Ta śmierć jest już politycznie wykorzystywana, na razie bez twardych podstaw. Ale też prokuratura powinna się gęsto tłumaczyć z panią Wrzosek na czele, a przepisy o prawach świadka powinny zostać zmienione.
„Je...ni mordercy” – napisał na X w typowym dla siebie tonie europoseł PiS pan Dominik Tarczyński, komentując w ten sposób śmierć pani Barbary Skrzypek kilka dni po jej przesłuchaniu przez panią prokurator Ewę Wrzosek. Nie podejrzewam pana Tarczyńskiego o wpisy pod wpływem emocji, mam go bowiem za skrajnie wyrachowanego cynika. Świadczyć może o tym zresztą fakt, że pan Tarczyński nie napisał, kto konkretnie jest tym „je...nym mordercą”, niechybnie z powodu tak zwanej ostrożności procesowej. Zwłaszcza że abstrahując od potężnych emocji związanych ze śmiercią byłej szefowej sekretariatu pana Jarosława Kaczyńskiego, trzeba jasno powiedzieć: dowodów na związek pomiędzy jej przesłuchaniem a śmiercią jak na razie nie ma. Co nie oznacza, że się nie pojawią lub że takiego związku nie było. Nie zmienia to faktu, że twierdzenie w tym momencie, na podstawie obecnej wiedzy, że pani Barbara została „zamordowana”, jest bardzo mocnym nadużyciem – najdelikatniej mówiąc.
Czy jednak możemy w takim razie, zostawiając emocje na boku, wyciągnąć z tej sprawy jakieś systemowe wnioski? Otóż – jak najbardziej. I nie są to w większości wnioski korzystne dla obecnej władzy.
Przede wszystkim kompromitacją prokuratury i osobiście pana Bodnara jako jej wciąż przecież stricte politycznego szefa, prokuratora generalnego, jest powierzenie śledztwa w sprawie o jednoznacznie politycznym wydźwięku pani prokurator Wrzosek, której antypisowska obsesja, wielokrotnie wyrażana w postaci publicznych wypowiedzi i wpisów w mediach społecznościowych, jest powszechnie znana. Można postawić całkowicie zasadne pytanie, czy ktoś taki powinien w ogóle w prokuraturze pracować. Jeśli zaś już pracuje, to z całą pewnością nie powinien prowadzić śledztw o choćby lekkim politycznym zabarwieniu. Niech pani Wrzosek odpowiada za śledztwa dotyczące kradzieży, pobić albo przestępczości narkotykowej. Ale nie za takie jak to w sprawie z doniesienia pana Birgfellnera.
Fakt, że właśnie pani Wrzosek to śledztwo dostała do prowadzenia, pokazuje, jaką bajką są opowieści obecnej władzy o odpolitycznieniu prokuratury. Przecież nawet bez uchwalania nowej Ustawy o prokuraturze i oddzielania funkcji ministra sprawiedliwości od funkcji prokuratora generalnego można za pomocą odpowiedniej polityki personalnej pokazać, że stara się przynajmniej nie angażować prokuratury politycznie. Pan Bodnar pokazuje jednak coś całkowicie przeciwnego – nie pierwszy raz zresztą. I teraz ma problem – ponieważ niezależnie od braku twardych przesłanek wiążących śmierć pani Skrzypek z przesłuchaniem, prowadzenie tego ostatniego przez panią Wrzosek stawia prokuraturę, samego pana Bodnara, jego politycznego patrona pana Tuska i w konsekwencji także kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta w kiepskim świetle (oczywiście polityczna odpowiedzialność kończy się na panu Tusku, nie ponosi jej pan Trzaskowski, ale część tejże się do niego po prostu przykleja).
Po drugie – zadziwiające jest, że prokurator może odmówić świadkowi obecności pełnomocnika przy przesłuchaniu. Kwestia ta uregulowana jest w kodeksie postępowania karnego, w art. 87, który mówi:
§ 1. Strona inna niż oskarżony może ustanowić pełnomocnika.
