Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
241
BLOG

Miałeś, chamie, złoty róg?

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 86

Wczoraj niedługo przed wejściem do studia Polsat News do przedpołudniowej audycji komentarzy, dostałem wiadomość, że Radek Sikorski leci do Gruzji z prezydentem. Gdy w programie padło pytanie, po co, wyraziłem przypuszczenie, że nie chodzi o wsparcie Lecha Kaczyńskiego, ale raczej o przypilnowanie go. Jak się okazuje, miałem rację - potem potwierdził tę tezę Sławomir Nowak.

Misja ministra spaliła na panewce. Trudno sobie zresztą wyobrazić, jak mianowicie miałaby wyglądać, skoro stosunki między oboma panami są kiepskie, a Sikorski nie mógł przecież na miejscu z punktu deprecjonować i dementować słów prezydenta.

Samo wystąpienie Lecha Kaczyńskiego było bardzo ostre. W tym konflikcie cały czas podkreślałem, jak ważne jest przypominanie naszym zachodnim partnerom, jaka jest natura i strategiczne cele polityki rosyjskiej. Na temat przemówienia prezydenta mam jednak odczucia z lekka mieszane.

Lech Kaczyński odnalazł się w tej sytuacji jak rzadko. Mówił mocno, twardo, jakby wreszcie poczuł się głową państwa. Jego słowa były jasną konsekwencją jego wizji polityki zagranicznej. Co tu dużo mówić - taki Lech Kaczyński może się podobać, choć za słowami zawsze powinny pójść czyny, a tutaj potrzeba już trochę więcej realizmu.

Z drugiej strony - istnieje poważne pytanie, czy prezydent może mówić tak dosadnie, w tonie tak emocjonalnym, będąc przecież jednym z aktorów międzynarodowej gry dyplomatycznej. W sytuacji idealnej sprawa powinna wyglądać tak: Lech Kaczyński jako prezydent udziela Gruzji ostrego poparcia, stanowiącego swoiste memento dla zachodnich partnerów, a rząd - oczywiście uzgodniwszy tę linię z prezydentem - zachowuje się bardziej wstrzemięźliwie, działając bez emocji i rozgłosu w dyplomatycznych kombinacjach. Oczywiście taka konstrukcja jest dziś w Polsce niemożliwa.

Przypuszczam, że - choć sytuacja jest strategicznie niezwykle poważna - obie strony wewnątrzpolskiego konfliktu nie uwolniły się od jego uwarunkowań. Prezydent był tym bardziej ostry, że podejrzewał, iż Sikorski został przysłany, aby go nadzorować. Tusk zaś wysłał Sikorskiego nie dlatego, żeby naprawdę sądził, iż prezydent swoim wystąpieniem może coś utrudnić, a jedynie dlatego, że chce uprawiać politykę inną niż Kaczyński - obojętnie, co by to oznaczało - a przy okazji dopiec Lechowi Kaczyńskiemu, nasyłając mu Cerbera w postaci ministra spraw zagranicznych.

Z dyplomatycznego punktu widzenia nie sądzę, żeby wystąpienie prezydenta jakoś nam zaszkodziło. Polska i tak nie jest w stanie kontrolować i kształtować polityki Unii Europejskiej wobec Rosji, jeśli taka w ogóle istnieje. Zepsuć polsko-rosyjskich stosunków się nie da, bo ich poprawa, którą chwalił się rząd Tuska, była iluzją. Naszą rolą powinna być przede wszystkim obrona polskiego interesu i zmuszanie opornych partnerów, aby ujrzeli „prawdziwą twarz Rosji" - jak to określił prezydent. Dziś bardziej niż kiedykolwiek polityka rządu Tuska, zakładająca łagodne traktowanie Moskwy i uśmiechanie się do rosyjskich przywódców wydaje się oderwana od rzeczywistości.

Jednak w tym wszystkim najbardziej niepokojące są dwie rzeczy.

Pierwsza - jakość zachodnich mechanizmów bezpieczeństwa. Ani te wbudowane w UE, ani w NATO (choć tu trzeba podkreślić, że Gruzja członkiem Sojuszu nie jest, więc i reakcja na kryzys nie jest w pełni miarodajna) nie zareagowały dość stanowczo. Tak naprawdę Rosjanie przeprowadzili operację na własnych warunkach i na własnych ją zakończyli. Reakcja USA także wydaje się zadziwiająco wstrzemięźliwa, bo za werbalnymi gestami nie poszła nawet zapowiedź możliwych konkretnych kroków.

Druga - coś, nad czym biadał w Salonie24 Igor Janke - to podporządkowanie wszystkiego, łącznie z działaniami zewnętrznymi w tak nawet ważnej sprawie jak Gruzja, wewnętrznym wojenkom podjazdowym. PiS gloryfikuje ostry ton dla samego ostrego tonu, zatem Platforma i rząd będą przyjmować ton nadmiernie łagodny dla samego kontrastu, wobec czego PiS z kolei przyjmie ton jeszcze ostrzejszy i tak dalej.

I tu warto przypomnieć wywiad z Witoldem Waszczykowskim. Waszczykowskiego poznałem w drugiej połowie lat 90. w Brukseli, gdy był wiceszefem polskiej misji przy NATO. To był dla Polski trudny okres negocjacji o członkostwo w Sojuszu, a ambasador Waszczykowski praktycznie trzymał misję na swoich barkach. Wszyscy - słusznie - mówili, że jest świetnym specjalistą w sprawach bezpieczeństwa. Powszechnie miał opinię państwowca, który z trudem ukrywał frustrację, gdy przyszło mu pracować z ludźmi niekompetentnymi i myślącymi wyłącznie w kategoriach prywatnego interesu. Przyjmuję, że jeśli ktoś taki jak Waszczykowski zdecydował się udzielić tak szczerego wywiadu jak ten w „Newsweeku", musiał uznać, że sytuacja naprawdę tego wymaga.

W tym wywiadzie pojawia się dwóch negatywnych bohaterów. Jednym jest Sikorski, drugim Tusk. O Sikorskim na podstawie rozmowy z Waszczykowskim można powiedzieć dużo, ale jego pogląd na kwestię tarczy jest jednak jakoś umotywowany i konsekwentny, nawet jeśli - zdaniem Waszczykowskiego - błędny. W tej sprawie - taką opinię głoszę od dawna - Sikorski gra własną grę, uczestnicząc oczywiście w wojence po stronie Tuska.

Naprawdę jednak porażający jest fragment, dotyczący premiera, który w arcyważnej sprawie nie ma własnego zdania, a postępowanie dyktują mu przyboczni spece od marketingu politycznego. Obawiam się, że podobnie jest w kwestii gruzińskiej, a podstawową troską premiera było, jak jego postępowanie zostanie odczytane i ocenione przez opinię publiczną. Podkreślam: podstawową, bo w jakimś stopniu uwzględnia ten czynnik każdy polityk.

Wszystko to - jak trafnie ujął to Igor - przypomina coraz bardziej chocholi taniec. Oby nam tylko ktoś kiedyś nie krzyknął w ucho, żeśmy mieli złoty róg i go straciliśmy.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj86 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (86)

Inne tematy w dziale Polityka