Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
134
BLOG

Gruzja, czyli na kogo naprawdę można liczyć?

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 80

Sytuacja w Gruzji jest testem i powinniśmy z niej wyciągnąć wnioski. Na razie Polska odnajduje się bardzo dobrze. Znacznie gorzej - nasi zachodni sojusznicy.

1. Znakomicie, że w warunkach autentycznego strategicznego zagrożenia (bo takim jest atak Rosji na Gruzję z polskiego punktu widzenia) prezydent i rząd potrafią jednak działać wspólnie, nie podstawiać sobie nogi i nie wchodzić w drogę. Lech Kaczyński dobrze się odnalazł, a jego oświadczenie, wspólne z prezydentami Litwy, Łotwy i Estonii było potrzebne i słuszne.

Nie ma sensu teraz analizować, kto jest bardziej winny eskalacji konfliktu - Rosja czy Gruzja. Prezydent Saakaszwili nie jest ideałem, ale dla nas powinny się teraz liczyć strategiczne fakty, a nie analiza wewnętrznej polityki gruzińskiej: że Rosja nie waha się przed wkroczeniem na terytorium innego państwa pod byle pretekstem, że uzasadnia to w najbardziej absurdalny sposób, że jest gotowa bronić najbliższej sobie (na razie tylko tej) sfery wpływów choćby siłą.

2. Powinniśmy bardzo uważnie przyglądać się reakcjom naszych partnerów. Nie jest przypadkiem, że oświadczenie ostre w tonie podpisali prezydenci czterech krajów UE, które w największym stopniu doświadczyły sowieckiej obecności w czasach komunizmu. Być może swój podpis mógłby dołożyć np. prezydent Czech, ale próżno raczej spodziewać się podobnej reakcji ze strony prezydenta Francji, kanclerz Niemiec czy premiera Hiszpanii. (Mało tego, reakcja niemieckiego MSZ, o której pisze na swoim blogu marek.dumle, idzie wręcz w przeciwną stronę.) Zaś reakcja na takie sytuacje jest doskonałym probierzem postrzegania przez dane państwo potencjału rosyjskiego niebezpieczeństwa, a zatem i tego, na kogo w ewentualnym zagrożeniu naprawdę można liczyć.

W jeszcze większym stopniu niż Unii ten problem dotyczy NATO, bo to jest struktura, która zajmuje się tzw. twardym bezpieczeństwem. Jego najpotężniejszy członek, Stany Zjednoczone, na razie zawodzą. Reakcja George'a Busha jest miałka i standardowa - być może prezydent u końca kadencji nie jest już w stanie wykrzesać ze swojej administracji żadnego zdecydowanego gestu, dla mnie jednak jest to przyczynek do oceny całej jego prezydentury, w której niebanalnym epizodem był niepojęty romans z Władimirem Putinem. Przy starym kagiebowcu Bush wypadał, przynajmniej w zewnętrznym oglądzie, nieco naiwnie.

Nie chodzi o oczywiście o to, żeby wysyłać na pomoc Gruzji wojska NATO - co do tego nie byłoby z całą pewnością zgody w Sojuszu, a poza tym Traktat Waszyngtoński nie daje takiej możliwości w przypadku kraju nie będącego członkiem NATO. Jednak w takiej sytuacji liczy się stanowczość języka, jakim operuje się w wydawanych oświadczeniach i tutaj ani Unia, ani NATO nie są w stanie wyjść poza standardowy żargon, jakim mogłyby operować, gdyby chodziło o konflikt w Kongo czy Gujanie Francuskiej.

Spoistość Zachodu - czy raczej jej brak - wobec konfliktu rosyjsko-gruzińskiego powinna być dla nas sygnałem ostrzegawczym i ważnym memento. Nie żeby wcześniej to stanowisko było jednolite, jednak po raz pierwszy od kiedy znaleźliśmy się w Unii i NATO, Rosja podjęła agresywne działania militarne tak blisko nas i w tak znaczącej sprawie jak los Gruzji.

Po raz nie wiadomo już który okazuje się też, jak nieefektywnym instrumentem jest ONZ w obecnej postaci, gdzie w Radzie Bezpieczeństwa szachują się stali członkowie, w efekcie czego RB jest w stanie wydawać tylko najbardziej ogólnikowe oświadczenia i to w mniej ważnych sprawach, bo w każdej innej któryś z członków RB ma na ogół jakiś swój interes.

3. Mamy test tego, na jak duży wysiłek wojenny Rosję dziś stać i jak wiele jest gotów zrobić Dmitrij Miedwiediew, żeby pokazać się jako silny przywódca państwa rosyjskiego. Zdaje się, że ci, którzy mieli nadzieję na jakiś zasadniczy przełom w sposobie myślenia władz na Kremlu po odejściu Putina ze stanowiska głowy państwa, powinni dzisiaj na nowo te nadzieje przemyśleć. W obecnym kontekście polityka uśmiechów pod adresem Moskwy, jaką uprawiał na początku kadencji rząd Tuska, wypada nieco żałośnie.

4. Rację ma prezydent Kaczyński, kiedy stwierdza, że pozwolenie Rosji na agresywne działania wobec Gruzji może prowadzić do dalszej ekspansji. Rosyjska polityka zagraniczna opiera się w dużej mierze na testowaniu odporności przeciwnika. Jeśli ten okaże się bierny i potulny, niemal na pewno pójdą za tym dalsze działania Kremla. M.in. dlatego tak wielki mój niepokój wywoływała radykalna zmiana tonu rządu PO-PSL w stosunku do poprzedniego gabinetu.

Jedno jest jasne: w sprawie Gruzji powinniśmy domagać się stanowczych wystąpień od organizacji, których jesteśmy członkami. To jedna z tych kwestii, gdzie wizerunek i ewentualne przytyki pod adresem Polski i naszej rzekomej rusofobii powinny zejść na dalszy plan. Nasz racja jest strategiczna, nie taktyczna.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj80 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (80)

Inne tematy w dziale Polityka