Wyszedł z tego zdecydowanie obronną ręką, choć konferencja była pod jego patronatem.

Od dawna, słuchając obu stron sporu, ciągnącego się co najmniej od początku lat 80., ogarnia mnie niesmak. Po jednej stronie Wałęsa z kompromitującym i dobrze opisanym przez Cenckiewicza i Gontarczyka okresem współpracy z bezpieką, wbrew faktom broniący się w coraz bardziej żenujący sposób. Z drugiej - Gwiazdowie, Krzysztof Wyszkowski i Anna Walentynowicz, których fiksacja na punkcie Wałęsy nosi wszelkie znamiona klinicznej obsesji, a wynurzenia na temat choćby Borusewicza wyglądają na jakąś wsteczną projekcję dzisiejszych poglądów. Tak się składa, że ta fiksacja jest akurat na rękę Jarosławowi Kaczyńskiemu, który traktuje antywałęsowskich bojowników czysto instrumentalnie. Obrazu dopełnia, będący już własną karykaturą, skrajnie groteskowy Stefan Niesiołowski, bredzący coś o „ludziach chorych z nienawiści" (powtarzając ograne klisze „GW" sprzed kilkunastu lat).

Zastanawiam się, jak tę sytuację odbierają ludzie dziś 20-letni, którym warto by było wpoić podstawy najnowszej historii Polski i szacunek dla tych, którzy narażali siebie i swoich bliskich, mocując się z systemem komunistycznym. Upolitycznienie we współczesnym kontekście spraw takich jak historia WZZ przynosi olbrzymie szkody w tej właśnie dziedzinie. 20-latkowie widzą wodzących się za łby staruszków, którzy 30 lat po wydarzeniach, o których mowa, nadal naparzają się z taką samą intensywnością, jakby działo się to wszystko wczoraj. Taki obraz nie może budzić szacunku.

Nie chodzi o to, żeby historię fałszować. Żeby unikać opowiadania o tym, jak wyglądała choćby walka o władzę w „Solidarności" (nawiasem mówiąc, złośliwy mógłby powiedzieć, że Andrzej Gwiazda do dziś odreagowuje swoją osobistą porażkę w starciu z Wałęsą) ani jaką przeszłość miał za sobą każdy z liderów. Chodzi o to, żeby nie robić z tego pałki do walki w dzisiejszych politycznych starciach, bo to najlepszy sposób na to, żeby zniechęcić młodsze pokolenie do jakiegokolwiek zainteresowania tamtym czasem.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj99 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (99)

Inne tematy w dziale Polityka