§ 2. Osoba niebędąca stroną może ustanowić pełnomocnika, jeżeli wymagają tego jej interesy w toczącym się postępowaniu.
§ 3. Sąd, a w postępowaniu przygotowawczym prokurator, może odmówić dopuszczenia do udziału w postępowaniu pełnomocnika, o którym mowa w § 2, jeżeli uzna, że nie wymaga tego obrona interesów osoby niebędącej stroną.
Dzisiaj bardzo wielu ekspertów zaczęło te przepisy analizować lub przypominać analizy z przeszłości. Okazuje się, że wielokrotnie zwracano uwagę na brak definicji interesu prawnego, co sprawia, że prokurator ma niemal całkowitą arbitralność w decydowaniu, czy świadek ma prawo pełnomocnika przy przesłuchaniu mieć. Mało tego – okazuje się, że tymi przepisami zajmował się jeszcze jako rzecznik praw obywatelskich pan Bodnar w roku 2018, argumentując, że specjalny status powinny mieć osoby przesłuchiwane w charakterze świadka, ale co do których ich status może się zmienić na podejrzanego. Pan Bodnar proponował wtedy, aby takie osoby miały prawo do „asysty” pełnomocnika. Nic z tego oczywiście nie wyszło, bo gdy u władzy był PiS, a prokuraturą kierował pan Ziobro, dla ówczesnej władzy wygodniej było, aby k.p.k. pozostał w takim kształcie, w jakim był.
Jestem co do zasady przeciwnikiem akcyjności, czyli zmian prawnych podejmowanych na podstawie jakiegoś pojedynczego zdarzenia. W tym jednak wypadku poparłbym zmianę, która – oczywiście po przeanalizowaniu różnych możliwości i zaprojektowaniu dobrze dostrojonych przepisów – ustanawiałaby obecność pełnomocnika na życzenie przesłuchiwanego również w charakterze świadka jako standard i odbierałaby prokuratorowi możliwość jej dowolnego kontestowania bez jasnych, jednoznacznych podstaw z zamkniętego katalogu. Wręcz porażające jest, że dzisiaj ta sprawa jest pozostawiona w całkowitej dyskrecji prokuratora.
Po trzecie – zadziwiające jest również, że przesłuchanie świadka jest rejestrowane na wniosek, a nie standardowo. Pani Wrzosek najwyraźniej nie widziała potrzeby rejestrowania przesłuchania, a może nawet uznawała, że w jakiś sposób mogłoby jej to później zaszkodzić. Sam protokół zaś nie oddaje ani atmosfery podczas czynności, ani tonu głosu przesłuchiwanego czy prokuratora. Wniosek o rejestrowanie przesłuchania mogła złożyć pani Skrzypek, ale bardzo możliwe, że nie zdawała sobie z tego sprawy – a nie miała przecież obok siebie pełnomocnika, który mógłby jej to podsunąć i działać w tej sprawie w jej imieniu. Żyjemy w XXI w., epoce tanich pamięci masowych i powszechności sprzętu audiowizualnego. Rejestrowanie standardowo każdego przesłuchania w prokuraturze w takiej formie nie jest naprawdę dla dużego europejskiego państwa szczególnym wyzwaniem. To również powinien regulować k.p.k.
Prokuratura jest teraz pod ostrzałem – bynajmniej nie tylko kipiących od emocji wyborców PiS czy cynicznie wykorzystujących tę sytuację polityków tego ugrupowania, ale także obiektywnie patrzących na sytuację ekspertów czy publicystów zdolnych do choćby względnie obiektywnego widzenia spraw. I słusznie – bo ma się z czego tłumaczyć. W tej sprawie powinno zostać podjęte postępowanie wyjaśniające. Należałoby również mieć nadzieję, że przeprowadzona zostanie sekcja zmarłej, pozwalająca precyzyjniej określić przyczynę zgonu. Bez twardych informacji będziemy skazani na huragan emocji i najradykalniejszych oskarżeń. Skądinąd całkowicie zrozumiały.
Oto naści twoje wiosło:
błądzący w odmętów powodzi,
masz tu kaduceus polski,
mąć nim wodę, mąć.
Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo